Niemcy włączają się do wojny z PI
4 grudnia 2015Bundeswehra angażuje się w walkę przeciwko terrorystom tzw. Państwa Islamskiego (PI) w Syrii i Iraku. Zatwierdzony przez Bundestag mandat przewiduje wysłanie do 1200 żołnierzy. Bundeswehra ma skierować do operacji m.in. samoloty rozpoznawcze i satelity, samoloty do tankowania w locie oraz wsparcie dla ochrony działań na morzu.
W imiennym głosowaniu za zaangażowaniem niemieckiego wojska opowiedziało się 445 posłów Bundestagu, przeciwnych było 146. Siedmiu posłów wstrzymało się od głosu. Bundeswehra ma uczestniczyć w działaniach na „terenie operacyjnym” PI w Syrii i Iraku oraz na przyległych obszarach morskich. Mandat niemieckich wojsk ma obowiązywać najpierw do końca 2016 roku.
Burzliwa dyskusja
Głosowanie w Bundestagu poprzedziła burzliwa dyskusja. Opozycja ponownie podkreślała, że jest przeciwna wysłaniu niemieckiego wojska do Syrii i Iraku. Szefowa klubu parlamentarnego Lewicy Sahra Wagenknecht powiedziała, że wojna tylko pogarsza sytuację w Syrii i wzmacnia Państwo Islamskie. Przedstawiciele Zielonych natomiast krytykowali przede wszystkim tempo podjęcia decyzji. Przewodniczący klubu parlamentarnego Zielonych w Bundestagu Anton Hofreiter nazwał mandat Bundeswehry w Syrii i Iraku "akcjonizmem”.
Decyzję o udziale Bundeswehry w operacjach koalicji antyterrorystycznej przeciwko PI rząd podjął we wtorek (1.12.2015), w środę Bundestag dyskutował w pierwszej debacie. Partie opozycyjne krytykowały pośpiech, z jakim rządząca koalicja CDU/CSU i SPD forsowała uchwałę.
– Roztrzygamy tu w ciągu trzech dni, czy Niemcy znowu idą na wojnę, czy nie – zarzuciła posłanka partii Lewica Petra Sitte. Podjęta przez opozycję próba przesunięcia głosowania spełzła jednak na niczym. Przeciwko temu opowiedziała się większość koalicyjna.
Zagrożenie dla bezpieczeństwa Europy
Przedstawiciele rządu bronili mandatu podkreślając, że jest gotowy do poddania go głosowaniu. – Także, gdybyśmy mieli dyskutować jeszcze kolejne tygodnie, mandat nie zostanie zmieniony – zaznaczyła posłanka SPD Christine Lambrecht.
Zdaniem przedstawicieli rządzącej koalicji, to opozycja a zwłaszcza partia Lewicy, jest nieodpowiedzialna odmawiając udzielenia koalicji antyterrorystycznej wsparcia militarnego. Jak powiedział przewodniczący komisji spraw zagranicznych Bundestagu Norbert Röttgen (CDU), dla Europy powinno być jasne, że terroryzm i wojna na Bliskim Wschodzie są zagrożeniem także dla bezpieczeństwa Europy.
– Przez lata zostawiliśmy ten region sam sobie – skrytykował Röttgen. Zbyt długo świat tylko się biernie przyglądał.
Politycy chadecji i SPD podkreślali też, że sama interwencja militarna nie zwalczy islamskiego terroryzmu. Jednak bez obecności wojskowej Zachodu w Syrii i Iraku, dyplomacja jest bez szans, jak powiedział Röttgen. Ekspert ds. obrony Rainer Arnold (SPD) odparł też zarzuty, jakoby mandat był przedwczesny i nieprzemyślany. Został bardzo starannie przemyślany, zaznaczył Arnold. Żołnierze Bundeswehry na pewno nie zostaliby wystawieni na „nieobliczalne ryzyko”.
epd, dpa / Elżbieta Stasik