Niemcy: szkolenie Ukraińców posuwa się naprzód
4 marca 2024Z dala od linii frontu ukraińscy żołnierze szkolą się na leśnej polanie w pobliżu liczącego około tysiąca mieszkańców miasteczka Klietz w Saksonii-Anhalt. Bundeswehra utrzymuje tam poligon wojskowy. Pod koniec lutego przed kamerami mediów na pokrytym mchem leśnym terenie pojawili się tam żołnierze niemieccy i ukraińscy uzbrojeni w karabiny i ciężki sprzęt.
Twarze żołnierzy były ukryte pod hełmami i zasłonięte kominiarkami: to groźny widok dla przybyłych tam dziennikarzy, ale to tylko inscenizacja ostro kontrastująca z gorzką rzeczywistością na wschodzie i południu Ukrainy.
Ośrodek w Klietz – dwie godziny jazdy samochodem na zachód od Berlina – stanowi element misji Unii Europejskiej, polegającej na szkoleniu ukraińskich sił zbrojnych. Oczekuje się, że w jej ramach przeszkoli się około 30 tys. ukraińskich żołnierzy w obsłudze zachodniego sprzętu wojskowego i zaznajomieniu ich z doktryną obronną NATO. Do tej pory przeszkolono już około jednej trzeciej z nich.
Manewry czołgowe ze strzelaniem
Program ćwiczeń obejmował m.in. manewry czołgowe połączone ze strzelaniem oraz pokaz prac konserwacyjnych przy sprzęcie. Na pierwszy rzut oka żołnierzy niemieckich i ukraińskich trudno było rozpoznać, ponieważ utrudniał to ich kamuflaż.
Ale różnica jest kolosalna: w Ukrainie toczy się wojna. I to już od dziesięciu lat, a ściślej od chwili, gdy Rosja zaanektowała Krym i wysłała swoje wojska do ukraińskich obwodów donieckiego i ługańskiego. Uwzględniając pełnowymiarową wojnę Rosji z Ukrainą, trwającą już dwa lata, jest to największa wojna lądowa w Europie od czasów II wojny światowej.
Kraj jest ogarnięty prawdziwą wojną, Ukraińcy przenoszą więc zdobyte tam doświadczenie na niemiecki poligon wojskowy. Piechota Bundeswehry przyzwyczajona jest do szkolenia według standardów NATO: walki połączonych sił lądowych i powietrznych, która często jest trenowana na manewrach.
Luka między teorią a praktyką
Podczas gdy Niemcy uczą się taktyki, której nigdy nie musieli zastosować w praktyce, część ukraińskich żołnierzy w ośrodku Bundeswehry w Klietz jest świeżo po pobycie na froncie. Po zakończeniu szkolenia Niemcy wracają do koszar. Ukraińcy wracają na linię frontu, żeby walczyć dalej.
Ukraińskim żołnierzom zabroniono rozmów z przedstawicielami mediów. Jednak najwyższy rangą oficer niemiecki obecny na miejscu, generał dywizji Stefan Lueth, podkreślił ogromną różnicę pomiędzy doświadczeniami ukraińskich żołnierzy wyniesionych z wojny i żołnierzami Bundeswehry, którzy szkolili się wyłącznie w czasach pokoju. – Duża rozbieżność pomiędzy teorią NATO a praktyką naszych gości z Ukrainy stale rzuca się w oczy – powiedział w rozmowie z DW.
– Przekonaliśmy się, że w wielu sytuacjach postępujemy zupełnie inaczej. Także systemów uzbrojenia używamy zupełnie inaczej – stwierdził generał Lueth, odnosząc się do standardów NATO sprzed inwazji Rosji na Ukrainę. Jednak zachodnie analizy wojny na Ukrainie są już włączane do szkolenia w Niemczech.
– Pod tym względem wymiana doświadczeń jest bardzo ważna, także dla niemieckich sił zbrojnych – podkreślił w rozmowie z DW.
Uczenie się na doświadczeniach
Ukraińscy kursanci uczą się standardowych metod NATO, korzystając z broni dostarczonej przez Niemcy i inne kraje. Przy okazji niemieccy instruktorzy dowiadują się czegoś o wojnie w Ukrainie i bardzo uważnie słuchają, często gorzkich, opowieści o trudnej walce z Rosjanami na froncie, którzy przewyższają ich pod względem liczby amunicji artyleryjskiej i liczby żołnierzy .
