1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Powtórka z Funduszu Odbudowy, ale dla Ukrainy

18 maja 2022

Bruksela szykuje się na wielkie koszty odbudowy Ukrainy. Chce powiązać je z reformami, które ściśle zbliżyłyby Kijów do Unii, a może ułatwiły akcesję. I pracuje nad udrożnieniem eksportu zboża.

https://p.dw.com/p/4BTvi
Ukraine | Mychailo Purishev hilft bei Evakuierungen aus Mariupol
Zdjęcie: privat

Komisja Europejska przedstawiła w środę (18.5.22) plany dalszego wsparcia finansowego dla Ukrainy. - Proponujemy pomoc makrofinansową w wysokości do 9 mld euro, która są jest niezbędna Ukrainie na pokrycie najpilniejszych potrzeb szacowanych przez MFW na około 15 mld dolarów w tym kwartale – powiedział Paolo Gentiloni, komisarz UE ds. gospodarczych. Chodzi o tanie i bardzo długoterminowe pożyczki UE głównie o wypłacanie pensji i emerytur, utrzymywanie otwartych szpitali i szkół oraz zapewnienie podstawowych usług publicznych. Unia od 24 lutego przekazała już 4,1 mld euro takiej pomocy makrofinansowej.  A co będzie po upływie tego kwartału? – Pomoc Unii na pewno pomoże w mobilizowaniu m.in. partnerów z grupy G7 – powiedział komisarz Gentiloni.

Konfiskaty rosyjskich majątków?

Jednak Bruksela już teraz przygotowuje się na koszty powojennej odbudowy Ukrainy, która przez różne ośrodki eksperckie jest obecnie szacowana na co najmniej 600 mld euro. – Musimy rozpocząć tę pracę już teraz. Naszą ideą jest pomoc Ukrainie w stworzeniu podstaw wolnego, demokratycznego i zamożnego kraju. Zakotwiczonego w europejskich wartościach, które wybrała, i wspierającego ją na jej drodze europejskiej – tłumaczył Valdis Dombrovskis, wiceprzewodniczący Komisji.

Komisja Europejska liczy na hojność innych darczyńców z Zachodu, a ponadto pospiesznie sprawdza, czy i jak można konfiskować zamrożone w UE aktywa ludzi Putina oraz rosyjskiego banku centralnego. – Zgodnie z prawem międzynarodowym to agresor, czyli Rosja powinna płacić za zniszczenia wojenne – powiedział Dombrovskis

Jednak Komisja Europejska ponadto wysunęła – wymagający jeszcze zgody 27 krajów Unii – pomysł stworzenia funduszu „RebuildUkraine”, na który Bruksela czerpałaby pieniądze m.in. ze swych pożyczek zaciąganych na rynkach finansowych pod wspólne gwarancje UE. I który poprzez dotacje oraz tanie pożyczki wspierałby powojenną odbudowę Ukrainy. A zatem pod względem finansowym to byłaby konstrukcja bardzo podobna – zarówno co do źródeł pieniędzy, jak i wydatkowania – do Funduszu Odbudowy wartego 750 mld euro (w dotacjach i pożyczkach) i stworzonego w 2020 roku.

Ukraina w „europejskiej wspólnocie geopolitycznej”?

Wypłaty na powojenne programy „RebuildUkraine” miałby być powiązanie z wdrażaniem reform, które ściśle wiązałyby Ukrainę z Unią. – Ten plan powinien obejmować kluczowe reformy w takich dziedzinach, jak przeciwdziałanie korupcji, potencjał administracyjny, praworządność i niezawisłość sądownictwa. Powinien on być mocno zakorzeniony w zielonej i cyfrowej transformacji oraz w podstawowych wartościach europejskich – tłumaczyła dziś Ursula von der Leyen. To w istocie oznaczałoby – choć na razie nikt nie mówi tego głośno w Brukseli – szansę na przyspieszone spełnienia wymogów akcesji do UE.

Ursula von der Leyen mówiła o planie na odbudowę Ukrainy
Ursula von der Leyen mówiła o planie na odbudowę UkrainyZdjęcie: Jean-Francois Badias/AP Photo/picture alliance

– Im więcej włożymy w „RebuildUkraine” i z im twardszymi warunkami reform powiążemy wypłaty, tym bardziej to będzie zbliżać Kijów do wejścia do Unii – przekonuje jeden z zachodnich dyplomatów w Brukseli.

