Postrach oszustów: internetowi "łowcy plagiatów"
16 maja 2011Szykują się kolejne skandale? Użytkownicy nowych platform internetowych takich jak PlagiPedi zaproponowali sprawdzenie ponad 200 prac doktorskich: między innymi takich prominentów jak kanclerz dr Angeli Merkel, byłego kanclerza dr Helmuta Kohla albo szefa Deutsche Banku dr Josefa Ackermanna.
Anonimowi kontrolerzy
Kto kryje się za internetowymi "łowcami plagiatów" nie jest jasne. Zorganizowali się na stronach Plagipedi, GuttenPlag, czy VroniPlag, żeby wspólnie ujawniać odpisane prace doktorskie. Większość posługuje się pseudonimami, jak "Dr Martin Klicken", który jest odpowiedzialny za zamówienia mediów. On też nie chce zdradzić prawdziwego nazwiska. Na pytania "Dr Klicken" odpowiada najchętniej pisemnie. "Jestem doktorem inżynierem z północnych Niemiec" - pisze łowca plagiatów, który planuje karierę naukową.
"Niestety osoby, które ujawniają nadużycia po dziś dzień mają opinię złego ptaka, który kale własne gniazdo. Dopóki to się nie zmieni, nie widzę powodu, dla którego miałbym ryzykować własną karierę na przykład wykładowcy na wyższej uczelni. Pseudonim jest swego rodzaju ochroną" - dodaje.
W analizie pracy doktorskiej byłego ministra obrony Karla-Theodora zu Guttenberga uczestniczyło około tysiąca wolontariuszy takich jak "Dr Klicken". W ciągu kilku dni udokumentowali w pracy Guttenberga liczne przejęcia fragmentów tekstów obcych autorów, bez zaznaczenia źródła ich pochodzenia.
Każdy może współpracować z "łowcami plagiatów"
Najważniejszym narzędziem poszukiwaczy plagiatów jest wyszukiwarka Google. Wystarczy "wrzucić" do Google'a podejrzane fragmenty tekstów a następnie zbadać je pod kątem podobieństwa z innymi.
Większość "wolontariuszy" ma prawdopodobnie związek z wyższymi uczelniami - są to studenci, doktoranci i pracownicy naukowi. Ludzie, których podobnie jak dr Klickena oburza przywłaszczanie sobie cudzej własności intelektualnej a tym samym dewaluowanie przez plagiatorów tytułów naukowych.
Użytkownicy chętnie wspierają "łowców plagiatów"
Zawodowych "łowców plagiatów" jak naukowca dr Stefana Webera cieszy pomoc internautów.
"Łowcy plagiatów" w sieci robią teraz to, co zaniedbały w minionych latach uniwersytety.
Weber od lat bada na zlecenie uniwersytetów i pracodawców prace doktorskie pod kątem przywłaszczania sobie obcych tekstów.
Czubek góry lodowej
Dotychczas ujawnione plagiaty Weber uważa za czubek góry lodowej: "Największym skandalem plagiatowym jest to, że rocznie mamy prawdopodobnie dziesiątki jeśli nie setki podobnych przypadków". Według Webera winę za ten stan rzeczy ponoszą nie tylko plagiatorzy, lecz również profesorowie. Z wiekiem stają się mniej dokładni i prace doktorantów sprawdzają zbyt powierzchownie. Do tego dochodzi też lenistwo niektórych z nich i brak kompetencji technicznej.
Weber żąda wprowadzenia nowych instrumentów ochrony jakości na wyższych uczelniach. Dlatego postuluje składanie prac naukowych w formie cyfrowej, korzystanie z pomocy ekpertów z zewnątrz albo powołanie pełnomocnika ds. rzetelności i uczciwości na uniwersytetach.
Nils Naumann / Iwona D. Metzner
Red. odp.: Bartosz Dudek