Prasa o pandemii: Jeszcze za wcześnie, żebyśmy odetchnęli
7 maja 2020"Czy chodzi tylko o to, by Niemcy odetchnęli?" - pyta retorycznie dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung". I dodaje: "Ważniejszy jest kierunek, w którym idziemy. Bardziej niż miało to miejsce w poprzednich tygodniach walka z epidemią będzie teraz sprawą indywidualnej odpowiedzialności obywateli. Bo kto chce kontrolować, czy rzeczywiście spotykają się jedna, dwie, trzy osoby z różnych gospodarstw domowych? Kto chce sprawdzać, czy wszystkie sklepy stosować się będą do surowych reguł i czy >>społeczny dystans<< będzie zachowywany na deptaku? Będą sprzeczności, niechęć i brak zrozumienia. Czy to w szkole, w przedszkole, w operze albo w ogródku piwnym - nie będzie chodzić o posłuszeństwo wobec państwowego knuta, ale o respekt wobec groźnego ryzyka. Jeszcze za wcześnie, żebyśmy odetchnęli, ale mimo to można już powiedzieć - weźmy więcej przykładu ze Szwecji".
Dziennik "Sueddeutsche Zeitung" bierze pod lupę różnice regionalne: "Niemcy są regionalnie bardzo zróżnicowane, dlatego zasadą organizacji państwa jest federalizm. To dotyczy także zarazy - na przykład we wszyskich wschodnioniemieckich landach razem wziętych nie ma połowy tylu zarejestrowanych przypadków zarażenia koronowirusem co tylko w jednej Bawarii. Jeśli warunki są tak różne, to słuszne jest, by podchodzić do nich w zróżnicowany sposób".
Myśl tę rozwija komentatorka dziennika "Die Welt": "Ponieważ rozwój pandemii jest regionalnie bardzo zróżnicowany, potrzebne są indywidualne plany, np. dotyczące otwarcia przedszkoli, zawsze uwzględniające stopień rozwoju pandemii na miejscu. Podstawą tego muszą być fakty i najnowsze ustalenia. Dlatego regulacje nigdy nie powinny być ogólne, a decyzje niewzruszalne. Ważne jest, żeby każdy region szedł do przodu w swoim własnym tempie".
Z kolei dziennik "Die Tageszeitung" widzi to inaczej: "Wirus nie bierze pod uwagę właściwości regionalnych, którymi zasłania się na przykład premier Saksonii Michael Kretschmer, czy planu Armina Lascheta (premiera Północnej Nadrenii-Westfalii, red.). Albo "planu dla Bawarii" Markusa Soedera. Jeśli dojdze do drugiej fali, wszystkie oczy ponownie zwrócą się w kierunku Urzędu Kanclerskiego" - przewiduje komentator.