1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa o Polsce: mecz Polska - Niemcy: wojna na slogany

5 września 2011

Niemiecka prasa pisze dziś m. in. o przygotowaniu do meczu Polska - Niemcy, czarnoskórym pośle w Sejmie i spotkaniu szefów unijnej dyplomacji w Sopocie.

https://p.dw.com/p/12T1M
Zdjęcie: Foto: picture-alliance/dpa

Czy napis na koszulkach "W 1939 roku potrzebowaliśmy 30 dni, aby pokonać Polskę. Dziś wystarczy 90 minut” sprowokuje polskich kibiców? – zastanawia się Thomas Urban na łamach dziennika Süddeutsche Zeitung.
„Wizyta u mistrzów improwizacji. Przed spotkaniem narodowych reprezentacji Polska i Niemcy próbują unikać historycznych aluzji”. W artykule pod takim tytułem korespondent SZ Thomas Urban podsumowuje wielomiesięczne przygotowania do wtorkowego (06.09.) meczu narodowych jedenastek Polski i Niemiec i atmosferę przed pierwszym gwizdkiem.
Pierwotnie mecz miał odbyć się w Warszawie, co miało być znaczącym gestem gospodarzy wobec gości. „W kolektywnej świadomości Polaków – pisze Thomas Urban – utrwalił się fakt, iż ich sąsiad podczas II wojny światowej chciał doprowadzić polską kulturę do zagłady. Zaproszenie właśnie Niemców na mecz inauguracyjny na stadionie narodowym, utrzymanym w tonacji biało-czerwonej, bezpośrednio przy wiślanym nadbrzeżu w Warszawie, miało podkreślić wzajemne uznawanie się jako przyjaźnie do siebie nastawionych sąsiadów. Jednak z powodów technicznych mecz został przeniesiony do Gdańska, na stadion, którego termin otwarcia zaplanowany na 9 czerwca – jak pisze dziennikarz – „jak na ironię” również został przesunięty. Tu zaproszeni byli Francuzi, co zdaniem dziennikarza jest również „swego rodzaju symbolem, ponieważ to Francuzi do II wojny światowej orędowali za przynależnością niemieckiego wówczas Gdańska do Polski”.


Wojna ze sceptykami


„PZPN pieczołowicie analizuje doniesienia niemieckich mediów o tym, że Polska to kraj najdzikszych, najbrutalniejszych chuliganów Europy. Prezes PZPN Grzegorz Lato uspokaja, że w Polsce sytuacja nie wygląda gorzej niż w innych krajach europejskich” – pisze dziennikarz SZ. „I rzeczywiście – pochodzący z Gdańska premier Donald Tusk okiełznał nieco polskich chuliganów, wprowadził sądy stadionowe i elektroniczne obroże dla stadionowych recydywistów. Powodem tych działań były ekscesy podczas towarzyskiego spotkania Polska - Litwa w Kownie”.  Ale – jak pisze dziennikarz – nie chodziło tylko o wandali, ponieważ sprawa miała również swój polityczny kontekst: polska prasa prawicowa donosiła wówczas o politycznych szykanach litewskiego rządu przeciwko polskiej mniejszości w w tym kraju. „To (red: wydarzenie) polscy nacjonaliści uznali za powód, aby przywołać Litwinów do porządku”.

Jednakże większość polskich komentatorów sportowych oczekuje przyjaznego przebiegu mistrzostw, ocenia Urban. Jego zdaniem, podobnie jak w krajach sąsiedzkich, jądro problemu „stanowić mogą narodowi szowiniści, a polscy kibice wykazują wolę dotrzymywania danego słowa”. Na dowód dziennikarz przypomina o "zawieszeniu broni" między fanami Wisły Kraków i Cracovii oraz Legii i Polonii Warszawa po śmierci papieża Jana Pawła II w kwietniu 2005 roku. „Ale obserwatorzy świata piłkarskiego nie spodziewają się plamy na narodowym honorze w wykonaniu rodaków. Bardziej obawiają się niemieckich fanów reprezentujących skrajnie prawicowe poglądy, którzy prowokującym napisem na koszulkach „ w 1939 roku potrzebowaliśmy 30 dni, aby pokonać Polskę. Dziś wystarczy 90 minut” mogą rozdrażnić Polaków.”

„Podbramkowa sytuacja z babcią Poldiego i wujkiem Klose”


„Także Lukas Podolski, który miał kiedyś (w imieniu) jeszcze „z” na końcu jest podekscytowany rodzinną atmosferą na gdańskim stadionie”. „Cieszę się bardzo”, cytuje urodzonego w Polsce zawodnika niemieckiej jedenastki Oskar Beck na łamach dziennika Die Welt. "Ale czy cieszą się również Polacy?” – zastanawia się dziennikarz. „Polsko-niemieckie uczucia zostaną wystawione na poważną próbę” – pisze Beck o spotkaniu Polska - Niemcy (…) i dowiemy się jutro czy ucichną się narodowo- emocjonalne fale, i jak Polacy poradzą sobie w sytuacji, gdy zostaną rozłożeni na łopatki przez „synów marnotrawnych”, którzy są symbolami nowego, poruszającego świat, niemieckiego, ofensywnego futbolu. (…) Poldi wprawdzie nie zaśpiewa niemieckiego hymnu, ale ostatecznie w polu karnym zrobi wszystko, aby Polska przegrała”.

