Prasa o 8 marca: „Kobiety dawno przejęły stery”
8 marca 2019Regionalny dziennik „Ludwigsburger Kreiszeitung” konstatuje: „Po 109 latach istnienia tradycji Dnia Kobiet elegancka powściągliwość jest już nie na miejscu. Parytety nie są wprawdzie teoretycznie najlepszym demokratycznym rozwiązaniem, ale są nieodzowne. Bo mogą pomóc w dopuszczeniu kobiet do określonych poziomów i pól działania, gdzie same mogą zatroszczyć się o równouprawnienie. W Bundestagu i w zarządach przedsiębiorstw. Ten, kto oprócz wątpliwości ma lepszy pomysł na osiągnięcie tego samego rezultatu, niech go poda”.
„Mindener Tageblatt” apeluje: „Uwaga nie powinna koncentrować się wyłącznie na kierowniczych stanowiskach. Szczególnie ważna jest ocena całych gałęzi zawodowych. Akurat zawody społecznego zaufania - praca w przedszkolach i w służbie zdrowia jest źle opłacana, co odzwierciedla się potem w niskich emeryturach. W każdym przedsiębiorstwie powinno dojść do praktycznego zrównoważenia życia prywatnego z zawodowym, przykładowo w postaci homeoffice oraz dzięki modelom czasu pracy przyjaznym rodzinie. A my kobiety musimy mocniej okazywać wiarę w siebie oraz wykorzystywać własny potencjał”.
„Neue Osnabrücker Zeitung" jest zdania: „Faktycznie w czasach, kiedy dwie z trzech partii rządowych prowadzone są przez kobiety, Dzień Kobiet trąci myszką. Już dawno doszło do zrównania w prawach kobiet i mężczyzn. Ale co jest z kobietami, które mimo to uderzają w szklany sufit, gdyż sojusze męskie dzielą między siebie kluczowe stanowiska? Co jest z tymi, które wykańczają się w pracy i z dziećmi, gdyż równy podział obowiązków w domu wcale nie jest czymś oczywistym. Nie wspominając o kobietach, które za tę samą pracę dostają mniejszą pensję, niż ich koledzy. To są problemy do rozwiązania. Ale czy potrzebny jest do tego koniecznie Dzień Kobiet? Nie. Potrzebna jest za to polityka, która myśli bardziej po kobiecemu. 8 marca jest jednak świetną okazją, by to uświadomić”.
Natomiast „Stuttgarter Zeitung” uważa, że „Feminizm walczy rozpaczliwie o uwagę, ale nie walczy więcej w imię kobiet, lecz przeciwko nim. Obrończynie praw kobiet łączą się z innymi grupami interesu: z gejami, lesbijkami, transseksualistami, imigrantami i ciemnoskórymi, by przeciwdziałać temu, że są zbyteczne i zyskać bardziej na sile przebicia. Walczą one w życiu publicznym w imię tzw. różnorodności płci i chcą jednocześnie normalną kobietę i atrybuty jej kobiecości uczynić niewidzialnymi. Ortodoksyjnym feministkom nie mieści się w głowach, że kobieta jest chętnie ładna i seksowna, i że chętnie jest panią domu i matką. Powoli powinny się one przyzwyczaić do takiego wizerunku kobiety”.
Z kolei dziennik „Leipziger Volkszeitung” przekonuje: „Kobiety w wielu rodzinach od dawna przejęły stery, decydują o urlopie czy czasie wizyty w teatrze. Ale w firmach i instytucjach to jeszcze potrwa. Brak fachowców może zadziałać jak przyspieszacz. Kobiety wcale nie chcą do raju na ziemi, wystarczy im już połowa doczesnej władzy. I co najmniej tak długo Dzień Kobiet będzie przynajmniej pomocną datą, aby zatrzymać się na moment i zmierzyć puls równouprawnienia. Najlepiej przy kieliszku szampana”.