Panika na giełdach
8 października 2008Banki centralne USA, Wielkiej Brytanii, Kanady, Szwajcarii, Szwecji, a także Europejski Bank Centralny zaskoczyły rynki i obniżyły stopy procentowe o 50 pkt. bazowych. We wspólnym komunikacie banki uzasadniają, że ostatnia eskalacja kryzysu finansowego zwiększyła ryzyko osłabienia wzrostu gospodarczego i zmniejszyła ryzyko dalszej destabilizacji cen. Maklerzy na frankfurckiej giełdzie pozytywnie ocenili decyzję banków.
Obniżka stóp procentowych początkowo uspokoiła giełdy - jednak nie na długo. Niemiecki indeks DAX spadł w środę rano poniżej psychologicznej granicy 5000 punktów, a zakończył minimalnie ponad tą granicą. W ciągu tylko jednej godziny handlu indeks spadł o osiem procent. Znany niemiecki ekspert gospodarczy, Wolfgang Gerke, przeciera oczy ze zdumienia.
- "Przeżyłem już wiele krachów na giełdach, ale również ja jestem zdania, że ten jest wyjątkowy, to chyba największe tąpnięcie po drugiej wojnie światowej, ale niedługo będziemy to mieli za sobą. W przyszłym roku sytuacja będzie wyglądała zupełnie inaczej" - uważa ekspert.
Początek recesji?
Niemiecki indeks giełdowy DAX osiągnął dziś najniższy poziom od trzech lat. Najwięcej straciły papiery wartościowe banków, branży samochodowej i metalowej. Pod koniec dnia straty zostały tylko częściowo odrobione - ostateczny spadek wyniósł sześć procent.
Także Eurostoxx 50, czyli indeks największych europejskich firm, stracił dziś ponad sześć procent.
Kryzys może wkrótce objąć inne branże gospodarki - obawia się przewodniczący chadeckiego stowarzyszenia średnich firm Josef Schlarmann.
- "Na razie jeszcze małe i średnie firmy nie czują bezpośrednio kryzysu finansowego. Przede wszystkim zakłady metalowe, którym w ostatnich latach powodziło się dobrze, już poczyniły swoje inwestycje i aktualnie nie mają wielkiego zapotrzebowania na kredyty. Jednak oczekuję, że skutki aktualnego kryzysu wkrótce dotkną również te firmy. Konsumenci już zaczynają oszczędzać. Branża samochodowa już to odczuwa i to nalewno dotknie również średnie firmach, które są dostawcami przemysłu" - twierdzi Schlarmann.
Nowe prognozy potwierdzają te oczekiwania. Według Międzynarodowego Funduszu Walutowego niemiecka gospodarka przeżyje w przyszłym roku stagnację. Jedynymi optymistami są eksperci Zrzeszenia Banków, oraz Niemiecki Instytut Gospodarczy, które w przyszłym roku oczekują wzrostu w wysokości 0,5 do 1 proc. PKB.
Obawy ekspertów zaczynają potwierdzać się w handlu, który już teraz odczuwa powściągliwość klientów.
Potrzebne nerwy ze stali
Politycy w Niemczech żądają między innymi zwiększenia kontroli branży finansowej.
Zarówno polityka jak i eksperci z branży apelują o zachowanie nerwów. Marco Cabras z Organizacji Ochrony Papierów Wartościowych uważa, że inwestorzy potrzebują teraz nerwów ze stali.
- "Trudno jest się przyglądać temu, jak depozyty z godziny na godzinę się kurczą, jednak zachowanie nerwów to teraz jedyna reakcja, która uchroni przed paniką" - uważa ekspert.
Przez spadki ostatnich dni i tygodni DAX stracił w skali rocznej 40 procent wartości.
Wielu niemieckich akcjonariuszy pozbyło się dzisiaj papierów wartościowych i zainwestowało w złoto. Popyt na złoto jest w Niemczech ogromny. Za jedną uncję złota trzeba dziś zapłacić ponad 900 euro.
Także Unia Europejska stara się uspokajać zarówno prywatnych inwestorów jak i firmy. Na wczorajszym spotkaniu szefów resortów finansów Unia zagwarantowała przetrwanie największym europejskim instytutom finansowym. Na spotkaniu europejskich ministrów finansów w Luksemburgu podniesiono również gwarancje depozytów bankowych z 20 do 50 tysięcy euro. Niemiecki rząd już w ostatnią niedzielę udzielił nieograniczonej gwarancji na wszystkie prywatne depozyty bankowe.