Jednak przyszłe rozszerzenie Unii o Ukrainie czy nawet „tylko” przyznanie jej statusu kraju kandydackiego już na czerwcowym szczycie UE pozostaje bardzo sporne i niepewne. Charles Michel, szef Rady Europejskiej, podjął dziś niedawny pomysł Emmanuela Macrona na „europejską wspólnotę polityczną” (Michel nazwał ją „wspólnotą geopolityczną”), o której chce rozmawiać na czerwcowym szczycie. Zarówno Francuzi, jaki i Michel zapewniają, że owa „wspólnota” nie oznacza permanentnego zamknięcia Bałkanów Zachodnich albo Ukrainy w unijnym przedpokoju. - Chcę powiedzieć bardzo wyraźnie, że ta inicjatywa w żaden sposób nie ma na celu zastąpienia rozszerzenia. Moim celem nie jest znalezienie wymówki, by się ociągać z rozszerzaniem Unii – przekonywał dziś Michel.

Prezydent Macron twardo – lecz zgodnie z prognozami sporej części ekspertów - ostrzega, że proces akcesyjny Ukrainy może zająć nawet kilkadziesiąt lat. Ale nowością „europejskiej wspólnoty (geo)politycznej” miałaby być „stopniowa integracja”. – Obecnie proces rozszerzenia jest grą o sumie zerowej.  To jest wszystko albo nic. Natomiast w ramach „wspólnoty” dany kraj w miarę przyjmowania dorobku prawnego UE mógłby być stopniowo włączany w działania UE na przykład w niektórych sektorach rynku wewnętrznego lub na wspólnym rynku energii – tłumaczył dziś Michel. W zamyśle Macrona takie ścisłe, lecz niepełne powiązanie „wspólnoty (geo) politycznej” z Unią ma być też ofertą dla Brytyjczyków, którzy nie chcą wracać do UE.

Przedstawiciele krajów „europejskiej wspólnoty geopolitycznej” mieliby – jak postulował dziś Michel – dość regularnie uczestniczyć w posiedzeniach ministrów i przywódców krajów UE.

Co z ukraińskim zbożem

– Podczas mej wizyty w Odessie widziałem miliony ton pszenicy i innych zbóż zablokowanych w silosach i kontenerach z powodu rosyjskich okrętów wojennych na Morzu Czarnym. To właśnie rosyjski agresor ponosi wyłączną odpowiedzialność za nadchodzące klęski głodu. Również w tym przypadku musimy działać, aby zapobiec temu poważnemu zagrożeniu – wzywał dziś Charles Michel.

Do wojny Ukraina prawie całość eksportu zboża wysyłała przez swe porty na Morzu Czarnym. Obecnie w tym celu może korzystać tylko ze swych dwóch małych portów na Dunaju, gdzie ładunki są umieszczane na statkach, które mogą płynąć w górę rzeki do innych krajów europejskich lub w dół w kierunku Morza Czarnego przez inne porty. Pierwszy ładunek ukraińskiej kukurydzy, który został wyeksportowany przez Morze Czarne od czasu inwazji, opuścił w zeszłym tygodniu rumuński port Konstanca. Jednak ta trasa ma bardzo małą dodatkową przepustowość do udostępnienia przez Ukrainę, więc Bruksela przede wszystkim stara się teraz wspierać – zwłaszcza przed tegorocznymi żniwami pszenicy – szybkie udrożnienie trasy eksportowej przez Polskę i Litwę.

Problemem z dojazdem do portów w Polsce jest różny rozstaw torów kolejowych (Litwa ma rozstaw jak Ukraina, ale jeśli pociąg ma omijać Białoruś i jechać przez Polskę to tylko podwaja problem). Komisja Europejska w zeszłym tygodniu rozpoczęła koordynację pomocy Ukrainie, by udostępnić jej dodatkowymi wagonami dostosowanymi do przestawiania podwozia oraz barki do transportu po Dunaju. Ponadto Bruksela zamierza inwestować w rozbudowę kolejowych stacji przeładunkowych na granicy polsko-ukraińskiej, ale to nie pomoże z kryzysem w najbliższych tygodniach.

Już teraz załadunek unijnych wagonów o standardowej szerokości toru może odbywać się po obu stronach granicy, a wagony dostosowane do odmiennych szerokości torów w niektórych miejscach mogą wjeżdżać na terytorium Ukrainy (nawet do 60 km) i odwrotnie. Ale ich właściciele niechętnie zezwalają na wjazd swojego taboru do Ukrainy z obaw o straty wskutek działań wojennych. Dlatego Komisja Europejska rozważa pomoc Kijowowi w kosztach dodatkowych gwarancji ubezpieczeniowych dla pociągów ze zbożem.