1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa: „Kiedy przyjdzie Polska, Grecja może odejść”

10 listopada 2011

Polska pojawia się dzisiaj w niemieckiej prasie przede wszystkim przy okazji europejskich kontekstów. Wyjątek stanowi polska kultura; dziennik FAZ poświęca jej dziś aż trzy komentarze.

https://p.dw.com/p/1383u
Zdjęcie: Foto: picture-alliance/dpa

W CDU dojrzewa życzenie, by traktat unijny umożliwiał wystąpienie z unii walutowej, pisze Handelsblatt. Tematem zajmie się w nadchodzącym tygodniu federalny zjazd CDU. Opracowany już odpowiedni tekst miałby brzmieć: „Jeżeli kraj członkowski nie wyrażałby dłużej woli lub nie byłby w stanie dotrzymać reguł związanych ze wspólną walutą, może dobrowolnie wystąpić ze strefy euro nie opuszczając Unii Europejskiej”. Zwłaszcza eurosceptykom w łonie CDU sformułowanie takie nie wystarcza. Gazeta cytuje tu europosła Markusa Piepera: „Dotychczasowa strategia obrony każdego centymetra strefy euro jest na dłuższą metę zbyt drogim rozwiązaniem dla Niemiec”. Strefa euro musi być bardziej elastyczna: „Kiedy przyjdzie Polska, Grecja może odejść”, powiedział Pieper.

Pochwała rzemiosła

Financial Times Deutschland poświęca obszerny artykuł zaletom wysyłania młodych ludzi na naukę rzemiosła zagranicę. „Obok elastyczności, samodzielności i poznania języków młodzi ludzie powinni zdobyć też fachowe umiejętności i nowe metody pracy. Przyszli piekarze jadą dlatego często do Francji lub do Włoch, krajów croissant i ciabatty. Szkutników doradcy zawodu wysyłają do Skandynawii. Przyszli sztukatorzy, płytkarze i restauratorzy zrobią dobrze, jeżeli pojadą do Polski, gdzie rzemiosła te cieszą się długą i żywą tradycją”.

Matka Ziemia wyciągnięta z kąta

Mecklemburskie Güstrow może nazywać się oficjalnie Barlachstadt (miasto Barlacha), pisze FAZ w artykule „Powrót matki”. Ernst Barlach (1870–1938), rzeźbiarz, pisarz i rysownik spędził w Güstrow ostatnie lata swego życia. Dziś jego ślady pokazywane są w aż trzech miejscach, w tym na cmentarzu, gdzie na pomniku grobowym widnieje napis: „Ernsta Bardacha Matka Ziemia1921/Niemieckiej Republice Demokratycznej przekazana w roku 1964/przez Polską Rzeczpospolitą Ludową i odrestaurowana w roku 1967”.

Komentarz FAZ: „Przekazana brzmi jak przyjazny prezent. Prawda jest jednak inna: Matka Ziemia, stworzona przez Bardacha dla szczecińskiego przemysłowca Richarda Biesla, przeszkadzała. W międzyczasie polskim Szczecinie niemieckie cmentarze zostały zlikwidowane, ruiny kościołów zburzone. Rzeźba została odstawiona do kąta. Jej powrót do Güstrow był jej ratunkiem. Dzisiaj jej kopia wraca do Szczecina, na cmentarz główny. Stanie obok kaplicy, między starymi bukami. W ten czwartek zostanie oficjalnie przekazana. Okazją jest 20 lat traktatu o dobrym sąsiedztwie między Polską a RFN”.

Szczególne polskie brzmienie

Dobre stosunki sąsiedzkie były pielęgnowane podczas tegorocznego Jazzfest Berlin, pisze także FAZ podsumowując tegoroczny, zakończony w niedzielę festiwal: „Ze wszystkich krajów leżących na wschód i południowy wschód od Niemiec, Polska miała i ma najbardziej rozwiniętą scenę jazzową, najbardziej rozczłonkowaną i skłonną do przygód. To szczególne polskie brzmienie – koniec końców niezgłębione, choć raz po raz tłumaczone szczególną słowiańską tęsknotą i smutkiem, i zaciągniętym chmurami mazurskim niebem – najbardziej przekonywująco reprezentował grand old man Tomasz Stańko, który tak jak wielu innych uczestników festiwalu, grał tematy Krzysztofa Komedy. (…) W połączeniu z agresywną melancholią gry Stańki interpretacje jego grupy skupiają polska tożsamość – jakkolwiek by ją opisać – jak w żadnej innej grupie”.

Gra zaproszonego też na festiwal Leszka Możdżera jest „fascynującym zjawiskiem bez konkurencji w obecnym fortepianowym rzemiośle”. Obecnych było wielu znakomitych artystów, z Polski i ze świata. I pochwały pochwałami, ale, pisze recenzent FAZ: „Gwiazdą berlińskiego Jazzfest jest córka pastora z Georgii i kradnie polskim matadorom show”.

Trzecia dziedzina omawiana przez FAZ, to film. Na festiwalu filmu wschodnioeuropejskiego w Cottbus wyjątkowo częstymi postaciami na ekranie są policjanci, w filmach z Gruzji, Kazachstanu, Rosji. W obsypanym pochwałami filmie Leszka Davida „Ki”: „Nareszcie ani nikt o nich nie pytał, ani nie byli niezbędni. Film nie zamierza rozwikłać ciemnych stron społeczeństwa, tylko zadowala się z problemami pojedynczego człowieka, którego równie dobrze można by spotkać w Berlinie, Londynie, czy Lizbonie. (…) Także ten film z Polski chętnie zobaczyłoby się w kinie”.

Elżbieta Stasik

Red. odp.: Agnieszka Rycicka