1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Pomoc niemieckiego Caritasu dla Polski

13 grudnia 2010

Od 1981 do 1990 roku małe biskupstwo Essen zorganizowało we współpracy z Prymasowskim Komitetem Pomocy dla Polaków pomoc rzeczową dla internowanych i ich rodzin o ogólnej wartości 27 mln marek.

https://p.dw.com/p/QWh9
Rudi Löffelsend z dumą pokazuje znaczki Solidarności, które kiedyś przemycal z Polski przez NRD do Niemiec zachodnichZdjęcie: DW
Prälat Dr. Georg Hüssler
Prałat Georg Hüssler, były dyrektor niemieckiego i światowego CaritasuZdjęcie: DW

Kardynał Franz Hangsbach, ordynariusz Essen w Zagłębiu Ruhry nazwał pomoc, jaką mieszkańcy Zagłębia Ruhry spontanicznie i bezinteresownie organizowali od 1981 roku dla Polaków, tzw. Polenhilfe, ruchem społecznym. Była ona w rzeczy samej czymś wyjątkowym. Kardynał, jeden z sygnatariuszy listu biskupów niemieckich w odpowiedzi na orędzie biskupów polskich, z roku 1965, zasiadał wraz z biskupem Homayerem z Hildesheim w polsko-niemieckiej komisju mieszanej episkopatów Polski i Niemiec.

Niemiecka pomoc w tamtym czasie, była przełomowym momentem w normalizacji relacji Polaków i Niemców. Kontakty zaowocowały przyjaźniami i zacieśnieniem współpracy w różnych sferach i na różnych poziomach. To wtedy, społeczeństwa w Polsce i Niemczech spojrzały na siebie inaczej. Pomoc z Niemiec szła dwutorowo. W czasie stanu wojennego wysłano z Niemiec 4 351 211 paczek zwolnionych z opłat. Szły też transporty głównie z podstawowymi artykułami żywnościowymi, które były zakupione z pieniędzy m.in. ze zbiórek pieniężnych w parafiach.

Intensywne odkrywanie Polski

Polenhilfe Polentransporte Solidarnosc Kriegsrecht von Caritas FLASH Galerie
Dr Paul Hoffacker, szef Adventis (l.), kardynał Hengsbach, Rudi Dr. Paul , biskup Hengsbach, Rudi Löffellsend i prałat Pische z rozgrzewającym trunkiem dla kierowców transportówZdjęcie: Caritas im Ruhrbistum

Rudi Löffelsend dopiero co rozpoczął pracę w Caritasie w Essen w dziale zagranicznym, kiedy na początku 1981 roku odwiedził go kardynał Franz Hangsbach, i powiedział: „Z Polakami jest źle. Sklepy mięsne wyglądają tam jak salony sprzedaży płytek ceramicznych – musimy coś zrobić. I ty to zrobisz”. Rudi Löffelsend nie miał zielonego pojęcia o Polsce. Mówi, że wtedy prawie nikt w Niemczech zachodnich niewiele wiedział o Polsce. Ale kardynał powiedział krótko i węzłowato: to się nauczysz. „I miał rację”, przyznaje Rudi Löffelsend. Po tej rozmowie skontaktował się z polskimi duchownymi w niemieckich parafiach w Zagłębiu Ruhry, zbierał darowizny, przestudiował dokładnie ówczesne polskie przepisy celne i wizowe.

Rudi Löffelsend
Rudi Löffelsend z dumą pokazuje ulubioną figurkę górnika wyrzeźbionego w węglu - prezent od biskupa DominaZdjęcie: DW

Kupił małe cztery ciężarówki, bo jak mówi, „to, co małe, nie rzuca się tak w oczy” i 8 kwietnia 1981 roku wyruszył do Polski z pierwszym transportem artykułów żywnościowych: mlekiem w proszku, mąką, konserwami mięsnymi, makaronem, cukrem itd., a za kierownicą jednej z ciężarówek zasiadł, jako kierowca, zawodowy fotograf. Rudi Löffelsend wiedział, że bez dobrego PR, nie otrzyma darowizn potrzebnych do zakupu towarów. Kiedy kilka miesięcy później, 13 grudnia 1981 roku ogłoszono w Polsce stan wojenny ciężarówki z pomocą Caritasu co dwa tygodnie wyruszały w kierunku Polski. Caritas w Zagłębiu Ruhry niósł największą pomoc. Ten kraj związkowy ma najmocniejsze powiązania z Polską poprzez ludność napływową, tłumaczy Rudi Löffelsend.

Uciążliwości pomocy wynagradzane wdzięcznością

Do Polski jeździły z towarami przede wszystkim małe ciężarówki, żeby każdy mógł zasiąść za kierownicą. Kierowcami byli zwykli ludzie, ochotnicy z prawem jazdy, także tacy, którzy przekazali większe darowizny i ciekawi byli Polski. „Chcieliśmy, żeby jak najwięcej ludzi zobaczyło, dokąd trafiają zakupione za ich pieniądze towary i się na własne oczy przekonali, jak zła jest sytuacja zaopatrzeniowa w Polsce. Liczyliśmy na to, że po powrocie opowiedzą o tym innym i popłyną darowizny. I tak się stało, wyjaśnia po blisko 30 latach Rudi Löffelsend. Logistykę w przygotowaniu transportów przejął na początku ośrodek Pomocy Maltańskiej w Essen.

