Prasa: dane osobowe są przynajmniej tyle samo warte, co pieniądze
13 września 2013Berlińska gazeta "Die Welt" pisze: „Jeden jedyny technik komputerowy łamie hasło banku danych w firmie Vodafone, tak jak jeden jedyny technik hasła komputerów NSA (Agencja Bezpieczeństwa Narodowego USA). (…) Wygląda na to, że banków danych nie zabezpiecza się tak starannie jak umieszczonych w silosach rakiet, lecz po prostu jak szklarnię. Jeżeli się chce wystrzelić rakietę, trzeba znać skomplikowane kody. Wystrzelenie rakiety wymaga obecności dwóch osób i w dodatku muszą oni kilkakrotnie potwierdzić polecenie. Jaki wniosek z tego wypływa? Nikomu, nawet szefowi firmy nie wolno samemu otworzyć banku danych, żeby móc skopiować jego zawartość. Dostęp do „silosa danych” musi być tak samo zabezpieczony jak dostęp do silosa, w którym znajduje się rakieta”.
"Stuttgarter Zeitung" zaznacza: „Czy firma dokładnie wie, kto ma dostęp do danych? Ile czasu upłynęło, zanim w firmie wykryto to nadużycie? I czy jest to konieczne, by, właściwie mało ważne dla wystawienia rachunku dane, jak data urodzenia i płeć klienta, lądowały na tym samym serwerze?
Te kompromitujące informacje nie mogły nadejść dla Vodafone, giganta na rynku operatorów telefonii komórkowej, w gorszym momencie niż obecny; w trakcie planowanego przejmowania firmy Kabel Deutschland”.
"Mitteldeutsche Zeitung" z Halle podkreśla, że „Dwa miliony poszkodowanych klientów Vodafone miało po prostu pecha, że trafiło akurat na nich. Teraz muszą się liczyć z nieuzasadnionymi obciążeniami ich kont. Tam, gdzie klienci są bezsilni, musi reagować oferent, ulepszając środki zabezpieczające. Niejedno wskazuje na to, że Vodafone dopuścił się pewnych zaniedbań”.
"Leipziger Volkszeitung" pisze: „Najpierw Microsoft, potem Sony, a teraz Vodafone. I znów wzorowa firma branży telekomunikacyjnej została splądrowana.
Znów miliony klientów muszą się obawiać po ataku na sieć firmową, że ich dane zostaną wykorzystane do celów przestępczych. To nie przypadek, że doniesienia na temat skutecznych ataków zaczynają się mnożyć. W końcu nastąpił znaczny stopień usieciowienia”.
Wychodząca w Düsseldorfie "Westdeutsche Zeitung" konkluduje: „Nawet, jeżeli w konkretnym przypadku odpowiedzialność spoczywa na barkach firmy, to to, z czym jesteśmy konfrontowani, powinno być także sygnałem dla klientów i konsumentów: W epoce cyfrowej dane osobowe są przynajmniej tyle samo warte, co pieniądze. Podczas gdy pieniądze przechowujemy w portfelu, w sejfie, albo na książeczce oszczędnościowej, szastamy bardziej osobistą walutą - zwłaszcza w Internecie”.
Iwona D. Metzner
red. odp.: Bartosz Dudek