Niemieccy katolicy domagają się reform. Nadzieja w papieżu
13 września 2014Przed pięcioma laty nagłośnienie tak wielu przypadków seksualnej przemocy ze strony księży i zakonników uderzyło w niemiecki Kościół katolicki. Niedługo potem Episkopat Niemiec i Centralny Komitet Niemieckich Katolików (ZdK) ruszyły z inicjatywą dialogu „Wierzyć w dzisiaj”. Odtąd poprawiły się relacje między biskupami a wiernymi, bo obie strony szukają wspólnego języka. Ale to długa droga, a rozmowy - jak te w Magdeburgu (12-13.09.2014), w których wzięło udział 300 osób - to tylko jeden z etapów.
Dialog, który w tym roku odbył się po raz czwarty, narodził się z bezsilności. Jesienią 2010 roku ówczesny przewodniczący Episkopatu Niemiec arcybiskup Robert Zollitsch mówił w kręgu biskupów o naukach wyciągniętych ze skandalu, który wstrząsnął Kościołem. Aby odzyskać zaufanie, mówił, trzeba postawić na otwartość, szczerość i wsłuchanie się w głos wiernych. Kościół musi „słuchać i służyć”. Jednak wezwanie Zollitscha do dialogu nie spodobało się wszystkim biskupom. Niektórzy z nich, zaliczani do kręgów konserwatywnych, obawiają się atmosfery przełomu niemieckiego synodu, jak to miało miejsce w latach 70. ubiegłego stulecia, kiedy świeccy domagali się reform. W efekcie konserwatywni biskupi nie brali udziału w spotkaniach. Nie przeszkodziło to obecnemu przewodniczącemu Episkopatu kardynałowi Reinhardowi Marxowi mówić o sygnałach ze strony biskupów.
Inne podejście do homoseksualistów
Marx, który należy do grona ścisłych doradców papieża Franciszka, zapowiedział „jasny tekst” na synod poświęcony tematyce rodziny, który odbędzie się w Watykanie w październiku 2014. Chodzi m. in. o zmianę podejścia Kościoła do osób, które się rozwiodły i ponownie są w związku małżeńskim. Kardynał mówił także o zmianach w kościelnym prawie pracy. I tak m. in. osoby rozwiedzione i homoseksualiści zatrudnieni w służbach kościelnych (np. wychowawcy w przedszkolach czy personel katolickich szpitali) nie mają już automatycznie tracić pracy. - Tam gdzie nie są potrzebne święcenia kapłańskie, wszystkie inne zadania trzeba sprawiedliwie podzielić na obie płci - zaapelował Marx.
Kościelna baza, do której należą rady diecezjalne, przedstawiciele związków i inni świeccy, zakonnicy, teologowie, niektórzy księża, wyrażają jednak swoje wątpliwości i skarżą się na, ich zdaniem, zbyt wolne tempo zmian. Krytykują, że te same pytania nurtowały społeczność kościelną w 2011 roku i nic się nie zmieniło, a kryzys zaufania pozostał. Na dodatek Kościołem wstrząsnął niedawno nowy skandal. Biskup Limburga Franz-Peter Tebartz van Elst lubował się w luksusie i wydał miliony na swoją nową rezydencję. W efekcie przyczyniło się to do kolejnej utraty zaufania i masowych wystąpień z Kościoła.
Misja i frustracja
Temat spotkania w Magdeburgu to zapożyczone od Franciszka słowa „Jestem misjonarzm”. Chodzi o duchowe promieniowanie Kościoła na co dzień. – Mogłabym znaleźć nieskończenie wiele pomysłów, tylko nie mam wolontariuszy – przyznaje Maria Wuebbeler, przewodnicząca rady parafialnej w powiecie oldenburskim. Wraz z utratą wiarygodności Kościoła zmniejsza się gotowość wiernych do angażowania się w życie parafii.
Inny uczestnik dyskusji ks. prałat Herbert Schmucker mówi z kolei o „problemie otwartości". Przewodniczy on radzie księży w diecezji Rottenburg-Stuttgart i ostrzega, że Kościół musi się znowu skierować do ludzi. On sam jeszcze nikomu nie odmówił komunii. – Przecież nie mogę tego uczynić – mówił i przypominał o synodzie Kościoła katolickiego w ówczesnej Republice Federalnej w latach 1972-75. – Już wówczas zostały sformułowane i wysłane do Rzymu te same postulaty – dodał.
– Jak możemy wyjść na zewnątrz, ile mamy do powiedzenia? – pytała jedna z najmłodszych uczestniczek spotkania, była przewodnicząca Związku Niemieckiej Młodzieży Katolickiej w archidiecezji berlińskiej, Andrea Koehler. Przyznała, że również wśród młodzieży toczą się debaty o reformy, ale młodzież intensywnie poszukuje nowych ofert nabożeństw, przystępnych duchownych, nowych form duchowości. – Dla młodych ludzi na wsiach w diasporze reformy strukturalne nie są ważne – zaznaczyła.
Nadzieja na zmiany
Trzy opinie, jedna tendencja, przy tym wszyscy troje należą do znanego i może spokojniejszego katolicyzmu świeckiego. Przedstawiciele ruchu „Jesteśmy Kościołem” nie są zaangażowani w proces dialogu. Rzecznik ruchu Christian Weisner czeka przed drzwiami. Od początku domagał się szybkich zmian w strukturach Kościoła, by dotrzeć do ludzi. Jeśli dialog ten pozostanie „zabawą w piaskownicy”, będzie „kulturą pozbawioną następstw". Również reformatorzy z kręgu „Jesteśmy Kościołem” nie są dowodem nowych misyjnych sukcesów: siedem nazwisk i adresów liczy federalny zespół ruchu. Na próżno szukać wśród nich kogoś w nowych krajach związkowych.
Wielu niemieckich katolików domaga się reform. Liczą przy tym na papieża Franciszka. Oczekują odpowiedzi na swoje postulaty. Na razie ich nie ma.
Christoph Strack / Katarzyna Domagała