1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa: kontyngent dzieci lepszy niż bezczynność

10 marca 2020

Prasa komentuje decyzję rządu RFN o przyjęciu 1500 dzieci z greckich obozów uchodźczych.

https://p.dw.com/p/3Z70Q
Dzieci w obozie uchodźczym na Lesbos
Dzieci w obozie uchodźczym na LesbosZdjęcie: Getty Images/AFP/A. Messinis

„Muenchner Merkur” uważa, że „uchwała niemieckiego rządu o przyjęciu 1500 dzieci z greckich obozów uchodźczych w ramach europejskiej ‘koalicji chętnych' sprawia wrażenie szlachetnego gestu. W rzeczywistości jest to raczej humanitarny listek figowy, przy pomocy którego rządząca w Berlinie koalicja chce odeprzeć dalej idące żądania Zielonych czy burmistrzów niektórych niemieckich miast. Sytuacja ludzi na Lesbos i innych greckich wyspach jest dramatyczna, ale jeszcze większy jest uzasadniony strach niemieckiego rządu, że wspaniałomyślne przyjęcie imigrantów mogłoby stać się nowym programem koniunkturalnym dla AfD. Po drugie mógłby być to nowy, prawdopodobnie mający poważne następstwa sygnał zaproszenia migrantów na Bliskim Wschodzie. Ponad humanitaryzm przedkłada się więc troskę o ład i spokój w kraju. Jest to nauczka, jaką partie wielkiej koalicji wyniosły z roku 2015”.

„Rhein-Zeitung” z Koblencji uważa uchwałę berlińskiej koalicji za właściwy sygnał. „Niemcy domagają się tym razem solidarności Unii Europejskiej. Europa musi przejąć więcej odpowiedzialności za niesienie pomocy w katastrofalnej sytuacji i za humanitaryzm, ale także za własne wieloletnie, dramatyczne fiasko. Kraje pochodzenia uchodźców często były wyzyskiwane gospodarczo i osłabiane przez eksport subwencjonowanych produktów. Przyglądano się tylko wojnom, jak w Syrii, bez udzielania w porę pomocy krajom sąsiedzkim, które przyjmowały uchodźców. Wręcz przeciwnie: obcinano im środki. Ludzie jednak zawsze zdecydują się na emigrację, jeżeli do wyboru będą mieli biedę. Unia Europejska musi wreszcie zmienić swoje postępowanie”.

„Reutlinger General-Anzeiger” zaznacza, że „niedobrze byłoby, gdyby Niemcy okazali szczególną wspaniałomyślność, przyjmując sami półtora tysiąca dzieci z obozów na Morzu Egejskim, nawet jeżeli wobec tak niewielkiej liczby byłoby to możliwe. Ich odosobnione działanie pogłębiłoby tylko rozłam Unii Europejskiej i wzmocniło populistyczne rządy. Natychmiast zaczętoby mówić o tym, że są to ‘nasi uchodźcy'. Lecz kryzys migracyjny to nie niemiecki, lecz europejski, i przede wszystkim polityczny problem. Dlatego potrzeba czegoś więcej niż tylko kilku ładnych humanitarnych akcji. Potrzebna jest polityczna inicjatywa na rzecz wspólnej europejskiej polityki migracyjnej”.

„Straubinger Tagblatt / Landshuter Zeitung” komentuje wczorajszą wizytę prezydenta Erdogana w Brukseli. Bawarska gazeta twierdzi, że „Bruksela musi dać więcej niż by chciała, by obłaskawić tureckiego prezydenta. Jemu potrzebne są pieniądze, a Unii Europejskiej zamknięte granice. A obie te rzeczy są możliwe. Jest to transakcja pełna goryczy, ponieważ 27 krajów członkowskich dokładnie wie, że nie kupią sobie za to wolności. Tak długo, jak trwać będzie wojna w Syrii i tak długo, jak ludzie będą uciekać do Turcji, tak długo pozycja Erdogana będzie silniejsza”.

„Frankfurter Allgemeine Zeitung” zaznacza, że „przy europejskiej pomocy, która wciąż była oferowana, już dawno można było poprawić sytuację na greckich wyspach. Jeżeli Grecja nie jest w stanie tego zrobić albo nie chce, i żadne inne państwo nie przyłączy się do niemieckiej inicjatywy, Niemcy powinni to zrobić sami, nie bojąc się powtórki Budapesztu z 2015 roku. Jeżeli w tej sprawie nic się nie ruszy, Unia Europejska stanie w obliczu bankructwa polityki azylowej. Aktualna sytuacja dostarczyła jak dotąd najmocniejszych dowodów na to, że wzniosłe zasady prawa azylowego rozbijają się o realia globalnej wędrówki narodów. Im bardziej zachwala się to prawo, tym większe od lat już były wysiłki, by je odeprzeć. Zarówno w regionie Morza Śródziemnego, jak i na granicy z Turcją Unia Europejska coraz bardziej oddala się od swojej filozofii azylowej. Czy w takim razie przyszłość oznaczać będzie kontyngenty, tak jak obecnie owe półtora tysiąca dzieci? Taka odpowiedź, co ukazują minione miesiące i lata, byłaby lepsza niż brak jakiejkolwiek odpowiedzi.”