Niemiecka prasa: plamy na nieskazitelnej kamizelce Soedera
14 sierpnia 2020Jak zauważa „Frankfurter Allgemeine Zeitung":
„Można nie wiadomo jak szybko zakładać centra testów na koronawirusa, ale jeżeli brakuje oprogramowania i trzeba pracować ręcznie (!), musi się pojawić wąskie gardło. Markus Soeder popadł więc w tarapaty. Do tej pory zawsze chciał być premierem, który jest szybszy, lepszy i mądrzejszy niż inni. Tym razem wymagał od Bawarii zbyt wiele. Także do Bawarii przyklei się zarzut, że kraje związkowe znacznie wcześniej powinny były wiedzieć, że wracający z zagranicy mogą rozprzestrzeniać wirusa i dlatego centra do ich testowania dawno już powinny być przygotowane. Soeder ma teraz do czynienia z przeciążonymi urzędami, zgorzkniałymi wolontariuszami i zdezorientowanymi urlopowiczami. Oraz rosnącą liczbą infekcji”.
Zdaniem „Reutlinger General-Anzeiger":
„Oczywiście, że Soeder nie ponosi osobistej odpowiedzialności za tę wpadkę przy testach. Ale ponosi odpowiedzialność polityczną. Dlatego nie świadczy o jego wielkości fakt, że to nie on sam wystąpił przed opinią publiczną i przyznał się do fiaska. On, który normalnie tak chętnie i w skuteczny medialnie sposób grozi palcem i wzywa do większej ostrożności w czasach koronawirusa, wysłał najpierw swoją minister zdrowia Melanie Huml. Tym, kto z pewną satysfakcją śledził mało suwerenne wystąpienie Soedera jest Jens Spahn, także potencjalny kandydat chadecji na kanclerza”.
Jedną z niewielu gazet, która dostrzega pozytywną stronę działań Soedera jest stołeczny „Die Welt”:
„Ale Soeder był też tym, który jeszcze przed rozpoczęciem wakacji prosił wszystkich Niemców, żeby o ile to możliwe spędzali urlop we własnym kraju. Gdyby go tylko słuchali! Wcześniej niż inni rozeznał niebezpieczeństwo, jakie toczy się na kraj lub nadlatuje – zależnie od środka komunikacji, którym urlopowicze wrócili do domu. Pomysł poddania wszystkich obywateli zaraz na granicy testom na koronawirusa miał wprawdzie wielu ojców, ale Markus Soeder jest jednym z nich. Jego przezorność i osiągnięcia na początku pandemii przemawiają na jego korzyść”.
„Handelblatt" (Duesseldorf) zauważa tymczasem:
„Na nieskazitelnej kamizelce Soedera pojawiły się plamy. Ale jeżeli nie udaje się nawet w Bawarii, to gdzie ma funkcjonować? Zadziwiające, że sześć miesięcy po wybuchu pandemii tyle wydaje się ciągle jeszcze bez planu. Początek i koniec letnich wakacji jest znany w każdym landzie, zarówno premierom, jak miejscowym urzędom zdrowia i dyrektorom szkół. A mimo to odnosi się wrażenie improwizacji i chaosu”.
Dziennik z Heidelberg „Rhein-Neckar-Zeitung" zwraca uwagę na inny aspekt bawarskiej wpadki:
„Obok konsekwencji politycznych, które w CDU wychodzą na korzyść Merzowi i Laschetowi, są przede wszystkim skutki medyczne. I te są o wiele bardziej dramatyczne. 900 osób, u których testy wykazały obecność koronawirusa, włóczy się teraz po kraju jako supernosiciele i zaraża innych. Następstwa mogą być znacznie gorsze niż dziki wieczór na Balearach; tym bardziej, że dzisiaj nowo zainfekowani są wyraźniej młodsi niż pierwsi pacjenci z COVID-19 w marcu i kwietniu. Utrzymanie współczynnika reprodukcji wirusa poniżej „1”, do czego dąży Instytut Roberta Kocha, nie jest już najbardziej istotne. Tak jak nie jest istotne, czy Markus Soeder zostanie skompromitowany i nie będzie już tak dobrym kandydatem na kanclerza. Chodzi o coś znacznie ważniejszego, o ochronę ludzkiego życia”.
Chcesz mieć stały dostęp do naszych treści? Dołącz do nas na Facebooku!