Polenhilfe Polentransporte Solidarnosc Kriegsrecht von Caritas NO FLASH
W halach maltańczyków przygotowania do transportuZdjęcie: Caritas im Ruhrbistum

Największą trudność sprawiały transportom przejazdy przez NRD. Nie można ich było zabronić, ale na początku na granicy niemiecko-niemieckiej w Helmstaedt przetrzymywano ciężarówki do 6 godzin. „Interesujące było, że od samego początku nie mieliśmy właściwie kłopotów z otrzymaniem wiz w polskiej Ambasadzie, która się wtedy znajdowała w Kolonii”, mówi Rudi Löffelsend. Opowiada on, że na polskiej granicy kontrole były na początku nie tak srogie. Dopiero później się zaostrzyły do tego stopnia, że musiano wszystko wyładowywać i otwierać każdą paczkę. Skutkiem tego podróż na odcinku 700 do 800 km trwała najczęściej 30 godzin. „Ale dla naszych kierowców, którzy nie byli zawodowcami, była to wielka przygoda”, zaznacza. Wszystkie uciążliwości podróży były u celu wynagradzane spotkaniami z miejscową ludnością, jej wdzięcznością za pomoc oraz serdeczną, ciepłą gościnnością.

Rudi Löffelsend opowiada, że w Polsce doświadczył wtedy także wielkiej serdeczności, otwartości i poczucia humoru duchownych. Wręcz uwielbiany był przez wielu biskup Ignacy Jeż w Koszalinie, dokąd większość chciała jechać z transportami. „Była to dla naszych ludzi też szansa poznania innego kościoła”, zaznacza.

Zamaskowany jako kierowca prezes Caritasu

Polenhilfe Polentransporte Solidarnosc Kriegsrecht von Caritas FLASH Galerie
Kierowcy ochotnicy. Przerwa na ciepły napójZdjęcie: Caritas im Ruhrbistum

Kiedy generał Jaruzelski ogłosił stan wojenny, w Polsce przebywał transport pomocy Caritasu. „Baliśmy się o naszych ludzi, bo nie wiedzieliśmy, czy uda im się wydostać z Polski. Ale wrócili”, opowiada Rudi Löffelsend. I wtedy otrzymałem telefon z Rzymu od prałata Georga Hüsslera, dyrektora światowego i niemieckiego Caritasu. Powiedział mu: „Postaraj mi się o wizę. Będę twoim kierowcą!”. Rudi Löffelsend miał 4 dni czasu, żeby wszystko dopiąć. Był to tydzień między Świętami Bożego Narodzenia a Nowym Rokiem, kiedy nikt prawie nie pracuje, mówi. Lecz udało się wszystko załatwić, nawet w dwie godziny prawo jazdy, którego Georg Hüssler zapomniał. Ale było to prawo jazdy specjalne, ze szlaczkiem, wydawane alkoholikom, żeby nie wzbudzać podejrzeń. Cztery małe ciężarówki wyruszyły w kierunku Katowic, gdzie mieścił się Prymasowski Komitet Pomocy dla Polaków, którym kierował biskup Czesław Domin. Uważał on, że goście z Niemiec nie powinni długo zostać w Polsce. Sytuacja w Katowicach była napięta, ponieważ w tym czasie wojsko, ZOMO i milicja spacyfikowały kopalnię „Wujek”. Georg Hüssler kazał wszystkim wracać do domu, prosząc o zostawienie jednej ciężarówki dla Prymasowskiego Komitetetu Pomocy. Sam z biskupem Dominem udał się w nocy, bez pozwolenia, podkreśla prałat, do Warszawy, najpierw do prymasa Glempa.

Rozmowy z generałem i pozwolenie na transporty

Polenhilfe Polentransporte Solidarnosc Kriegsrecht von Caritas FLASH Galerie
Biskup Ignacy Jeż i kierowcy transportu Caritasu w KoszalinieZdjęcie: Caritas im Ruhrbistum

W Warszawie Georg Hüssler, dyrektor światowego i niemieckiego Caritasu rozmawiał z ministrem łączności w tymczasowym rządzie wojskowym, ale nazwiska jego już nie pamięta. Podpisana umowa pozwoliła Caritasowi organizować pomoc dla Polski, którą nieść zakończono w formie transportów w 1990 roku.

Rudi Löffelsend
Rudi Löffelsend zebrał obszerną dokumentacją o transportach Caritasu do PolskiZdjęcie: DW

Greorg Hüssler wrócił do Niemiec jadąc najpierw pociągiem do Frankfurtu nad Odrą, przeszedł przez most na drugi brzeg Odry, po czym udał się przez Berlin wschodni do Berlina zachodniego. Stamtąd zadzwonił do Rudiego Löffelsenda. „Powiedział mi, że jedzie do Frankfurtu nad Menem i tam mam mu zorganizować konferencję prasową. Wtedy nie było ani komórek, maili czy faksów tylko teleksy i telefony. Ale się udało. Na lotnisku we Frankfurcie Georg Hüssler poinformował media o planowanych transportach Caritasu i sytuacji w Polsce”, opowiada Rudi Löffelsend. Dopiero niedawno dowiedział się o „spotkaniu na szczycie”, jakie dyrektor światowego i niemieckiego Caritasu zorganizował po przyjeździe do zachodniego Berlina z dyrektorami organizacji Caritasu w Niemczech w innych państwach europejskich. „Rozmawialiśmy ze sobą całe dwie godziny w kilku językach i planowaliśmy, co zrobić. To spotkanie zainicjowało szeroką falę pomocy charytatywnej Caritasu z różnych krajów Europy, wspomina Georg Hüssler, którego w ubiegłym roku (2009) Polska odznaczyła za zasługi Krzyżem Komandorskim.

Dzisiaj Rudi Löffelsend zdradza, że poza żywnością w transportach Caritasu przemycano do Polski dla podziemia "Solidarności", maszyny drukarskie, ale i inne potrzebne rzeczy.

Barbara Cöllen

red. odp.: Marcin Antosiewicz