Prasa o kandydacie na kanclerza: „Szkoda teraz Pistoriusa”
23 listopada 2024„Frankfurter Allgemeine Zeitung” pyta: „Dlaczego nie tak od razu? Boris Pistorius zakończył dziwaczną kontrowersję wokół swojej kandydatury na kanclerza, którą mógł zdusić w zarodku już dawno temu. Ma rację, gdy mówi: 'Nie zainicjowałem tej debaty, nie chciałem jej i nie zgłosiłem swojej kandydatury'. Ale pozwolił tej debacie toczyć się przez tygodnie i obserwował, jak wszystkie dyskusje koncentrują się wokół niego. Nie chciał tego? Wygląda na to, że jak niewinny aniołek czekał na zmianę wiatru. Dobrze dla SPD, że tak się nie stało.”
„Neue Osnabruecker Zeitung” analizuje: „Boris Pistorius uważany jest raczej za konserwatystę, jeśli chodzi o kwestie gospodarcze, społeczne i emerytalne. To może być popularne w tej chwili, ale jest przeciwieństwem tego, czego chce kierownictwo SPD. Być może Pistorius mógłby zdobyć więcej głosów właśnie dlatego, że zdystansował się od 'głównego nurtu SPD'. Nigdy się tego nie dowiemy. Jedno jest pewne: zamieszanie ostatnich dwóch tygodni było prawdziwą katastrofą dla początku kampanii wyborczej socjaldemokratów. Kierownictwo partii zostało ośmieszone. Zamiast jedności panuje w nim nieufność. A impet, który Scholz spowodował gwałtownym wydaleniem Christiana Lindnera, całkowicie wygasł. A przez to zmniejszyły się także szanse na drugą kadencję ministra obrony Pistoriusa.”
„Nuernberger Zeitung” zaznacza: „Friedrich Merz nie powinien popełnić błędu, nie doceniając osłabionego Scholza w walce wyborczej. Scholz jest twardy, potrafi walczyć i zdobył jeszcze większe doświadczenie na najwyższym stanowisku rządowym. Do lutego będzie prezentował się jako zrównoważony, rozważny kanclerz, który zawsze działa w porozumieniu ze swoimi partnerami w UE i NATO. Merz z kolei uchodzi za człowieka mało wrażliwego na kwestie społeczne, zimnego kapitalistę i kogoś, kto wciąga Niemcy w wojnę o Ukrainę. To jest popularne wśród części niemieckiego społeczeństwa, na co wskazują wyniki uzyskane przez partie BSW i AfD.”
„Suedwest Presse” z Ulm pisze: „Teraz za winnych uchodzą zatem Lars Klingbeil i Saskia Esken. Wszędzie oskarża się parę liderów SPD o to, że za późno zakończyli debatę na temat kandydata tej partii na kanclerza. Czy powinni byli zakończyć ją wcześniej? A jeśli tak, to w jaki sposób? Dyskusja wyszła od członków SPD i wynikała z ich gorącego pragnienia, aby pojawił się socjaldemokratyczny mesjasz, który uratuje najstarszą niemiecką partię przed grożącym jej nieuchronnym upadkiem. Czy jasne stanowisko centrali SPD w tej sprawie byłoby lepszym rozwiązaniem? Z pewnością zgłoszenie kandydatury Scholza na drugą kadencję powinno nastąpić natychmiast po rozpadzie koalicji rządowej. Ale nic nie wskazuje na to, że zapobiegłoby to wewnętrznemu niezadowoleniu w partii. SPD ma w swoich szeregach najpopularniejszego polityka, ale nominuje najmniej popularnego. Takie podejście w każdym wypadku i tak wywołałoby sprzeciw.”
Zdaniem „Reutlinger General-Anzeiger”: „Poza samym Scholzem chyba nikt w SPD nie wierzy, że wygra on wybory. Socjaldemokraci ufają jednak, że podczas kampanii wyborczej Scholz może nieco zmniejszyć dystans dzielący SPD do CDU. W coraz bardziej prawdopodobnej wielkiej koalicji można by przeforsować wskutek tego trochę więcej socjaldemokratycznej polityki. Być może z ministrem obrony Borisem Pistoriusem, który mógłby w ten sposób zyskać na popularności - do kandydowania na kanclerza w następnych wyborach. Szkoda byłoby zmarnować tak popularnego polityka akurat teraz, z kładącym się i na nim brzemieniem gorzkiej porażki obecnej koalicji rządowej.”
Chcesz mieć stały dostęp do naszych treści? Dołącz do nas na Facebooku!