1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Pandemia. Francuskie władze między młotem a kowadłem

Marek Brzeziński
31 stycznia 2021

Eksperci kręcą nosem, wielkie domy handlowe oburzone, małe sklepiki wniebowzięte – to reakcje na nowe kroki podejmowane przez rząd francuski w walce z pandemią. Władze chcą uniknąć trzeciej kwarantanny.

https://p.dw.com/p/3ocUg
Frankreich Die Auswirkungen von Corona in den Städten
Właściciele małych sklepów mogą prowadzić normalną działalność do godziny policyjnej, o 18-tejZdjęcie: Florent Bardos/abaca/picture alliance

Według prezydenta Francji Emmanuela Macrona kwarantanna przyniosłaby łatwe do przewidzenia, acz dramatyczne finansowo konsekwencje gospodarcze, ale także nieprzewidywalne skutki społeczne i psychologiczne, szczególnie w przypadku młodych ludzi skarżących się na stany lękowe, bezsenność, brak motywacji i depresję. Premier Jean Castex oświadczył, że należy za wszelką cenę, w ramach zdrowego rozsądku i dobrze pojętego interesu społecznego, uniknąć narodowej kwarantanny. - Musimy dać sobie jeszcze jedną szansę - stwierdził szef rządu. - Jeszcze nie doszło do zapowiadanego przez naukowców szczytu pandemii. Mamy zatem jeszcze chwilę, by móc zareagować - dodał jeden z jego doradców. Władze francuskie nie zamierzają bezczynnie czekać na „epidemiologiczną apokalipsę” i wprowadzają kolejne obostrzenia.

Francuski handel podzielony

Od tygodnia we Francji trwają „soldy”, czyli wyprzedaże. Redukcja cen nawet do 80 %. Tuż po rozpoczęciu obniżek,  do sklepów rzuciły się tłumy. - Chcę kupić parę drobiazgów dla żony i syna - mówi pan w średnim wieku. Inny, tak koło trzydziestki cieszy się, że trafił na „dobre ceny”. - Korzystam z soldów, bo przecież to nie wiadomo, czy znów nie wprowadzą kwarantanny - wyjaśnia i szybko pędzi po kolejne „okazje”. Wszyscy się śpieszą.

Kilka dni po rozpoczęciu wyprzedaży rząd wykluczył kwarantannę, ale nakazał, aby od niedzieli 31 stycznia domy handlowe o powierzchni ponad 20 tysięcy metrów kwadratowych, nie sprzedające „artykułów pierwszej potrzeby”, zostały zamknięte. Kto żyw, korzysta z ostatniego momentu zrobienia korzystnych zakupów. Ale nie chodzi tylko o „okazje”.

- Jedziemy do centrum handlowego. Mamy czas dzisiaj do godziny policyjnej, do osiemnastej. A potem już wszystko będzie zamknięte na cztery spusty - mówi para młodych ludzi. Rodzeństwo. On uczeń szkoły pomaturalnej, ona studentka wyższej uczelni. - Nie wiemy co chcemy kupić. Nie mamy niczego konkretnego na myśli - mówi 19 letni chłopak, a jego siostra mu wtóruje. -Po prostu chcemy zobaczyć co się dzieje zanim to wszystko zamkną.

Protesty i uzasadniona radość

Znaczna część zarządzających domami handlowymi nie kryje swojego oburzenia. Inni są zaskoczeni decyzją władz. Jedni i drudzy nie mogą pojąć przyczyn i motywacji rządu, który twierdzi, że takie miejsca są skupiskami dużej liczby ludzi, co wiąże się ze wzrostem ryzyka rozprzestrzeniania się wirusa. Nowe ograniczenie dotyczy 25 tysięcy sklepów w czterystu centrach handlowych.Te, które mają do zaoferowania artykuły spożywcze są otwarte, ale one reprezentują 11% całego obrotu galerii handlowych. „Procos”, federacja handlu, nie szczędzi słów krytyki: „O tym, że mamy zamknąć nasze sklepy w niedzielę, dowiedzieliśmy się w piątek, tymczasem każdy ma ogromne zapasy przeznaczone na wyprzedaże". I dalej piętnuje brak konsekwencji w postępowaniu władz: „FNAC, sklep sieci sprzętu elektronicznego, fotograficznego, audio i księgarń, przy rue de Rennes w Paryżu jest otwarty, a ten w Halach ma być zamknięty.”

Swojego zadowolenia nie kryją natomiast właściciele małych sklepów, które mogą prowadzić normalną działalność do godziny policyjnej rozpoczynającej się o 18.00. - To dla nas i dla naszych klientów powód do radości - mówi przedstawiciel Federacji Drobnego Handlu i zapewnia, że wszelkie wymogi sanitarne będą przestrzegane, a „strefa dookoła jednego klienta zostaje zwiększona z 8 do 10 metrów kwadratowych”.

Uszczelnianie granic i kontrole 

Wprowadzono zakaz wjazdu lub wyjazdu z Francji, z lub do kraju spoza Unii Europejskiej, poza „sprawami najwyższej konieczności”. To samo dotyczy terytoriów zamorskich, Antyli Francuskich, Reunion czy Nowej Kaledonii, które są odcięte od metropolii. Dla turystyki Gwadelupy czy Martyniki oznacza to klęskę finansową: hotele pozostaną puste. Połączenia lotnicze zredukowano do minimum. Osoby podróżujące ze strefy Schengen muszą się wylegitymować negatywnym wynikiem testu. Do tej pory obowiązywało to tylko podróżujących drogą morską lub samolotami, od soboty 30 stycznia dotyczy to także przemieszczających się samochodami lub koleją. Mimo tych kroków epidemiolodzy są zdania, że to nie wystarczy i domagają się zaostrzenia restrykcji, by zahamować rozprzestrzenianie się koronawirusa. Najbliższe 10 dni mają być, ich zdaniem, kluczowe dla decyzji w sprawie dalszych obostrzeń sanitarnych.               

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>