1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Polkaholix - pyszny polkowy bigos

3 września 2009

Swoimi oryginalnymi wersjami polki berliński zespół „Polkaholix” porywa publiczność na całym świecie. Także polską publiczność, którą muzycy przedkładają nad każdą inną.

https://p.dw.com/p/JOPr
Berlińska grupa Polkaholix
Berlińska grupa PolkaholixZdjęcie: Jo Meyer

Odrobina Rock'n Rolla, szczypta World Musik i Ska, trochę swingu, dużo jazzu; wszystko w takcie na dwie czwarte. To właśnie polka berlińskiej grupy Polkaholix:

- „Co takiego jest w polce? Przede wszystkim radość życia, świetna zabawa dla tych, którzy jej słuchają i jeszcze lepsza zabawa dla tych, którzy ją grają” – stwierdzają zgodnie.

Przygoda w takcie na 2/4 zaczęła się dobre 8 lat temu, kiedy akordeonista Jo Meyer usłyszał „zwariowaną”, polkową wersję jednego z przeboju Rollings-Stonesów:

- „Było to tak dobre, że pomyślałem – trzeba spróbować.”

Spróbowali: Jo Meyer i Andreas Wieczorek – obydwaj grający przedtem głównie muzykę folkową, „frakcja” jazzowa” – Oliver Oltersdorf i Mario Ferraro, i zakorzenieni w rocku – Thomas Depkat, Iven Hausmann, Andreas Hillmann i Christoph Frenz. Chociaż właściwie żadnego z muzyków nie można tak zaszufladkować. Wszyscy grają najróżniejsze style, zawsze na bardzo wysokim poziomie.

Polkowy bigos

Ich występy na żywo to show pełne wigoru i tempa
Ich występy na żywo to show pełne wigoru i tempaZdjęcie: Jo Meyer

Debiutancka płyta grupy, dawno już wyprzedana „Denkste” („Pomyśl se”), natychmiast trafiła na listę płyt nominowanych do najlepszej dwudziestki World Music Charts Europe. Najchętniej „Polkaholicy” grają jednak na koncertach i najchętniej przed polską publicznością:

- „Dużo gramy zagranicą, w krajach Europy Północnej, Południowej, na Zachodzie, ale najlepiej czujemy się przed polską publicznością. To żadne przymilanie się, tak jest. Polska publiczność reaguje na muzykę live nadzwyczaj euforycznie, po kilku taktach lody są przełamane. Dla muzyków takich jak my, grających głównie na żywo, to wspaniałe.”

W ubiegłym roku Polkaholix porwał polską publiczność na Przystanku Woodstock, tego lata zaraził polką studentów na festiwalu „Ziegenwerder” we Frankfurcie nad Odrą, w połowie września muzyków będzie można usłyszeć w Żarach a lada moment najpierw w internecie, potem na singlu dostępny będzie „Bigos”, polska wersja przeboju grupy – „Spare ribs”.

Żywioł na scenie

Polacy uwielbiają muzykę tej berlińskiej grupy o międzynardowych korzeniach
Polacy uwielbiają muzykę tej berlińskiej grupy o międzynardowych korzeniachZdjęcie: Jo Meyer

W cywilu sympatyczna ósemka panów w dojrzałym wieku, na scenie jest żywiołem. „Polkowe tornado”, „Sensacja”, „Berliner speed”, „Dzięki Polkaholix polka jest hip i cool”... – po każdym koncercie prasa prześciga się w zachwytach, w Niemczech, Danii, Anglii, w USA, gdziekolwiek Polkaholix się pojawi. Tymczasem sami muzycy na początku bardzo sceptycznie patrzyli na pomysł polkowania:

- „Znamy się od lat, ale kiedy zaczęliśmy grać razem polkę pomyślałem: rany boskie, w co ja się pakuję! Właściwie jestem muzykiem jazzowym, studiowałem jazz, grałem dużo muzyki teatralnej. A tu polka! Ale wątpliwości szybko się rozwiały” – śmieje się Oliver.

- „Wszyscy myśleliśmy podobnie” – potwierdza Mario – „Pamiętam jak w przerwie któregoś z koncertów perkusista patrzy na mnie i mówi: myślałeś, że kiedykolwiek będziemy grali Berliner Luft?”

„Berliner Luft”, marsz z operetki Paula Lincke „Frau Luna“ uchodzi za najbardziej berliński z berlińskich szlagierów. Na salony przywrócili go co prawda Berlińscy Filharmonicy, kończąc nim legendarne, letnie koncerty w amfiteatrze „Waldbuehne”. Poza tym jednak to szlagier grany przy piwie, dla szanującego się muzyka tabu – tłumaczy Jo:

- „Tymczasem grana z sercem, to wspaniała muzyka! Polka sama w sobie też jest interesująca, tyle, że zwłaszcza w Niemczech ciąży na niej image konserwatywnej, nudnej muzyki emerytów i tanecznych popołudniówek. Co jest oczywiście naszym atutem, bo pojawiamy się na scenie i zaskakujemy ludzi muzyką, której właściwie nie akceptują a po kilku utworach są zachwyceni.”

Tak jak zróżnicowane są muzyczne korzenie członków zespołu, tak różne są ich rodzinne powiązania. Akordeonista Jo Meyer jest Mecklemburczykiem, rodzina gitarzysty Mario Ferraro pochodzi z Włoch, Oliver Oltersdorf należy do saksońskiej dynastii saksofonistów, solista i saksofonista Andreas Wieczorek ma polskie korzenie. Rozumie po polsku, po polsku śpiewa, ale nie mówi. Miłość do języka polskiego odkrył natomiast trębacz Andreas Hillmann, który od dwóch lat się go uczy i praktykuje na polskich scenach, gdzie zapowiada koncerty zespołu. W polskiej wersji jest też wizytówka grupy w internecie: www.polkaxholix.de

Elżbieta Stasik

red.odp.: Małgorzata Matzke