"Partia Piratów": kurs na sukces
27 marca 2012Parafrazując piracki okrzyk "Klar machen zum Entern!" ("Przygotować się do abordażu!") Partia Piratów zakrzyknęła "Klar machen zum Ändern!" ("Przygotować się do zmian!"), z pełną premedytacją przygotowując polityczną konkurencję na walkę w niekonwencjonalnym stylu. Nikt się nie spodziewał, że tak celnie trafią w nerw niemieckiego społeczeństwa. W wyborach krajowych do parlamentu landowego w Kraju Saary w ubiegłą niedzielę (25.03) z marszu uzyskali 7,4 proc. głosów, co daje im 4 miejsca w landtagu (sejmiku).
Kiedy głośniej zaczęło mówić się o Piratach po wyborach do parlamentu Berlina jesienią ub. r. wyraźne stało się jej ukierunkowanie: wolność w internecie i lepsza ochrona praw jego użytkowników, transparencja działań politycznych, "liquid democracy". "Są to tematy, które zaniedbują tradycyjne partie" - wyjaśnia Gero Neugebauer, politolog z Wolnego Uniwersytetu w Berlinie w rozmowie z Deutsche Welle.
Partia Piratów nie chce jednak, by przyklejono jej etykietkę internetowych aktywistów; chce być traktowana jak pełnowartościowa organizacja polityczna. "W Niemczech jest zapotrzebowanie na socjalliberalną partię i elektorat w Kraju Saary rozpoznał nią w nas" - stwierdził Aleks Lessmann, rzecznik Piratów .
Program tej partii gotowy jest dopiero od grudnia 2011 r. Piraci domagają się w nim bezwarunkowej alimentacji dla wszystkich obywateli, całkowitego rozdziału państwa od Kościoła i legalizacji narkotyków. "Powinno obowiązywać prawo do bezpłatnej nauki i ochrona zwierząt" - podkreśla Aleks Lessmann. W kwestiach polityki gospodarczej i finansowej Piraci dopiero szukają wspólnych pozycji, "ale to wszystko będzie" - zapewnia rzecznik partii.
Wzorzec ze Szwecji
Politolog Gero Neugebauer właśnie tę programową otwartość uważa za klucz Piratów do sukcesu. "Nikt nie mówi tam z góry: Wszystko wiemy. I jeżeli ktoś czegoś nie rozumie, oznacza że sam jest głupi. Nie, Piraci mówią: Będziemy uczyć się razem". Partia ta ma tymczasem w Niemczech 22 tys. członków; większość z nich jest poniżej 35 roku życia, interesuje ich wszystko, co związane z internetem, i poszukują alternatywy do partii establishmentu.
"Piracka zatoka"
Czołowa kandydatka Piratów w Kraju Saary Jasmin Maurer ma 22 lata i jej głównym kanałem komunikacji z innymi członkami partii są portale społecznościowe: facebook i twitter. "Byliście super" - tak skwitowała sukces wyborczy jej partii nad Saarą.
Pierwsi polityczni piraci pojawili się w Szwecji w 2006 roku jako ugrupowanie protestujące na rzecz reformy praw autorskich. Wtedy na celowniku szwedzkiej prokuratury znalazła się platforma internetowa "Pirate Bay" służąca do wymiany plików muzycznych i wideo. Przeciwko tej platformie protestowały firmy fonograficzne, obawiające się strat z tytułu bezpłatnego ściągania plików. Dla ochrony tej "pirackiej zatoki" szwedzcy aktywiści stworzyli własną partię, która szybko znalazła naśladowców w kilku europejskich krajach, m.in. w Niemczech.
Tu zrobiło się wokół niej głośno po raz pierwszy przed czterema laty, kiedy weszła w posiadanie dokumentów nielegalnej inwigilacji rozmów telefonicznych w internecie prowadzonej przez bawarskie ministerstwo sprawiedliwości. Tuż po tym wystosowali oni w sieci petycję przeciwko cenzurze w internecie. Na sukces tych działań nie musieli czekać długo - już wkrótce partia zdobyła pierwsze mandaty w sejmikach powiatowych i grodzkich. W wyborach parlamentarnych w 2009 roku uzyskała jakby nie było 2 proc. głosów. We wrześniu 2011 r. po raz pierwszy Piraci weszli do parlamentu miasta-landu Berlina.
Kurs na Bundestag
W wyborach do landtagu Kraju Saary partia ta cieszyła się przede wszystkim poparciem młodych wyborców - 23 procent osób, które głosowały po raz pierwszy w życiu oddało właśnie na nich głos, podobnie jak część elektoratu tradycyjnych partii. Według sondaży telewizji ZDF 15 procent głosów oddanych na Piratów pochodziło od osób wybierających zazwyczaj CDU, SPD czy Lewicę. Od dawnych zwolenników Zielonych pochodziło 6 procent "pirackich głosów".
Kanclerz Angela Merkel, będąca jednocześnie szefową CDU, nie lekceważy Piratów. Stwierdziła, że są oni ważnym elementem politycznym, którego nie wolno pomijać. "Musimy nastawić się na to, że są i działają" - zaznaczyła także sekretarz generalna SPD Andrea Nahles, dodając, że za wcześnie jeszcze na rozważanie ewentualnych koalicji. Szef Zielonych Cem Oezdemir jest zdania, że Piraci najpierw muszą udowodnić, o co im chodzi. Tyle uwagi ze strony klasycznych partii cieszy Piratów: "Inne partie będą musiały się z nami liczyć" - twierdzi ich rzecznik, Aleks Lessmann. "Jestem pewien, że w 2013 roku wejdziemy do Bundestagu" - dodaje.
Andrea Lueg / Małgorzata Matzke
red.odp.: Bartosz Dudek