1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Nowa (nie)pewna architektura świata finansów

14 września 2010

Po spektakularnej plajcie amerykańskiego banku inwestycyjnego Lehman Brothers 15 września 2008 roku, politycy nie ustają w wysiłkach uporządkowania światowego rynku finansowego. Na razie - bez większych efektów.

https://p.dw.com/p/PBGz
Pieniądz rządzi światem, ale czy czyni to uczciwie?Zdjęcie: ullstein bild - Schöning

Na ratowanie zagrożonych upadkiem banków, rządy przeznaczyły do tej pory 15 bilionów euro. Jest to suma iście astronomiczna, bo stanowi jedną trzecią światowego produktu socjalnego brutto. Mimo to kryzys może się powtórzyć, gdyż wszystkie podjęte dotąd działania albo nie mają mocy obowiązującej w sensie prawnym, albo zawierają furtki, pozwalające je obejść tym, którym są one nie na rękę.


Samotni, uczciwi Niemcy

W sierpniu rząd kanclerz Angeli Merkel przyjął projekt "ustawy restrukturyzacyjnej", która obciąża banki kosztami walki z kryzysem finansowym. Nakłada ona na nie podatek, z którego zostanie utworzony specjalny fundusz ratunkowy dla całego sektora finansowego na wypadek kolejnych kryzysów, którym w ten sposób albo będzie można zapobiec, albo - w najgorszym przypadku - złagodzić ich skutki.

W teorii wygląda to obiecująco, wystarczy jednak przyjrzeć się bliżej liczbom, żeby dojść do wniosku, że mamy do czynienia z klasycznym działaniem na pokaz, dla uspokojenia zaalarmowanej opinii publicznej. W idelanym przypadku na koncie tego funduszu da się zgromadzić około 1,3 miliarda euro rocznie.

Leere Kasse, klamme Finanzen
W kasie tego funduszu leży 1,3 mld euro, ale to za małoZdjęcie: dpa

Dla porównania: tylko na uratowanie zagrożonego bankructwem banku Hypo Real Estate, rząd niemiecki przeznaczył do tej pory w różnej formie 142 miliardy euro! Mało tego. W ostatnich dniach okazało się, że potrzeba kolejnych 40 miliardów euro. Wniosek jest prosty: Hypo Real Estate to beczka bez dna, którą mają zapełnić podatnicy, jako że rządy własnych pieniędzy przecież nie mają.

Inne kraje europejskie nie były na tym polu tak aktywne jak Republika Federalna, zdając sobie sprawę, że pojedyncze działania nie na wiele się zdadzą. Tej strategii możnaby przyklasnąć, gdyż od przyszłego roku pojawią się w Europie trzy nowe instytucje kontrolne, nadzorujące działania banków, towarzystw ubezpieczeniowych oraz giełd. Cały szkopuł w tym, że wejdą do akcji dopiero wtedy, kiedy któryś z międzynarodowych koncernów finansowych zacznie się znowu chwiać w posadach. Mamy tu więc do czynienia z nowym pomysłem na zarządzanie kryzysem, a nie sposobem zapobiegania mu.

Bardzo proste, ale niemożliwe

Czy stworzenie skutecznych mechanizmów zapobiegania kryzysom jest zadaniem nie do wykonania, czy może sprawa polega na czym innym? Na tym, że nie wszyscy sobie tego życzą? Profesor Max Otte, znany i ceniony w świecie ekspert finansowy oraz inwestor, nie ma cienia wątpliwości, że ta druga odpowiedź jest właściwa.

Wirtschaftsprofessor Max Otte
Niewygodny profesor Max OtteZdjęcie: picture-alliance/dpa

Ale to wie każdy, kto uważnym i krytycznym okiem przygląda się operacjom giełdowym i działaniom żądnych zysku banków i - zwłaszcza - funduszy hedgingowych. Wielkość profesora Otte polega na tym, że wskazuje na bardzo proste i dające się szybko wprowadzić w życie metody, które od razu poprawiłyby sytuację. Mają one tylko jedną wadę - ci, którzy w tym świecie mają naprawdę coś do powiedzenia, wcale ich nie chcą.


Wirtualny świat (nie)realnego pieniądza

Oto kilka przykładów. Prymus na niemieckim rynku bankowym, Deutsche Bank, uchodzi za solidną firmę, która oferuje produkty finansowe zabezpieczone kapitałem własnym w wysokości "aż" 1,5%. "Gdyby podnieść ten wskaźnik do, powiedzmy, ośmiu albo dziewięciu procent, wtedy spekulanci musieliby wyłożyć na ich zakup więcej własnych pieniądzy, a przez to byliby znacznie ostrożniejsi w inwestowaniu, co od razu uspokoiłoby rynek" - mówi prof. Max Otte.

Tuż przed bankructwem bank Lehman Brothers dysponował kapitałem własnym w wysokości około 20 miliardów dolarów, podczas gdy jego zobowiązania fionansowe opiewały na sumę 500 miliardów dolarów! Aby to zmienić w Komitecie Bazylejskim uchwalono właśnie nowe zasady regulacji systemu bankowego "Bazylea III".

W ciągu sześciu najbliższych lat banki muszą podnieść kapitał własny, a prowadzone przez nie operacje powinny być zabezpieczone udziałem wynoszącym siedem procent sumy, na którą te operacje opiewają. Cały sęk w tym, że to uregulowanie musi jeszcze zostać pobłogosławione w Seulu na szczycie grupy G20, co wcale nie jest takie pewne.


Kiedy pęknie następna spekulacyjna bańka mydlana?


"Najważniejszym słowem w kapitalizmie jest kapitał - mówi prof. Otte - ale dziś w świecie bankowym mamy do czynienia z finansowym socjalizmem" czyli - dodajmy od siebie - "księżycową ekonomią".

ein Jahr Obama Flash-Galerie
Nowojorska centrala banku Lehman Brothers, od upadku którego zaczął się światowy kryzys finansowyZdjęcie: AP

Największe operacje finansowe prowadzą w tej chwili fundusze hedgingowe, wykorzystujące do nich specjalnie oprogramowane komputery. Gdyby każdą z takich operacji obłożyć podatkiem w wysokości 0,05 procent jej wartości, robienie pieniędzy "z niczego" z miejsca przestałoby być takie szybkie i łatwe.

Ale to nie wszystko, bo równie zyskowny jest handel derywatami, będącymi w oczach prof. Otte niczym innym, jak odmianą kasyna gry, w którym zawsze wygrywa krupier. Problem polega na tym, że w tym "kasynie", jak najbardziej legalnie zresztą, obraca się sumą 600 bilionów dolarów, co dziesięciokrotnie przekracza wartość światowego produktu socjalnego brutto.

W tej sytuacji wszystkie podejmowane oficjalnie działania dla uregulowania światowego rynku finansowego nie są - zdaniem profesora - niczym innym jak "mydleniem oczu naiwnym", a nowy kryzys jest wyłącznie kwestią czasu.

Danhong Zhang / Andrzej Pawlak

red. odp. Bartosz Dudek