1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa: konsekwencje rezygnacji z atomu, czołgi dla Arabii Saudyjskiej i igrzyska w 2018 r.

7 lipca 2011

Niemieccy komentatorzy zajmują się następstwami rezygnacji z atomowej, planami eksportu czołgów do Arabii Saudyjskiej oraz niekorzystną dla Niemiec decyzją MKOl.

https://p.dw.com/p/11qYk
Symbolbild Presseschau Deutschland

"Wschodnia Fryzja już dziś może być przykładem na to, co czeka Niemcy po rezygnacji z energii jądrowej - twierdzi Emder Zeitung:

"Ochrona przyrody koliduje tam bowiem z planami produkcji energii odnawialnych na terenie całego kraju. W konkretnym przypadku chodzi o dwa wiatraki prądotwórcze, w których zatrzymano obracanie się rotorów, ponieważ na tym terenie siedzą na jajach rzadkie okazy błotniaka łąkowego (duży ptak z rodziny jastrzębiowatych, przyp. red.). Nie trzeba być prorokiem, by przewidzieć, że tego rodzaju konflikty będą się nawarstwiać wraz ze zwiększeniem wykorzystania energii wiatrowej. Może to zabrzmi brutalnie, ale w określonych przypadkach nie unikniemy ustanowienia priorytetów. (...) Przełomu w polityce energetycznej nie osiągnie się za naciśnięciem guzika".

W związku z planowanym eksportem czołgów do Arabii Saudyjskiej Kölner Stadt-Anzeiger pisze:

"Wygląda na to, że Niemcy nie stawiają już na deeskalację w tym regionie, lecz wspierają władzę w tym kraju. Gdy Berlin wstrzymał się od głosu w Radzie Bezpieczeństwa ONZ w związku z planami podjęcia operacji humanitarnej w Libii, zademonstrował zasadniczą postawę w podejściu do takich konfliktów. Ten i tak dosyć chwiejny argument teraz całkowicie zatracił swoje znaczenie. Handel bronią - jeśli nie prowadzą go czyste jak łza demokracje - jest przeważnie podejrzanym interesem. Rządy mieszają cele zatrudnieniowe z polityką zagraniczną i sojuszniczą. Albo prowadzą politykę twardej ręki jak USA, czy Rosja. Jak dotąd nie podpadło, by Niemcy miały takie ambicje i byłoby lepiej, gdyby nic się w tym względzie nie zmieniło".

Zimowe igrzyska olimpijskie w 2018 roku

Frankfurter Allgemeine Zeitung nie kryje rozczarowania:

"Procedury zgłoszeniowe są odbiciem globalnej rzeczywistości. Kraje dynamicznie rozwijające się usiłują decydentów - przeważnie starszych panów, nie mających trosk materialnych - złapać na haczyk twierdząc, że chodzi o "otwarcie nowych rynków" i popierając swe argumenty niezłą gotówką. Można by im wytłumaczyć, że na to, żeby rynki mogły rosnąć, potrzeba czasu. Tu nie chodzi o przekazanie organizacji zimowych igrzysk olimpijskich w ręce kraju, który zna co prawda śnieg i lód, ale w którym najwyżej jazda figurowa na lodzie, albo szczególny rodzaj jazdy szybkiej na lodzie wzbudza zainteresowanie publiczności. Wybierając Pyeongchang MKOl po raz kolejny puścił z wiatrem te dosyć rzeczowe argumenty".

Frankfurter Rundschau postuluje zmiany:

"Porażka Monachium daje szansę uświadomienia sobie, że konieczne są zmiany. Potrzebny jest szeroki oddolny ruch, który przyczyniłby się do przywrócenia idei Pierre'a de Coubertin'a jej pierwotnego przesłania i odebrania jej tym, dla których igrzyska olimpijskie nie są niczym innym jak tylko perfekcyjną płaszczyzną do uprawiania własnych interesów politycznych i gospodarczych".

Stuttgarter Zeitung o drugiej stronie medalu:

"Być może niejeden rzecznik zimowych igrzysk olimpijskich w Bawarii cieszy się teraz z tej decyzji. Miastom i krajowi związkowemu zaoszczędzi się tego, czego pewien przedsmak dostarczyły tegoroczne Mistrzostwa Świata w Narciarstwie Alpejskim, w przewidzianym na igrzyska olimpijskie Garmisch-Partenkirchen. Nie trzeba będzie dodatkowo wyrąbywać drzew i budować nowych obiektów, a naturze wolno będzie we względnym spokoju próbować się odrodzić".

Iwona D. Metzner

red. odp. Bartosz Dudek