1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa o krwawym zamachu w Jerozolimie

Andrzej Pawlak19 listopada 2014

Środowe wydania gazet niemieckich piszą o krwawym zamachu sympatyków Brygad im. Abu Ali Mustafy, zbrojnego ramienia Ludowego Frontu Wyzwolenia Palestyny w synagodze w Jerozolimie.

https://p.dw.com/p/1DpRc
Anschlag auf eine Synagoge in Jerusalem 18.11.2014
Zdjęcie: Reuters/A. Awad

Jak zauważa "Stuttgarter Zeitung":

"Zamach na synagogę dowodzi, że organizacje radykalne (chodzi o tzw. Brygady im. Abu Ali Mustafy, bojówkę Ludowego Frontu Wyzwolenia Palestyny, DW) podżegają i działają w przemyślany sposób - nie tylko przy pomocy agresywnych graffiti rozpowszechnianych w Internecie, ale także uciekając się do mordu. To nowa jakość. W Jerozolimie jest wiele potencjalnych ognisk zapalnych, które tlą się pod powierzchnią życia publicznego. Są nimi zarówno nowe domy w zaanektowanej przez Izrael wschodniej części miasta, jak i ostre podziały społeczne pomiędzy ludnością żydowską i palestyńską. Tak długo, jak w Izraelu rządzi premier Netanjahu, nie należy oczekiwać na tym polu odprężenia. Jerozolimska intifada ponownie unaoczniła istnienie niewidzialnej linii podziału w tym mieście, które podobno miało zostać zjednoczone raz na zawsze".

Podobnie widzi to "Badische Zeitung" z Fryburga Bryzgowijskiego:

"Napięcie w Jerozolimie rosło od miesięcy. Przyczynili się do tego zarówno zadufani w sobie izraelscy politycy, podważający otwarcie status quo w mieście, jak i populiści z ugrupowań palestyńskich, wykorzystujący ich wypowiedzi do podgrzewania nastrojów w świecie islamskim. Prezydent Mahmud Abbas też dał się sprowokować do werbalnych tyrad, równie niemądrych, co potencjalnie niebezpiecznych. Niesłuszne jednak są w tej sytuacji wzajemne oskarżenia. Premier Benjamin Netanjahu też przecież niewiele zrobił dla uspokojenia swych partnerów o poglądach prawicowo-nacjonalistycznych. Opamiętanie przydałoby się zatem obu stronom".

Zdaniem "Südwest Presse" z Ulm:

"Odrażający zamach na synagogę w Jerozolimie oznacza groźne zaostrzenie konfliktu, ale nie jest on skoordynowanym zrywem Palestyńczyków. Kryje w sobie jednak wiele zagrożeń. Mordercami okazali się dwaj młodzi mężczyźni ze Wschodniej Jerolimy. (...) Działali na własną rękę. Jako narzędzia zbrodni użyli noża i siekiery. Jak można rozpoznać potencjalnego zamachowca w kimś, kto ma je w domu lub w samochodzie? Obarczanie przez premiera Netanjahu odpowiedzialnością za ten krwawy akt przemocy prezydenta Autonomii Palestyńskiej Abbasa jest zwykłym mydleniem oczu. Obie strony dawno już utraciły jakikolwiek wpływ na siły radykalne".

"Mitteldeutsche Zeitung" z Halle zwraca uwagę, że:

"To, co się stało, nie ma nic wspólnego z Państwem Islamskim (IS), ani żadnym innym ruchem islamistycznym w tym regionie. Izrael po raz kolejny doświadczył skutków nierozwiązanego konfliktu wokół utworzenia państwa palestyńskiego. Przerwane rozmowy pokojowe, budowa nowych osiedli żydowskich i wciąż twarda postawa Izraela wobec Arabów radykalizuje coraz większą ilość Palestyńczyków. W rezultacie ugrupowania takie jak Hamas czy Ludowy Front Wyzwolenia Palestyny (LFWP) wdzierają się siłą w powstałą próżnię polityczną. Żydowscy twardogłowi reagują na to w ten sam sposób. Izrael nie może odgrodzić się od terroru przy pomocy muru ani zasieków z drutu kolczastego. Terror rodzi się i żyje w głowach ludzi odczuwających nienawiść wobec innych ludzi. Uśmierzyć może go jedynie przemyślana i mądra polityka oparta na uczciwych negocjacjach i zdolna wykazać się zauważalnymi przez wszystkich postępami".

Kropkę nad i stawia "Frankfurter Allgemeine Zeitung":

"W długiej serii aktów przemocy, które wydarzyły się od chwili przerwania rozmów pokojowych w konflikcie izraelsko-arabskim, zamach na synagogę w Jerozolimie kryje w sobie szczególnie groźny potencjał rozwoju: spór między Żydami i Palestyńczykami nabiera w coraz większym stopniu cech konfliktu religijnego (...), a rzut oka na historię Bliskiego Wschodu poucza, że prowadzi to zawsze do jeszcze większych zbrodni i tragedii. (...) Porozumienie pokojowe jest dziś bardziej odległe niż kiedykolwiek przedtem".

opr.: Andrzej Pawlak