1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Po wizycie Benedykta XVI w Polsce

30 maja 2006
https://p.dw.com/p/BIGS

Wizytę Benedykta XVI w Polsce komentuje dziś na pierwszej stronie „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Niemiec jako papież w Auschwitz. Jeszcze do niedawna było to niewyobrażalne –pisze publicysta FAZ Heinz-Joachim Fischer. Benedykt XVI, Josef Ratzinger, Niemiec, czynił i mówił w Polsce jako papież to co w jego przekonaniu należało uczynić i powiedzieć – może nawet wbrew radom ze strony niektórych strategów w Watykanie, którzy chcieli jemu, i być może także obserwatorom i krytykom, zaoszczędzić ewentualnych konsekwencji. Niemiecki teolog na Tronie Piotrowym odważył się wystąpić jako „syn narodu niemieckiego” . Udał się śladami swego poprzednika, „umiłowanego, wielkiego Jana Pawła II”, który tak samo w kilka zaledwie miesięcy po wyborze na Papieża udał się w trudną drogę do Auschwitz, na „Golgotę naszych czasów”- czytamy w komentarzu „Frankfurter Allgemeine”.

Polak Karol Wojtyła był przedstawicielem „narodu ofiar”, i mógł wskazać, że w następstwie drugiej wojny światowej, rozpętanej przez Hitlera i nazistowskie Niemcy, zginęło sześć milionów Polaków (...). Benedykt takiej możliwości w Auschwitz-Birkenau nie miał. (...) Niemiecki papież nie może powiedzieć nic na korzyść własnego narodu, prawie nic. Ale Joseph Ratzinger, rocznik 1927, którym miał sześć lat, kiedy władzę przejmował Hitler, osiemnaście, kiedy kończyła się wojna, mówił o „obowiązku prawdy”.

Dla niektórych – przyznaje komentator „Frankfurter Allgemeine Zeitung” – może to za mało. Ci, którzy oczekiwali od Benedykta XVI przede wszystkich wyznania winy Niemca, daremnie szukają odpowiednich słów w jego przemówieniu w Auschwitz. (...) Sędziwy Papież z Niemiec oczywiście zna historię niekończących się dyskusji w Niemczech na temat winy zbiorowej narodu i winy indywidualnej każdego z osobna. Zna też przebieg debat historyków na temat postawy Watykanu podczas drugiej wojny światowej. A mimo to nie nawiązuje w swoim przemówieniu ani słowem ani do jednego, ani drugiego tematu. Czyni to świadomie, nie zamierzał niczego przemilczać, lecz chciał jako Papież mówić w Auschwitz o prawdziwej tragedii XX wieku: odwróceniu się ludzi, zaślepionych ideologiami pogardy, od Boga.

(...) Takie podejście nie zaciera niemieckiej winy, niczego nie rehabilituje, nie oskarża wszystkich chrześcijan o to, że zawiedli. Niemiecki teolog, pełniący najwyższy urząd w kościele katolickim, zdaje się podejmować próbę pytania w szerszym świetle o to, jak mogło dojść do największej zbrodni w dziejach ludzkości, popełnionej w imieniu narodu niemieckiego. Benedyktowi idzie nie tylko o to, by nie dopuścić do powtórzenia się ludobójstwa, lecz o to, by ludzie w wierze „w Boga rozsądku i miłości” traktowali wszystkich innych jako bliźnich – zwraca uwagę komentator „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.

Na łamach „Sueddeutsche Zeitung” warszawski korespondent gazety, Thomas Urban, analizuje reakcje na wystąpienie Benedykta XVI w Auschwitz. Zwraca uwagę, że w Polsce zrozumiano i przyjęto pozytywnie słowa papieża z Niemiec. Odnosi się to zasadniczo także do przedstawicieli społeczności żydowskiej, jakkolwiek niektórzy z nich życzyliby sobie bardziej bezpośredniego nawiązania do niemieckiej odpowiedzialności za holocaust. Tego rodzaju zastrzeżeń nie ma były więzień Auschwitz i były polski minister spraw zagranicznych Władysław Bartoszewski. „Zyczyłbym każdemu niemieckiemu politykowi odwagi wyrażenia w równie trafny sposób - jak to uczynił to Benedykt XVI - tego, co uczyniły hitlerowskie Niemcy” – cytuje Bartoszewskiego korespondent „Sueddeutsche Zeitung”.