Piękne widoki dla niemieckiego kina
27 grudnia 2006Nareszcie niemieccy twórcy filmowi doczekali się wsparcia w swej pracy – podobnego do tego, z jakiego korzystają francuscy czy brytyjscy filmowcy.
Jak zapowiedział minister kultury Bernd Neumann, od stycznia 2007 roku przez 3 następne lata rząd federalny wspierać będzie kinematografię sumą ogólnie 180 milionów euro. Do tej pory dofinansowanie produkcji filmowych leżało w gestii krajów związkowych, co powodowało częstokroć, że kiedy twórcy otrzymywali pieniądze od fundacji filmowych działających w Nadrenii Północnej-Westfalii, Bawarii czy Berlinie, zobowiązani byli, aby filmy te kręcone były w tych landach lub były tam choć produkowane. Nowe państwowe wsparcie opierać będzie się na innych zupełnie zasadach, jak wyjaśnia Peter Dinges, prezes berlińskiej placówki wspierającej produkcje filmowe FFA.
- Wsparcie filmowcy otrzymywać będą automatycznie – jest to obecnie coś zupełnie wyjątkowego. Nie będzie żadnego gremium, które decydowałoby o tym, kto dostanie pieniądze. Będzie to dofinansowanie rzędu 20 % do kosztów produkcji zestawionych wedle normalnego niemieckiego standardu, które nie mogą przekraczać 80 % ogólnych kosztów filmu. Jest to gwarantowana suma, której producenci mogą być pewni. -
Zgodnie z unijnymi przepisami 20 % kosztów filmu musi być pokryte z innych źródeł. Jeżeli jednak weźmie się pod uwagę, że film "Goodbye Lenin" kosztował 5 milionów euro, obecnie z błogosławieństwa państwowego wsparcia może skorzystać 30 do 50 filmów. O pieniądze z tej puli starać mogą się także producenci mniejszych i średnich obrazów o ogólnym budżecie co najmniej miliona euro.
We Francji, gdzie państwo już od lat dba o rozwój kinematografii – na afiszach kin obok wszechobecnych produkcji hollywoodzkich ponad 40 % stanowią filmy rodzime. Udowadnia to, że scentralizowane struktury dofinansowywania wychodzą kinu na dobre. Czy we Francji wydaje się na filmy tyle samo, co w Niemczech?
- Francuski system obejmuje nie tylko dofinansowywanie filmów kinowych lecz wszystkich produkcji audiowizualnych – i dysponuje on prawie 500 milionami euro rocznie. W Niemczech – jeżeli weźmie się pod uwagę także produkcje telewizyjne – jest to około 230 milionów. Instrumenty wspierania produkcji filmowych są w obydwu krajach podobne, obecnie pracuje się jeszcze nad ich udoskonaleniem. Z tego względu ten nowy fundusz będzie bardzo efektywnym narzędziem i sprawi, że niemieckie produkcje będą mogły lepiej sprostać międzynarodowej konkurencji. - wyjaśnia Peter Dinges
Na wsparcie takie czas był już najwyższy - bo dotychczasowe fundacje finansujące filmy- jak na przykład fundacja nadreńska musiały pogodzić się z cięciami budżetowymi rzędu 2,5 miliona euro rocznie. Tak, że niemiecka branża filmowa może być wdzięczna ministrowi Neumannowi, który nigdy nie krył się z tym, że jest cineastą. I dotrzymał słowa, kiedy przed rokiem obejmując swój urząd obiecywał, że postara się o równouprawnienie wszystkich dziedzin kultury: teatru, opery, literatury i kina.