Prasa: Scholz i Merz muszą przedstawić pomysły na przyszłość
14 listopada 2024To było odważne wystąpienie Olafa Scholza – uważa „Frankfurter Allgemeine Zeitung” i podkreśla, że przemówienie kanclerza w Bundestagu nie mogło być niczym innym jak wystąpieniem w ramach kampanii wyborczej, „aczkolwiek takim, którego do niedawna nie chciałaby w kampaniach w krajach związkowych usłyszeć nawet jego własna partia”. „Tak mało mu ufano, tak mało szacunku budziła jego chwiejąca się koalicja, tak wiele poparcia dostali populiści zarówno z prawa, jak i z lewa, w związku z polityką Berlina. I teraz Scholz narzekał na 'program bodźców gospodarczych dla ekstremistów', tak jakby nie siebie, lecz swych przeciwników uważał za jego pomysłodawców. Teraz wygłosił mowę kampanijną na miarę przywódcy – to coś, czego tak często mu brakowało”. Lider chadecji Friedrich Merz określił to mianem „godziny duchów”.
Zabrakło samokrytyki
W „Stuttgarter Zeitung" czytamy: „Od kanclerza, którego rząd poniósł porażkę, można było oczekiwać odrobiny samokrytyki. Tego – to typowe dla Scholza – niestety zabrakło. Nie ujawnił też tak naprawdę, w jaki sposób przywróci Niemcom wzrost gospodarczy i jak chce finansować programy opieki społecznej. Lider frakcji parlamentarnej CDU/CSU Friedrich Merz już cieszy się na myśl o tym, z jaką łatwością wpadnie mu w ręce stanowisko kanclerza. Mówi, że w kraju należy zakasać rękawy. Ale on sam raczej je opuszcza, mówiąc jak najmniej konkretnie o tym, co chce zrobić – i jak zamierza sfinansować tę garstkę wymienionych przez siebie pomysłów. (...) W swojej wybujałej pewności siebie, Scholz nie powinien postrzegać kampanii wyborczej tylko jako uprzykrzonej przerwy w sprawowaniu rządów. A Merz powinien zaprezentować się jako sprawczy polityk, za jakiego się uważa. Oznacza to: pomysły na stół – z propozycjami finansowania! Kampanie wyborcze powinny być konkursem politycznych koncepcji, w ramach których obywatele mogą decydować o przyszłości kraju.” I to właśnie tych koncepcji oczekuje się od Scholz i Merza – konkluduje gazeta.
Kampania trwa od dawna
„Frankfurter Rundschau” zauważa: „Rząd nie ma większości od czasu usunięcia ministra finansów Christiana Lindnera. Teraz każda siła polityczna walczy sama. Kampania wyborcza już dawno się rozpoczęła. Nie można było tego nie zauważyć podczas debaty nad oświadczeniem Olafa Scholza w środę (13.11). Do nowych wyborów w lutym nie może być zastoju. Wiele projektów jest pilnych. Parlament jest w stanie działać. Ale czy jest również skłonny do działania? Najwyższym priorytetem musi być ochrona Federalnego Trybunału Konstytucyjnego. Doświadczenia w Polsce, na Węgrzech i w USA pokazały, że instytucja ta może zostać rozmontowana, jeśli siły autorytarne chcą ją wyeliminować. Partie koalicji SPD-FDP-Zieloni porozumiały się z CDU/CSU w sprawie ustawy, która przynajmniej bardzo utrudniłaby ubezwłasnowolnienie trybunału. Ta ustawa nie może przepaść w ferworze kampanii wyborczej. Sygnały od lidera frakcji CDU/CSU Friedricha Merza w środę dają nadzieję w tej kwestii. Ale nie w innych kwestiach”.
„Augsburger Allgemeine” zastanawia się natomiast nad potencjalną kandydaturą ministra obrony Borisa Pistoriusa (SPD) na kanclerza, ale widzi jedną przeszkodę: „Scholz musiałby dobrowolnie zrezygnować – a tego nie zrobi. Tak, wielu towarzyszy (z SPD) narzeka, ponieważ wyniki sondażowe partii i kanclerza są złe. Od pomruków bazy do zamachu na własnego szefa rządu jest jednak długa droga. A na czele takiego powstania nie powinien stać sam Pistorius, ponieważ natychmiast zostałby oskarżony o kierowanie się własnym interesem, lecz ktoś z wewnętrznego kierownictwa partii, tj. jedno z dwojga przewodniczących lub sekretarz generalny. Ale oni wszyscy lojalnie stoją za Scholzem, nawet ryzykując, że na końcu wspólnie będą odpowiadać za katastrofalny wynik wyborów.”