Prasa o wojnie w Ukrainie: Tu chodzi o Europę
18 lutego 2025„Frankfurter Allgemeine Zeitung” zaznacza: „Oczywiste jest, że Donald Trump chce zakończyć tę wojnę i że w tym celu jest gotów pójść na ustępstwa wobec Rosji. (...) Nie jest jednak jasne, w jaki sposób można w ogóle doprowadzić do zawieszenia broni. Sekretarz stanu Marco Rubio słusznie zauważa, że droga do niego jest długa. Wymienia dwa warunki, które z pewnością leżą w interesie Europy, ale utrudnią każde negocjacje z Moskwą (...) Europejczycy muszą jednak mimo to wypracować własne stanowisko, gdyż chodzi o ich własny kontynent. (...) Rubio przyznaje, że Ukraina i Europejczycy muszą wziąć udział w prawdziwych negocjacjach, ci ostatni z powodu ich sankcji nałożonych na Rosję. Dziesięcioleci błędów nie da się cofnąć w ciągu kilku tygodni. Ale zawinione przez nią samą ubezwłasnowolnienie i osłabienie Europy musi się wreszcie skończyć, a to wymaga teraz przede wszystkim jej jedności”.
„Handelsblatt” z Duesseldorfu analizuje: „Europa szuka przywództwa, a Wielka Brytania przoduje pod tym względem. To kolejna niespodzianka, odkąd administracja Trumpa w Waszyngtonie wystawiła na próbę stosunki transatlantyckie. To, że akurat brexitowcy z Londynu przyjmują teraz rolę lidera wojskowego w niespokojnej Europie i jako pierwsi deklarują chęć wysłania sił pokojowych do Ukrainy, pokazuje, że nic po geopolitycznym punkcie zwrotnym nie wydaje się już niemożliwe. Jest jednak zbyt wcześnie, aby stwierdzić, czy inicjatywa brytyjskiego premiera Keira Starmera jest ruchem budującym pomost przez Atlantyk do Donalda Trumpa, czy też przez kanał La Manche do europejskich sąsiadów Wielkiej Brytanii. Starmer mówi także o „moście”, którym Wielka Brytania chce być pomiędzy Waszyngtonem a Europą. W rzeczywistości jednak mamy tu do czynienia z politycznym szpagatem, który może wystawić na próbę nawet brytyjski pragmatyzm”.
„Frankfurter Rundschau” zaznacza: „Macron szuka nowego podejścia z dala od Brukseli, aby wysłać szybki i silny sygnał pod adresem Trumpa. Szwecja, która dopiero od niespełna roku jest członkiem NATO, zgłosiła w poniedziałek swoją gotowość wysłania sił pokojowych na Ukrainę. Czy takie sygnały dotrą do Trumpa? A może po raz kolejny nabierze się on na kremlowską propagandę, że Putin, ten apostoł pokoju, chce negocjować, podczas gdy wojowniczy Europejczycy się zbroją? Ośmiostronne spotkanie w Paryżu może być tylko początkiem europejskiej odpowiedzi. Potrzeba dużo więcej, nawet jeśli różnice zdań są nieuniknione. Ale przynajmniej Europa zajmuje jakieś stanowisko – choć powoli – wobec Trumpa, tego 'walca parowego'. Należy mieć nadzieję, że opinia publiczna w UE pójdzie w jej ślady, gdy trzeba będzie podjąć naprawdę trudne decyzje. A z takimi politykami jak Putin i Trump z pewnością tak się stanie”.
„Muenchner Merkur” podkreśla: „Strzał oddany w Monachium był tak głośny, że tym razem nawet uśpieni Europejczycy nie mogli go nie usłyszeć i zignorować. Paryski szczyt kryzysowy z udziałem najważniejszych graczy politycznych na starym kontynencie, pospiesznie zorganizowany przez prezydenta Macrona, stanowi punkt zwrotny w polityce bezpieczeństwa: Ameryka Trumpa zajmuje się teraz Chinami, podczas gdy sama Europa musi zobaczyć, jak powinna zbudować swoje bezpieczeństwo przeciwko Rosji Putina. Lub, jak ujął to amerykański konserwatywny think tank Hudson Institute: Wakacje Europejczyków od historii dobiegły końca. Wiele spraw wymaga tu jeszcze wyjaśnienia: Jak ożywić europejski przemysł obronny? Skąd wziąć na niego potrzebne pieniądze? Kto może schronić się pod parasolem atomowym Francji i Wielkiej Brytanii? A przede wszystkim, kto może wysłać siły pokojowe na Ukrainę? Europejską unię obronną, której powstanie było opóźniane przez dziesięciolecia, czeka teraz pospieszny poród”.
„Augsburger Allgemeine” pisze: „Wciąż nie jest jasne, w jaki sposób i gdzie Ukraina zostanie zabezpieczona militarnie w przyszłości. Wymagałoby to najpierw porozumienia między USA, Rosją i, miejmy nadzieję, także Ukrainą. Jednak w przypadku gdy porozumienie w tej sprawie będzie wymagało rozmieszczenia w niej europejskich sił pokojowych, jest całkowicie iluzoryczne, aby Berlin odmówił wzięcia udziału w tym niezwykle trudnym zadaniu. Tu nie pomoże także odwoływanie się do niemieckiej historii, czyli II wojny światowej. Wręcz przeciwnie: spojrzenie wstecz pokazuje, że agresywnym i ekspansywnym dyktaturom należy się zdecydowanie przeciwstawić”.
Zdaniem „Suedwest Presse” z Ulm: „Najwyższy czas, aby Europejczycy doszli do porozumienia w tej sprawie. Ważne jest, aby być przygotowanym na to, że w pewnej chwili takie oczekiwanie będzie musiało zostać nasycone konkretną treścią. Co więcej, tylko wiarygodna gotowość do podjęcia drugiego, trzeciego i czwartego kroku może uzasadnić, dlaczego Europa – jak się tego obecnie domaga – musi być również zaangażowana w pierwszy krok. (...) Wykazanie się przez nią determinacją, by zabrać się za to, może znacznie zwiększyć jej szanse na zabranie głosu wtedy, gdy podział ról zostanie ustalony”.
Chcesz mieć stały dostęp do naszych treści? Dołącz do nas na Facebooku!