1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Ochrona klimatu / Niemcy, Polska, UE

Iwona D. Metzner6 marca 2007
https://p.dw.com/p/BICo

Po otwartym sporze jaki o unijną politykę ochrony klimatu wybuchł na spotkaniu ministrów spraw zagranicznych w Brukseli, niemiecki szef dyplomacji Steinmeier nie spodziewa się łatwych rokowań na zaplanowanym na weekend szczycie klimatycznym.

„Nie ma już czasu na wahania - pisze OSTSEE-ZEITUNG z Rostocku. Najwyższa pora na podjęcie działań. Co czynią Niemcy na rzecz ochrony klimatu? Mówią jeden przez drugiego./.../ A przecież chodzi o promowanie technologii przyszłości, o zainicjowanie globalnego konkursu ekologicznych idei, czego Niemcy powinny stać się motorem: globalnie, innowacyjnie, zielono, sensownie pod względem ekonomicznym; „Made in Germany.”

WIESBADENER KURIER skupia się na ekologicznym grzeszniku; na Chinach, uwypuklając przeszkody na drodze do ochrony klimatu w Państwie Srodka: Miejscowi możnowładcy mimo kar grzywny specjalnie nie podporządkowują się poleceniom z Pekinu. W związku z tym niewielka jest nadzieja, że te skromne cele jakie sobie Chiny postawiły, zostaną w bieżącym roku osiągnięte. Pomimo to nacisk na Pekin rośnie...jeśli nie z powodu ponoszenia globalnej odpowiedzialności, to przynajmniej z powodu katastrofalnych następstw już dziś odczuwalnych w tym kraju.”

Sprawy polskie

FRANKFURTER ALLGEMEINE ZEITUNG skupia się w swym artykule „Pewna polska rodzina” na „rodzie Giertychów” od nieżyjącego już dziadka poprzez ojca Macieja po syna Romana - głównych protagonistów partii koalicyjnej LPR, o nastawieniu nacjonalistycznym, klerykalnym, antyeuropejskim i antyniemieckim; partii, o której się mówi, pisze FAZ, że jest naszpikowana neonazistami. Gazeta przypomina, że najstarszy z „dynastii” Jędrzej był przed II wojną światową pomocnikiem Romana Dmowskiego, antysemickiego przywódcy endecji i że dziedzictwo to pielęgnują dwaj młodsi Giertychowie, którzy w tych dniach znów dali o sobie znać. Ojciec Maciej jako eurodeputowany zwykle zabawia publiczność polemiką skierowaną przeciw teorii ewolucji oraz dykteryjkami typu, że staropolska legenda o wawelskim smoku świadczy o tym, iż wcale nie tak dawno Ziemię zamieszkiwały dinozaury. W minionym tygodniu burzę w Europarlamencie wywołało stwierdzenie Macieja Giertycha jakoby Zydzi odróżniali się pod względem „biologicznym” od reszty ludzkości i dlatego opowiadają się za życiem w gettach, natomiast w Heidelbergu zaszokowały wypowiedzi jego syna Romana, który domagał się jednoznacznego zakazu szerzenia „propagandy homoseksualnej” w UE i całkowitego zakazu aborcji. W Polsce wpływ Giertychów jest obecnie duży, pisze FAZ, ponieważ rodzina Kaczyńskich nie może bez nich rządzić.

„Zbliżenie fizyczne ma uzdrawiać rany”. Pod takim tytułem ukazał się w DIE WELT artykuł na temat dzisiejszych wspólnych obrad prezydiów Bundestagu i Sejmu. „Częste zwoływanie wspólnych posiedzeń świadczy o tym, że rozmowy te są konieczne. W przekonaniu Guentera Glosera, ministra stanu w niemieckim MSZ, który gościł niedawno w Warszawie, po przystąpieniu państw Europy Srodkowej i Wschodniej do UE, konieczność prowadzenia rozmów zmaleje. Dziś pragnie „swą naiwność” skorygować. Przy filiżance kawy w Zamku Królewskim w Warszawie starał się uspokoić Polaków twierdząc, że plany niemieckiej prezydencji, związane z eurokonstytucją, nie mają nic wspólnego z europejskim „superpaństwem czy też z niemiecką dominacją”. Miast rozmawiać zgodnie z porządkiem dziennym o sprawach europejskich, musiał ustosunkować się do bolesnych aspektów w stosunkach dwustronnych. Najpierw Gloser myślał, że wiele niedawnych zadrażnień obie strony mogły wyjaśnić przez telefon. Potem sam się skorygował twierdząc, że widocznie było to niemożliwe. Postawił zatem na fizyczną bliskość mając nadzieję, że wpłynie ona na zbliżenie merytoryczne, na które jak dotąd nadaremnie się czeka. Dziś w Berlinie rozmawiają ze sobą prezydia sejmu z przedstawicielami Bundestagu. Przewodniczący Norbert Lammert zapowiedział rozbudowę stosunków politycznych na wzór niemiecko-francuski, celem rozładowania trudnych stosunków ze wschodnim sąsiadem.

W berlińskiej DIE WELT ukazał się komentarz Mariusza Muszyńskiego, nowego pełnomocnika rządu do spraw stosunków polsko-niemieckich, na temat Polski w Europie.

„Polska polityka zagraniczna nie cieszy się obecnie w Niemczech najlepszą opinią. Zarzuca jej się zbyt duże skupianie się na partykularnych interesach. Wymienia się takie przyczyny jak zachowawczość, nacjonalizm, egoizm oraz resentymenty szerzone przez partie rządzące. Takie spojrzenie jest według Muszyńskiego bardzo powierzchowne./.../

Dalej czytamy: „Niemcy musiały czekać na Schroedera, który dumę Niemiec artykułował jako swego rodzaju siłę. Polacy potrzebowali Kaczyńskich, by zamanifestować niezależność Polski od wielkich mocarstw. Akceleratorem stała się tu dodatkowo zmiana pokoleń. Do władzy doszli buntowniczy synowie ojców; twórców postkomunistycznej III Rzeczpospolitej.”/.../

„To, co się dzieje nad Wisłą nie da się uzasadnić rządami rzekomo nacjonalistyczno-konserwatywnej prawicy. Wiara, że wystarczy odczekać parę lat, by znów ”autentyczni Europejczycy” pokroju Kwaśniewskeigo czy Millera doszli do władzy, jest iluzją. Historia się nie powtarza, chyba, że jako farsa. Polska tak jak Niemcy staje się normalnym państwem. Fakt ten jest trudnym wyzwaniem dla polityków w Berlinie i Warszawie. Powinniśmy się pomału przyzwyczaić do tego, że stosunek mentor / uczeń się przeżył i że nastał czas tworzenia partnerstwa.”