Prasa o kontrowersyjnych słowach szefa kontrwywiadu
8 września 2018„Frankfurter Allgemeine Zeitung” rozważa:
„Co naprawdę wydarzyło się w Chemnitz, tego nie wiedzą dokładnie nawet ci, którzy tam byli. Nikt bowiem nie jest w stanie zobaczyć wszystkiego. Nawet zdjęcie lub film pokazują jedynie wycinek rzeczywistości, który może potem zostać różnie zinterpretowany. Premier Saksonii oraz prokurator generalny twierdzą, że w Chemnitz nie było żadnego 'polowania na czarownice'. Szef Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji (czyli kontrwywiadu cywilnego) z kolei idzie krok dalej; po obejrzeniu nagrania z wydarzeń uznał, że 'istnieją podstawy, by uznać film za celowo sfałszowaną informację, tzw. fejk, by odwrócić uwagę opinii publicznej od zabójstwa w Chemnitz'. Mocne słowa jak na ostrożną ocenę sytuacji – komentuje dziennik”.
„Frankfurter Rundschau“ ocenia:
„Szef Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji powinien podczas wystąpień publicznych okazać większą powściągliwość. Skoro tego nie zrobił odnośnie wydarzeń w Chemnitz, powinien chociaż zadbać właśnie o to, by konstytucję chronić. Tymczasem, usunął jej wrogów z pierwszej linii ognia i zaczął mówić o fałszowaniu dowodów. To prawie jak próba podania się do dymisji. Hans-Georg Maaßen wątpi w bliżej nieokreślone 'polowanie na czarownice' i relatywizuje zamieszki, a jednocześnie widzi próbę odwrócenia uwagi opinii publicznej 'od zabójstwa w Chemnitz', choć prokurator ani razu o tym nie wspomniał, mimo jasnej definicji morderstwa.
Pod względem politycznym najbardziej szkodliwe jest to, że dyskusja zeszła na boczne tory. Mimo semantycznych rozważań, co oznacza owo 'polowanie na czarownice', nie ma tu miejsca na hitlerowskie gesty w Chemnitz. W tej sytuacji pojawia się istotne pytanie, dlaczego tak wielu Niemców wschodnich bierze udział w demonstracjach rasistów i nazistów.”
„Frankfurter Neue Presse“ apeluje wprost:
„W tej jakże ważnej kwestii nie może chodzić o to, kto nieprawidłowo ocenił wydarzenia w Chemnitz. Pani kanclerz może się mylić, AfD może mieć rację, i na odwrót. Tu chodzi o prawdę. Wszystkie fakty muszą zostać ujawnione.”
„Aachener Nachrichten” stawia bardzo poważne pytania:
„Wystąpienie szefa Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji skłania do zadumy: czy słowa te wypowiedział najwyższy rangą obrońca konstytucji czy polityk AfD? Hans-Georg Maaßen nie zrobił przecież nic innego, jak rozprzestrzenił okropne radykalno-prawicowe kłamstwa mediów propagandowych. Pojawia się więc pytanie, czy ten człowiek rozumie urząd, który mu powierzono? Co to za pracownik kontrwywiadu, który swoje niezwykle kontrowersyjne opinie wypowiada na łamach największego brukowca w Niemczech. Stracił przez to swoją wiarygodność, że będzie w stanie obronić kraj. To samo dotyczy jego przełożonego, ministra spraw wewnętrznych Horsta Seehofera (CSU) – to największe zagrożenie bezpieczeństwa dla tego rządu. Obaj są już po prostu nie do przyjęcia.”
„Münchner Merkur“ zauważa:
„Czy w Saksonii doszło do polowania na cudzoziemców, czy też nie? To raczej wyjątkowy wypadek, gdy dwa organa państwowe - rząd federalny i kontrwywiad - publicznie i z werwą sobie wzajemnie przeczą. Jest to tym bardziej bulwersujące, że oba dodatkowo podpalają w ten sposób największą w państwie beczkę prochu w postaci jego polityki migracyjnej. Albo rzecznik kanclerz Merkel, Steffen Seibert, wyolbrzymia protesty w Chemnitz i przedstawia je niezgodnie z prawdą, albo szef kontrwywiadu celowo stara się je zbagatelizować. Ani jedno, ani drugie nie zwiększa wiarygodności państwa w oczach jego obywateli.”
„Hessische Niedersächsische Allgemeine“ z Kassel pisze:
„Rozpowszechniając tylko jeszcze jedną pogłoskę, Hans-Georg Maaßen polaryzuje dodatkowo i tak już rozdrażnioną do ostateczności opinię publiczną. Nie jest przy tym wcale ważne, komu twierdzenia Maaßena służą, a komu one przeszkadzają. Przede wszystkim bowiem trzeba wyjaśnić, czy odpowiadają one prawdzie. (…) Jeżeli Maaßen celowo rozpuścił fałszywą informację, ma przed sobą tylko jedno wyjście w postaci rezygnacji ze stanowiska. W tej sytuacji powinien jak najszybciej wyłożyć wszystkie karty na stół.”
Podobnie widzi to „Landeszeitung“ z Lüneburga:
„I tak już podgrzana kultura polityczna kraju nie może tolerować najważniejszego strażnika konstytucji, który niezręcznie dolewa oliwy do ognia. Jeśli kierowany przez Maaßena urząd dysponuje faktami, które potwierdzają to, co powiedział, powinien je ujawnić. A jeśli ich nie ma, Hans-Georg Maaßen powinien ustąpić ze stanowiska.”
Myśl tę rozwija regionalny dziennik „Nordkurier“ z Neubrandenburga:
„Szef urzędu, który ma strzec konstytucji, a więc i obywateli naszego kraju przed różnymi zagrożeniami, dolewa oliwy do ognia. Utwierdza w poglądach tych, którzy i tak już są święcie przekonani, że politycy i dziennikarze zawarli ze sobą sojusz mający na celu okłamywanie i uspakajanie społeczeństwa. Hans-Georg Maaßen oczywiście ma prawo powiedzieć to, co powiedział, ale ma także obowiązek przedstawić na to dowody, ponieważ poruszył bardzo ważną sprawę.”