463 fanów jedzie na mecz do Gdańska

Natomiast Frankfurter Allgemeine Zeitung pisze o zainteresowaniu niemieckich kibiców wtorkowym meczem Polska - Niemcy na stadionie w Gdańsku tak : „Z powodów bezpieczeństwa Niemiecki Związek Piłki Nożnej (DFB) ograniczył sprzedaż biletów jedynie kibicom zarejestrowanym w bazie fanów narodowej reprezentacji Niemiec. Z powodu braku zainteresowania z puli 1500 kart wstępu na mecz sprzedano jedynie 463 bilety”.
 

Nigeryjczyk z Łodzi

Stołeczna Berliner Zeitung przynosi artykuł Ulricha Kroeckela pod tytułem "Nigeryjczyk z Łodzi”, w którym opisuje on ewenement na polskiej scenie politycznej: czarnoskóry Nigeryjczyk będzie kandydował do Sejmu.

"Polskie słowo murzyn ma bardzo negatywną konotację. Mimo tego Johnowi Abrahamowi Godsonowi przechodzi ono gładko przez usta. Jak twierdzi: 'Koledzy ze wszystkich partii nie mają z tym żadnego problemu, że murzyn mógłby zasiąść obok nich na poselskiej ławie'. Godson jest jedynym czarnoskórym politykiem w Sejmie. Przed dziewięcioma miesiącami zajął miejsce w klubie liberalnej PO (w wyniku wyboru Hanny Zdanowskiej na prezydenta Łodzi objął po niej mandat poselski - przyp. red.) i obecnie kandyduje w wyborach parlamentarnych na całą kadencję. Nigeryjczyk z przemysłowej Łodzi jest pewien zwycięstwa: „Wybiorą murzyna”.

Godson nie mówi tego ani pogardliwie, ani w tonie oskarżenia, ani ironicznie. Dla tego 40-latka kolor skóry jest tylko faktem. Ale niekoniecznie dla Polaków. Między Odrą i Bugiem mieszka raptem 36 tys. cudzoziemców – jest to mniej niż 0,1 proc. mieszkańców Polski. Dlatego czarnoskóry polityk w Sejmie jest taką sensacją.

Być może jego głęboka ufność w Boga sprawia, że ten postawny ojciec rodziny z czworgiem dzieci sprawia wrażenie skały, o którą rozbijają się wzburzone fale. Podczas przysięgi w Sejmie zrezygnował z wypowiedzenia formuły "Tak mi dopomóż Bóg". Jak powiedział: "Jestem pewien boskiej pomocy".

Godson uważa, że w Polsce ksenofobia, której hołdują przede wszystkim rasistowskie, chuligańskie środowiska, jest zjawiskiem marginalnym. "Tylko raz , w latach 90. jacyś nieznajomi zaatakowali mnie ze względu na mój kolor skóry" - cytuje go "Berliner Zeitung".

Autor artykułu wyjaśnia, że Godson w Sejmie zajmuje się polityką rodzinną, prawami kobiet i ludzi starszych oraz nowymi mediami, lecz nie kwestiami migracyjnymi. "Polityka ma tylko sens - mówi na łamach Berliner Zeitung Godson - kiedy zajmuje się konkretnymi problemami zwykłych ludzi". Imigracja nie jest dla Polaków w ogóle tematem - także nie dla Johna Godsona, Nigeryjczyka z Łodzi - twierdzi Berliner Zeitung.


Ponadto dwa główne dzienniki niemieckie: Frankfurter Allgemeine Zeitung i Suddeutsche Zeitung na pierwszych stronach dzisiejszych wydań podsumowują piątkowe, nieformalne spotkanie ministrów dyplomacji 27 państw UE w Sopocie, m.in. w sprawie procesu pokojowego na Bliskim Wschodzie w perspektywie wniosku o uznanie państwowości, jaki to władze Autonomii Palestyńskiej mają zgłosić we wrześniu na forum ONZ. Polska, obok m.in. Francji Belgii, Austrii, Słowenii i Hiszpanii zadeklarowała warunkowe poparcie dla palestyńskiej inicjatywy. Natomiast Niemcy i Włochy, a także Holandia prawdopodobnie będą przeciwne.

Dziennik Handelsblatt zwraca uwagę na datę 5 września 1981 roku: „W Polsce formułuje się pierwszy wolny związek zawodowy Solidarność.


Prasę przeglądała Agnieszka Rycicka

red. odp. Bartosz Dudek/mm