1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

„Nieuniknione. I właściwe”. Prasa o eksporcie broni

Monika Margraf opracowanie
28 grudnia 2023

Niemieckie gazety zgodnie piszą, że Niemcy nie mogą nie wspierać Ukrainy i odrzucają krytykę ws. zwiększenia eksportu broni.

https://p.dw.com/p/4adjb
Do Ukrainy trafiają m.in. produkowane w Niemczech czołgi Leopard
Do Ukrainy trafiają m.in. produkowane w Niemczech czołgi LeopardZdjęcie: U.S. Army/ABACA/picture alliance

Niemiecka prasa komentuje najnowsze dane nt. eksportu niemieckiej broni: rząd zatwierdził w tym roku eksport o wartości co najmniej 11,71 mld euro, ustanawiając w ten sposób nowy rekord.

Prawie 90 procent eksportu niemieckiej broni przypada na państwa członkowskie UE i NATO, Ukrainę oraz kraje, które są traktowane w taki sam lub podobny sposób, jak państwa NATO. Dotyczy to krajów takich, jak Japonia, Australia czy Korea Południowa. Do tak zwanych krajów trzecich, jak Izrael, Zjednoczone Emiraty Arabskie czy Arabia Saudyjska, Niemcy sprzedały broń i inny sprzęt wojskowy o wartości 1,76 mld euro.

Gazety uznają te liczby za zrozumiałe w obecnej sytuacji zagrożenia ze strony Rosji. Przestrzegają też przed możliwym zdjęcia embarga na dostawy myśliwców Eurofighter do Arabii Saudyjskiej, za czym opowiedziała się w środę CDU.

Sojusznicy? „KSA”: Tylko demokracje

„Eksport broni do sojuszników NATO to kolejna konsekwencja sytucji, w której wojna znów prowadzi do wdrażania polityki innymi środkami. Zachodni sojusz musi wzmocnić swoją wschodnią flankę. Nie da się tego zrobić bez broni i amunicji. Dostawy prawdopodobnie nawet wzrosną. USA mogłyby wycofać się z Europy na skutek reelekcji Donalda Trumpa z Europy. Stary Kontynent musiałby więc sam zadbać o własne bezpieczeństwo. Nie pomoże w tym rozproszone dążenie do pokoju” – podsumowuje sytuację Niemiec i Europy „Kölner Stadt-Anzeiger”.

„Z drugiej strony powinno się postawić poważne pytania ws. dostaw broni na Półwysep Arabski. Arabia Saudyjska i Katar nie mogą być naszymi sojusznikami, podobnie jak właściwie Turcja też nie może być naszym sojusznikiem. Przyjaciółmi możemy nazwać tylko tych, którzy wewnątrz działają wg reguł demokratycznych, a wobec świata zewnętrznego zachowują się pokojowo” – ocenia gazeta z Kolonii, nawiązując do postulatów opozycji, by sprzedawać myśliwce Arabii Saudyjskiej.

„Dla socjaldemokratów i Zielonych ta wiadomość nie mogła być bardziej katastrofalna. Wiodące partie koalicji, które nadal uznają się za partie pokojowe ustanowiły rekord eksportu broni. Nieważne, jakie są przyczyny tego niszczącego bilansu: nie pozwala on spać spokojnie żadnemu człowiekowi dobrej woli. Bilans ten zasługuje jednak na zróżnicowane spojrzenie. A krytycy – na ostre spojrzenie” – pisze „Leipziger Volkszeitung”.

Wspólna obrona dla Europy

1/3 broni dla Ukrainy. „Nieuniknione. I właściwe”

To samo zauważa „Frankfurter Rundschau” i dodaje: „Po rosyjskim ataku na sąsiedni kraj było to nieuniknione. Było to też właściwe”.

„Tak, można słusznie twierdzić, że Niemcy dostarczyły Ukrainie nie za dużo, ale raczej za mało broni. Nie zmienia to faktu, że wśród dostawców plasujmey się na drugim miejscu, za USA. Wygląda na to, że zaatakowani przegrywają wojnę. A to byłoby katastrofalne dla nich i niebezpieczne dla całego kontynentu” – przypomina gazeta z Frankfurtu.

„Poprzednia zasada to makulatura”

„Poprzednia zasada, że ​​niemiecka broń nie powinna trafiać na tereny objęte kryzysem, to od dawna makulatura: ponad jedna trzecia niemieckiego eksportu broni trafiła do Ukrainy, by odpierać rosyjskie ataki na ten kraj. Przy sztywnej ustawie ws. eksportu broni, jaką zgodnie z umową koalicyjną chciały procedować SPD, Zieloni i FDP, wsparcie Kijowa byłoby prawie niemożliwe. Nic więc dziwnego, że rząd odłożył projekt do zamrażarki” – zauważa „Märkische Oderzeitung” z Frankfurtu nad Odrą.

„Rekordy ws. broni pozostaną. Bo (nasza planeta – red.) stała się ostatnio miejscem jeszcze bardziej dotkniętym wojną. Za pomocą nabojów, granatów, bomb i rakiet odbiera się życie, a ludzka inteligencja i umiejętności uczenia się stoją pod wielkim znakiem zapytania” – pisze „Frankenpost” z Hof w Bawarii.

(DPA/mar)

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>