1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Prasa niemiecka: Pakistan odwołał udział w konferencji w Bonn oraz argumenty przemawiające za zakazem NPD

30 listopada 2011

W dzisiejszym wydaniu o braku zrozumienia dla odmowy udziału Pakistanu w bońskiej konferencji ws. przyszłości Afganistanu oraz o kolejnych argumentach przemawiających za zakazem NPD.

https://p.dw.com/p/13JGf

Stołeczna Berliner Zeitung nie kryje zniechęcenia:

"Politycy, dyplomaci i wojskowi od Berlina po Waszyngton od lat raz po raz powtarzają, że Pakistan jest najważniejszym sąsiadem Afganistanu. A to dlatego, że talibowie i inni bojownicy działający od strony Pakistanu jeszcze bardziej pogarszają afgański dramat i twierdzą, że konflikty regionalne można rozwiązywać tylko w regionie. Odmowa uczestnictwa Pakistanu w bońskiej konferencji przeobraża to wielkie spotkanie w farsę, zanim się w ogóle rozpoczęło".

Hessische/Niedersächsische Allgemeine z Kassel jest mocno zaniepokojona rozwojem sytuacji w regionie Pakistanu i Afganistanu:

"Powody rozdźwięku między USA a Pakistaniem są dobrze znane. Bledną jednak w obliczu postępującej destabilizacji w całym regionie. Chińczycy już zasygnalizowali, że w żadnym wypadku nie będą się temu przyglądać bezczynnie (...) A my, Niemcy? My musimy sobie poradzić z tym, że konflikt afgański nie zmierza w kierunku rozwiązania, lecz kontynuacji na nieznanym dotąd, jeszcze bardziej przerażającym poziomie".

Ukazująca się we Frankfurcie nad Odrą Märkische Oderzeitung jest bezradna:

"Dla Afganistanu jest to tragiczne, że Pakistan potraktował to (atak powietrzny NATO na pakistański posterunek graniczny, przyp. red.) jako okazję do odwołania udziału w bońskiej konferencji ws. przyszłości Afganistanu. Bowiem bez Islamabadu nie będzie jakiegokolwiek rozwiązania pokojowego. A tak niestety jest. Pakistan, niezależnie od interesów strategicznych, ma tam wyraźne interesy polityczne. W Pakistanie wrze już od dawna, większa część społeczeństwa nie uważa USA za zaprzyjaźnione państwo, lecz za soldateskę, która wykorzystuje swą uprzywilejowaną pozycję, by a to zabić w środku miasta szefa Al-Kaidy, Osamę bin Ladena, a to przy pomocy dron zastrzelić Pakistańczyków, czy też zaatakować posterunek graniczny. Z drugiej strony jednak wojsko pakistańskie jest uzależnione od corocznego amerykańskiego zastrzyku w wysokości 4 mld dolarów. Owe współzależności nie dają rządowi spokoju i dalej będą obciążać relacje z USA. Najbardziej ucierpi na tym jak zwykle naród afgański".

Märkische Allgemeine z Poczdamu uważa, że nie można się zgodzić na to, by partia NPD była finansowana z pieniędzy podatników:

"Po raz pierwszy na długoletniego funkcjonariusza NPD padło podejrzenie, że pomagał trójce sprawców. Gdyby miało się to potwierdzić, władze będą musiały nastawić się na nieprzyjemne pytania, ale i społeczeństwo będzie się coraz głośniej domagać delegalizacji NPD. I trudno się temu dziwić. Bo co innego mogłoby uzasadnić zakaz, jeśli nie fakt popierania organizacji terrorystycznej "Nacjonalsocjalistyczne Podziemie"? (...) Krytycy znów będą argumentować, iż brunatna ideologia nie zniknie tylko dlatego, że zdelegalizuje się organizację. To prawda. Ale nie można się zgodzić na to, by partia, która propaguje nienawiść i przemoc, była wspierana do tego wszystkiego przy pomocy pieniędzy podatników".

Mannheimer Morgen pisze:

"Ciągle jeszcze istnieją powody przemawiające przeciwko złożeniu wniosku w Karlsruhe. Ale te wszystkie argumenty straciły tymczasem na znaczeniu. Cały świat przyjął ze wstrząsem do wiadomości, że w Niemczech nawet nie podpadło, iż co najmniej dziewięciu cudzoziemców zostało zastrzelonych przez prawicowych ekstremistów. Świat dowiedział się też o co najmniej wątpliwej roli służb specjalnych. Ponadto coraz więcej wskazówek przemawia za powiązaniami z politykami, którzy zasiadają nawet w dwóch parlamentach krajów związkowych. Najpierw pojedynczy funkcjonariusze NPD żartowali sobie publicznie z tych zbrodni, a teraz aresztowano nawet byłego przewodniczącego NPD w Turyngii pod zarzutem pomocy w czynie przestępczym. W tej sytuacji trzeba zareagować i dobrać się do tej partii".

Iwona D. Metzner

red. odp. Andrzej Paprzyca