"Pan Rokita może zapłacić w ratach"

W sierpniu tego roku sąd apelacyjny w Erdingen skazał Jana Rokitę za tzw. "Hausfriedensbruch", czyli naruszenie miru domowego (paragraf 123 niemieckiego kodeksu karnego). W Niemczech grozi za to od 5 do 260 dni aresztu. Rokita otrzymał 30 dni aresztu w formie grzywny. Po przeliczeniu kary na oszacowane przez Niemców dochody Rokity (prokurator zakłada, że Jan Rokita zarabia co najmniej 100 euro dziennie) wyszło, że 30-dniowa kara jest równoważnością 3 tys. euro.

"Chodzi o niewielkie przestępstwo, dlatego sąd orzekł wyrok bez rozprawy, opierając się na zaproponowanej przez prokuraturę karze. Wypadła ona stosunkowo łagodnie", powiedział odpowiedzialny za sprawę prokurator, Ralph Reiter z bawarskiego miasta Landshut. Dodaje, że jeżeli Rokita nie zapłaci kary, to musi się liczyć z aresztowaniem podczas następnego pobytu na terenie Niemiec. Równocześnie dodał, że "nikt nie jest zainteresowany aresztowaniem polskiego polityka", dlatego proponuje zakończenie konfliktu i zapłatę grzywny. "Możemy wyjść panu Rokicie na przeciw rozkładając jego karę na raty", zaznaczył prokurator. Dodał też, że nie może "robić odstępstw od prawa, nawet jeżeli chodzi o prominentne osoby".

Rokita nie reagował

Niemiecki prokurat podkreśla, że Jan Rokita miał możliwość odwołania się od wyroku, ale tego nie uczynił. - "Wyrok został mu w odpowiednim czasie dostarczony i zawierał również pouczenie, z którego wynikało, że wyrok jest nieprawomocny", mówi Reiter. Dodaje, że Rokita nie zareagował ani na wyrok, ani na nakaz płatności i przypomnienie o konieczności zapłaty.

Prokurator przyznał, że codziennie udziela informacji mediom na temat przypadku Rokity i dostrzega, iż nabiera on "większych wymiarów niż byłoby to adekwatne". Reiter dodał w rozmowie z naszą redakcją, że "byłoby mu przykro, gdyby ten przypadek obciążył polsko-niemieckie stosunki", ale ponieważ w oczach prawa każdy jest równy, więc nie może robić wyjątków. - "Mamy rocznie kilka tysięcy podobnych przypadków, kiedy skazani nie chcą płacić grzywien", mówi Reiter. "Nie mogę tego przypadku umorzyć, a innych nie", dodał.

Propozycja nie do odrzucenia

Niemiecki prokurator ma nadzieję, że Rokita zapłaci wkrótce pełną sumę lub przyjmie propozycję rozłożenia 3 tys. euro na raty. W przeciwnym razie niemiecka policja nie byłaby zmuszona go aresztować, kiedy wjedzie na teren Niemiec. "Liczę się z tym, że gdyby doszło do zatrzymania pana Rokity na terenie Niemiec, to da się on demonstracyjnie aresztować", powiedział Reiter i dodał, że "wolałby tego uniknąć".

Ciąg dalszy nastąpi...

Sprawa jest ciągiem dalszym awantury z początku 2009 roku. Wtedy to miała miejsce utarczka między Janem Rokitą, a personelem samolotu Lufthansy w Monachium. Na pokładzie samolotu doszło do ostrej wymiany słów oraz do popchnięcia stewardesy przez Rokitę. Ta miała jakoby niestrannie i samowolnie schować garderobę polskiego polityka oraz jego żony do schowka nad siedzeniem w pobliżu ich miejsc w klasie ekonomicznej. Państwo Rokita nalegali, aby ich ubrania umieścić w schowkach klasy biznesowej.

Mimo interwencji kapitana samolotu Jan Rokita nie chciał opuścić pokładu. Wezwana policja aresztowała polskiego polityka na jeden dzień. 29 pozostałych dni kary Rokita może uniknąć wpłacając pieniądze. Ze względu na stosunkowo niski wymiar kary Niemcy nie będą występowały o egzekwowanie kary przez komornika w Polsce. Występuje się o to wyłącznie w poważniejszych sprawach.

Róża Romaniec

red. odp.: Małgorzata Matzke / du