Prasa: Czy przemysł i polityka robią z ludzi durni?
24 sierpnia 2017„Frankfurter Rundschau” pisze: „No to teraz mamy wszystko czarno na białym: wynik rządowego szczytu ws. diesla, który odbył się na początku sierpnia, jest niewart nawet papieru, na którym go zapisano. Federalny Urząd Ochrony Środowiska obliczył, jaki efekt miałoby nowe oprogramowanie w samochodach, które koncerny samochodowe są gotowe zafundować swoim oszukanym klientom: żadne. Teraz jest jasne, po co zwołano szczyt, podczas którego koncerny samochodowe kategorycznie odmawiały wyposażenia samochodów z dieslem w skuteczne katalizatory: chciały tylko zyskać na czasie. Przypuszczalnie pokładają one nadzieje w nowym rządzie po wyborach 24 września, w skład którego być może nie wejdzie już uprzykrzona minister środowiska Hendricks (SPD), która przejmuje się powierzonym jej urzędem i nie chce zadowolić się rozwiązaniami w stylu placebo, podkreślając, że ‘mieszkańcy niemieckich miast mają prawo do czystego powietrza'. Można mieć tylko nadzieję, że koncerny się przeliczą. Bowiem także w innych partiach są politycy z moralnym kręgosłupem”.
„Frankfurter Allgemeine Zeitung” stwierdza, że „chyba kwestią polityczną jest to, dlaczego jak w kamieniu wyryte są limity emisji spalin, skoro w przypadku tlenków azotu są one kompletnie dowolne, i to, co jest nie do przyjęcia na drogach, gdzie indziej może być wielokrotnie przekraczane. Zdaje się, że prędzej chyba zostaną zlikwidowane silniki spalinowe niż uda się zakwestionować limitokrację. Wszystko opiera się więc na producentach i zakazach dopuszczenia pojazdów do ruchu. Niemiecki przemysł samochodowy przez rok coraz głębiej zanurzał się w politycznym, ekonomicznym i moralnym smogu, z którego już nie wyjdzie. Albo przezbroi on gruntownie samochody, albo zakazy dopuszczenia pojazdów do ruchu przypieczętują koniec diesla. ‘Błękitna plakietka' oznaczająca czyste samochody znów znajdzie się na agendzie rządu po wyborach, kiedy Angela Merkel zwoła drugi szczyt ws. diesla”.
„Die Welt” zauważa: „Emisja tlenków azotu w ruchu drogowym od roku 1990 już spadła o 70 proc. Obecnie mowa jest już tylko o ograniczonych lokalnie i czasowo przekroczeniach bardzo surowych rocznych przeciętnych poziomów emisji, które zawierają w sobie ogromny zapas bezpieczeństwa, zanim dojdzie do faktycznego zagrożenia dla zdrowia. Nawet jeżeli można i trzeba jeszcze więcej zrobić dla utrzymania czystości powietrza, naprawdę ważki problem ekologiczny wygląda zupełnie inaczej. Ale rząd RFN, nie biorąc względu na wszystkie szkody spowodowane po drodze, znowu ma skłonność do robienia z igły wideł, bo publiczne oburzenie manipulacjami oprogramowania w przemyśle samochodowym wciąż odgrywa jeszcze istotną rolę”.
„Mitteldeutsche Zeitung” zaznacza, że „gra o diesla jeszcze się nie skończyła – wręcz przeciwnie wchodzi ona na następny poziom, i jak dalej tak pójdzie, kryzys zaufania do Made in Germany przerodzi się w kryzys zaufania do niemieckiego państwa. Czy w Niemczech obowiązuje prymat polityki czy ekonomii? Czy to przemysł i polityka wspólnie robią z obywateli durni? Takie pytania przychodzą już ludziom do głowy".
opr. Małgorzata Matzke