1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Przegląd prasy

Andrzej Pawlak5 czerwca 2013

Angela Merkel odwiedziła tereny zalane powodzią i obiecała pomoc finansową dla ofiar katastrofy.

https://p.dw.com/p/18jj6
Zdjęcie: Reuters

Jak zauważa Südkurier z Konstancji:

"Angela Merkel pospieszyła z wizytą na tereny zalane powodzią w Bawarii i Saksonii, przyjrzała się jej skutkom i wyciągnęła książeczkę czekową. W podobny sposób postąpił wcześniej Gerhard Schröder. Jego spektakularna akcja w gumiakach podczas kampanii wyborczej w roku 2002 wryła się w pamięć Niemców. Kilka tygodni przed wyborami woda sięgała mu po szyję, ale ta wizyta wśród powodzian dała mu upragnione zwycięstwo. Kanclerz Merkel też znajduje się w ogniu walki wyborczej, co w dużym stopniu tłumaczy sens jej wizyty, oraz charakter towarzyszącej jej inscenizacji medialnej".

Zdaniem komentatora Flensburger Tageblatt:

"Wizyta pani kanclerz zawiera w sobie także psychologiczny gest skierowany pod adresem powodzian, lękających się o swoją egzystencję. Obiecane przez Angelę Merkel 100 milionów euro z pewnością nie wystarczą, gdyż trzeba się liczyć z dalszymi, dużo większymi wydatkami na ochronę terenów przed wysoką wodą, ale to, że rząd federalny powołał sztab kryzysowy w Berlinie z udziałem przedstawicieli ministerstwa obrony narodowej, ministerstwa spraw wewnętrznych i ministerstwa finansów sprawia, że ogólnonarodowy wymiar stojących przed nami zadań stał się widoczny dla każdego".

Mittelbayerische Zeitung z Ratyzbony podkreśla, że:

"Tam, gdzie w ubiegłych dniach liczni ministrowie gabinetu kanclerz Merkel tylko dużo mówili, ona sama obiecała szczodrą pomoc z kasy federalnej. Dla wszystkich ofiar powodzi, która ponownie ich nawiedziła po jedenastu latach, jest to bardzo ważne i niekoniecznie musi im się kojarzyć z walką wyborczą. Przesłanie, płynące z relacji ukazujących panią kanclerz wśród powodzian brzmi: mama się o was zatroszczy".

Delmenhorster Kreisblatt pisze:

"Możemy teraz spokojnie spytać naszych lokalnych deputowanych i kandydatów na nich, co zrobili, lub co zamierzają zrobić w przyszłości, aby ochronić nas przed katastrofami żywiołowymi. Być może niewiele, a w każdym razie nie tyle, żeby skutki ich działań objęły cały kraj. Być może nie na wszystko wystarczy pieniędzy. Być może do katastrofy doszło dlatego, że zbyt wielu ludzi pobudowało się zbyt blisko rzek, które potrzebują trochę więcej miejsca dla siebie. Ale o tym wszystkim trzeba szczerze z sobą rozmawiać. Zwłaszcza teraz, podczas kampanii wyborczej jest dobry czas na poruszenie także paru niezbyt miłych i niewygodnych spraw".

Myśl tę rozwija komentator Lepziger Volkszeitung:

"Niemcy są niezwykle bogatym krajem, który stać na wyrzucanie ogromnych pieniędzy na różne projekty, których sens stoi pod znakiem zapytania. Wystarczy pomyśleć o ambitnym projekcie pod dumną nazwą europejski dron bojowy EuroHowk. Ten bezzałogowy aparat latający do prowadzenia czystych rzekomo operacji bojowych pochłonął 500 milionów euro. Gdyby wpompować te pieniądze w tereny zagrożone powodzią, być może szkody wywołane obecną wysoką falą okazałyby się dużo niższe".

Andrzej Pawlak

red. odp.: Elżbieta Stasik