Protesty w Atenach. Spór o nazwę „Macedonia” dzieli Greków
20 stycznia 2019Dla sprzedawców handlujących flagami w centrum Aten zaczął się szczyt sezonu. Z całego kraju, a szczególnie z położonej na północy Grecji prowincji Macedonia, przyjechali w niedzielę ludzie, by demonstrować przeciwko porozumieniu ze Skopje w sprawie nazwy „Macedonia”. W centrum Aten – jak podała policja – zgromadziło się ok. 100 tys. protestujących. Doszło do starć z policją, funkcjonariusze użyli gazu łzawiącego i pałek.
Protesty wymierzone są w grecki rząd i porozumienie z Republiką Macedonii. Premier Aleksis Tsipras chce, by w najbliższym tygodniu grecki parlament ratyfikował porozumienie ze Skopje osiągnięte w czerwcu ubiegłego roku. Zgodnie z nim nazwa Macedonii zostałaby zmieniona na „Republika Macedonii Północnej”. Ratyfikacja porozumienia zakończyłaby trwający prawie 30 lat spór z Macedonią.
Kwestia nazwy podzieliła jednak koalicję rządową. Teraz Tsipras musi zdobyć sześć głosów opozycji. To bardzo prawdopodobne, bo udało mu się już kilka dni temu uzyskać wotum zaufania.
W imię narodu
Dla protestujących w Atenach kompromis w sprawie nazwy jest zdradą stanu. Obawiają się oni o suwerenność Grecji. Prawicowe ugrupowania i Kościół zorganizowały bezpłatną podróż do Aten. Greckie media informują o ponad 3 tys. autobusów, które w niedzielę rano wyruszyły w stronę stolicy. „Jesteśmy gotowi do walki, by jeszcze raz uratować Grecję” – wołała mówczyni podczas demonstracji na placu przed parlamentem. „Jesteśmy spadkobiercami Aleksandra Wielkiego! Precz z łapami od Macedonii. Historia należy do Greków!" – wołała. Tłum wiwatował.
Mówiąc „Macedonia” greccy demonstranci mają na myśli siebie samych, a nie „złodziei kultury z północy" – jak zaznacza kobieta, która na protest przyjechała z Salonik. – Macedonia nie jest słowiańska, tylko grecka – mówi ze łzami w oczach.
„Nie jesteśmy na sprzedaż, pani Merkel!" – co rusz pada nazwisko niemieckiej kanclerz, która przed dwoma tygodniami była w Grecji i poparła Tsiprasa w porozumieniu ze Skopje. Demonstranci krytykują to jako wywieranie politycznego wpływu, wbrew interesom Grecji.
Podzielony kraj
Spór o nazwę podzielił Greków. Podczas gdy kwestia ta wprowadziła wir na północy kraju, w Atenach postrzegana jest bardziej spokojnie. – Ta sprawa nie ma dla mnie żadnego znaczenia – mówi ateński taksówkarz. – Ważniejsze są dobre stosunki z sąsiednimi krajami. To dobrze dla handlu – dodaje. Nie rozumie, dlaczego w temacie Macedonii Grecy okazują taki zapał, skoro kraj ma więcej problemów.
Tymczasem dla przeciwników porozumienia ze Skopje w całej sprawie chodzi o „honor" ojczyzny. „Macedonia to Grecja”, „Nasza nazwa nie podlega negocjacji" – głoszą transparenty. Nie wystarczy im ciężko wypracowany kompromis ze zmianą nazwy na Republikę Macedonii Północnej. Uważają, że sąsiadujący z Grecją kraj nie ma prawa do nazwy „Macedonia".
Demonstranci domagają się przeprowadzenia referendum, aby zapobiec porozumieniu ze Skopje. – Przy decyzjach takiej rangi premier musi zapytać naród – mówi mieszkaniec Aten, który z synem uczestniczył w protestach przed greckim parlamentem. Tsipras po raz kolejny odrzucił jednak referendum. Argumentuje, że to sąsiad zmienia nazwę – z daleko idącymi zmianami w konstytucji, które niedawno uchwalił parlament w Skopje.
Kampania wyborcza a spór o nazwę
Protestujący w Atenach uważają się za strażników starożytnej historii Grecji. Nie wierzą premierowi Tsiprasowi, kiedy zapewnia, że porozumienie ze Skopje wyraźnie wyklucza odniesienie przez sąsiada do starożytnej Macedonii i Aleksandra Wielkiego. Niektórzy twierdzą, że Skopje wysuwa roszczenia terytorialne. – Chcą Salonik. Chcą wkroczyć ze swoją armią – mówi sprzedawca z północnogreckiej metropolii.
Fakt, że Macedonia militarnie uległaby Grecji, nie odgrywa w tej nacjonalistycznej wylęgarni plotek żadnej roli. Spór o nazwę przynosi już teraz owoce w roku wyborczym. Mało się mówi o wciąż trudnej sytuacji gospodarczej kraju albo o korzyściach, jakie porozumienie ze Skopje może też przynieść Grecji.
Umowa z sąsiednim krajem może zadecydować o losie premiera Tsiprasa. Jego polityczni przeciwnicy, zwłaszcza lider opozycji Kyriakos Mitsotakis, wykorzystują spór o nazwę, aby osłabić premiera w obecnej kampanii wyborczej. Jeśli Tsipras nie zdobędzie głosów niezbędnych do ratyfikacji porozumienia, odbędą się nowe wybory. A historyczna szansa na rozstrzygnięcie sporu między sąsiadującymi krajami przepadnie.