1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa o marszu: katastrofa dla demokracji

13 listopada 2018

Niemiecka prasa powraca do obchodów odzyskania niepodległości w Polsce. „SZ” piętnuje przejawy antydemokratycznego nacjonalizmu, „TAZ” pisze o katastrofie dla polskiej demokracji, a „Spiegel” o cenie, którą zapłaci PiS.

https://p.dw.com/p/388Dj
Polen Demo zum Unabhängigkeitstag
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/A. Vitvitsky

„Sueddeutsche Zeitung” pisze, że podczas obchodów 100-lecia odzyskania niepodległości, przez Warszawę „maszerowały tysiące prawicowych radykałów, a rząd bagatelizuje incydenty, do jakich doszło w czasie marszu”. Autor relacji z Warszawy Florian Hassel zaznacza, że zgodnie z zapowiedzią premiera Mateusza Morawieckiego, zamiast marszu organizowanego przez nacjonalistów miał odbyć się „marsz państwowy”. Policja i służby miały zwalczać rasistowskie transparenty i hasła.

„Rzeczywistość wyglądała inaczej. Zamiast jednego, w niedzielę odbyły się dwa marsze” – pisze Hassel. Na czele pierwszego, mniejszego szli prezydent Andrzej Duda, premier Mateusz Morawiecki i szef PiS Jarosław Kaczyński. Była to „godna uroczystość pod biało-czerwonymi flagami”. Drugi marsz, oddzielony od pierwszego dystansem kilkuset metrów i kilkoma żandarmami, miał „inny charakter”.  Także tutaj – przyznaje autor, maszerowali przede wszystkim pokojowo nastawieni, patriotyczni Polacy.  „Jednak obok haseł „Bóg, honor, ojczyzna”, tysiące uczestników drugiego marszu skandowały hasła w rodzaju „A na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści” czy „Naszą drogą nacjonalizm” – czytamy w „SZ”.

Niektórzy demonstranci „wrzeszczeli”, że Lwów i Wilno są na zawsze polskie.  Zwolennicy Obozu Narodowo-Radykalnego nieśli „zielone, przypominające swastyki flagi Falangi”, a towarzyszyli im „przyjaciele” z neofaszystowskiej Forza Nuova z Włoch – pisze Hassel. Wspomina też spalenie flagi UE wśród okrzyków „Precz z UE”.

Obchody Święta Niepodległości w Polsce
Obchody Święta Niepodległości w PolsceZdjęcie: picture-alliance/dpa/A. Keplicz

„Pokaz antydemokratycznego i odwetowego nacjonalizmu, który w tym roku miał jeszcze większe rozmiary niż przed rokiem, odbył się tak jakby pod patronatem rządu” – pisze Hassel zwracając uwagę, że władze prowadziły negocjacje z organizatorami nacjonalistycznego marszu. Dziennikarz „SZ” przypomina, że ONR i Młodzież Wszechpolska otwarcie występują na rzecz wyjścia Polski z UE. Jak podkreśla, ani policja, ani rząd nie odpowiedziały na pytanie, dlaczego funkcjonariusze nie konfiskowali podczas marszu transparentów z radykalnymi treściami. Hassel przytacza słowa szefa KPRM Michała Dworczyka, że „kilku bandytów” i „kilka incydentów” nie zepsuje pokojowych uroczystości Polaków. 

Tageszeitung: katastrofa dla demokracji

Jeszcze surowiej ocenia niedzielne wydarzenia „Tageszeitung” (TAZ). „Rząd i prawicowi radykałowie wspólnie świętowali 100-lecie niepodległości Polski. To katastrofa dla polskiej demokracji” – pisze warszawska korespondentka lewicowej gazety Gabriele Lesser. „Wszyscy przyzwyczaili się już do tego, że prawicowi ekstremiści maszerują przez polskie miasta, ryczą antysemickie i rasistowskie hasła i palą europejskie flagi lub atrapy Żydów. Jednak to, że polski rząd maszeruje ramię w ramię ze skrajną prawicą przez Warszawę i w dodatku wzywa wszystkich Polaków, by się do tej demonstracji przyłączyli, jest katastrofą dla polskiej demokracji” – czytamy w komentarzu.

Lesser przypomina, że ONR jako partia wroga demokracji był przed II wojną światową zakazany, a obecnie „może działać całkiem legalnie i stał się wręcz partnerem polskiego rządu”. Dziennikarka „TAZ” pisze o paleniu flag Unii Europejskiej i okrzykach „Precz z UE”. Równie dobrze demonstranci mogli skandować „Precz z liberalną demokracją” – zauważa Lesser, gdyż właśnie to jest celem ONR.

Prezydent Andrzej Duda przemawia 11.11.2018
Prezydent Andrzej Duda przemawia 11.11.2018Zdjęcie: picture-alliance/dpa/C. Sokolowski

Polscy narodowi populiści, którzy od 2015 roku tworzą rząd, dążą do „zniszczenia tak zwanej Trzeciej Republiki, która powstała w 1989 roku po długoletnich walkach przywódcy robotników Lecha Wałęsy i jego ruchu związkowego i wolnościowego – Solidarności. Jeżeli (narodowi populiści) wygrają w przyszłym roku wybory parlamentarne i uchwalą nową konstytucję, będzie to końcem polskiej demokracji” – ostrzega Lesser na łamach berlińskiego „TAZ”.  

Der Spiegel: PiS zapłaci wysoką cenę

Jan Puhl w internetowym wydaniu tygodnika „Der Spiegel” pisze, że narodowo-konserwatywny rząd w Warszawie „co prawda nie dopuścił do tego, by skrajna prawica zdominowała święto w niedzielę, będzie jednak musiała zapłacić za to wysoką polityczną cenę”.  Autor podkreśla, że większość uczestników marszu to „normalni Polacy, wśród nich rodziny z dziećmi”. „Siły porządkowe i policja interweniowały rygorystycznie za każdym razem, gdy ekstremiści usiłowali rozwinąć swoje flagi” – dodaje Puhl.

Dziennikarz „Spiegla” zwraca uwagę, że rząd był zmuszony do negocjowania z ekstremistami – Młodzieżą Wszechpolską i ONR. „Są to ugrupowania hołdujące tryumfalnemu nacjonalizmowi, które demonstrują nienawiść do cudzoziemców i palą flagi UE. Postaci, którymi w Niemczech zainteresowałaby się służba ochrony konstytucji” – czytamy w „Spieglu”. „Z tymi ludźmi przedstawiciele rządu usiedli przy jednym stole, zamiast ich izolować i napiętnować” – podkreśla Puhl.  Rząd, normalni Polacy i prawicowi ekstremiści maszerowali w jednym pochodzie. Zaledwie 100 metrów „strefy bezpieczeństwa” dzieliło Dudę, Morawieckiego i Kaczyńskiego od tej części demonstracji, w której szli radykałowie. 

„Niezdecydowane działanie PiS nie osłabi prawicowych radykałów, lecz uświadomi im, że jeśli nie będą się zbyt głośno awanturować i przez jedno popołudnie zmobilizują się, to nie zostaną wykluczeni, a nawet będą mogli uczestniczyć w świętym (dniu) 11 listopada” – konkluduje Jan Puhl w „Spieglu”.