Powszechne obecnie wykorzystanie dronów rozpoznawczych i bojowych, ale także słabe punkty w łańcuchu dostaw w Ukrainie, zmuszają jej zachodnich doradców wojskowych do ponownego przemyślenia wielu założeń. Ukraińcy „przeżywają teraz to wszystko na własnej skórze”, jak zauważył generał Lueth, a Niemcy mają okazję wyciągnąć wnioski z ich doświadczeń.
Szkolenia w Niemczech i Polsce
Misja Unii Europejskiej w zakresie pomocy wojskowej dla Ukrainy (EUMAM) trwa od dwóch lat. Największy udział w niej mają Niemcy i Polska, a zaangażowana jest w nią większość państw UE i część krajów trzecich. W sumie ponad 50 państw pod przewodnictwem Stanów Zjednoczonych wspiera Ukrainę, większość z nich to państwa europejskie.
Według informacji podanych przez UE przeszkolonych zostało dotychczas 10 tys. żołnierzy ukraińskich, a do końca 2024 roku program szkoleń ma zakończyć łącznie 30 tys. żołnierzy. USA i Wielka Brytania prowadzą własne programy szkoleniowe.
Warto jednak zauważyć, że spełnienie obietnicy złożonej przez sojuszników Ukrainy udzielania jej pomocy „tak długo, jak będzie to konieczne”, napotyka wewnętrzne przeszkody polityczne. W USA Republikanie w Izbie Reprezentantów nadal blokują pomoc wojskową dla Ukrainy o wartości 60 mld dolarów.
W Niemczech kanclerz Olaf Scholz chwali nową dwustronną umową o bezpieczeństwie z Ukrainą i czołową rolę swojego rządu w udzielanym je wsparciu finansowym wyrażonym w liczbach bezwzględnych. Niemcy nalegają jednak, aby ich część w unijnym funduszu dla Ukrainy została uwzględniona w pomocy dwustronnej.
Dzień przed odwiedzeniem żołnierzy ćwiczących na poligonie w Klietz przez prezydenta Steinmeiera i ministra obrony Pistoriusa większość rządowa w Bundestagu odrzuciła wniosek opozycji wyraźnie wzywający do dostarczenia Ukrainie rakiet manewrujących Taurus o zasięgu do 500 km.
Kanclerz Scholz niedawno odmówił dostarcenia tych pocisków Ukrainie, ponieważ obawiał się, że może to wciągnąć Niemcy w wojnę. Argumentował, że użycie tej broni oznaczałoby bezpośrednie zaangażowanie się Niemiec w wybór celów do zaatakowania na Ukrainie.
Amerykański historyk: Ukraina może wygrać
UE nie może dotrzymać obietnicy dostarczenia Ukrainie do marca miliona pocisków artyleryjskich. Jednakże od lutowej Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium nastąpiło pewne posunięcie: prezydent Czech Petr Pavel powiedział, że eksperci w jego kraju zidentyfikowali partie pocisków pochodzących z czeskiej produkcji, które można odkupić na całym świecie.
Zaapelował jednak o dofinansowanie tej transakcji np. przez UE. Francja od dawna nalegała, aby pieniądze unijne były wykorzystywane wyłącznie na zakup amunicji i broni w krajach członkowskich UE. Jednak Paryż rezygnuje obecnie z tego stanowiska, jeśli chodzi o amunicję artyleryjską.
W USA historyk i znawca Ukrainy Timothy Snyder jest przekonany, że „Ukraina zdecydowanie może wygrać (tę wojnę). Problemem nie są Ukraińcy, problemem jesteśmy my – Europa i Ameryka Północna”, jak niedawno powiedział w wywiadzie dla niemieckiej gazety „taz”.
Pod koniec lutego rząd francuski pospiesznie zaprosił na spotkanie na wysokim szczeblu w Paryżu przedstawicieli państw europejskich wspierających Ukrainę. Prezydent Francji Emmanuel Macron jest stale krytykowany za to, że jego kraj dostarcza Ukrainie znacznie mniej sprzętu wojskowego niż Niemcy czy, mierząc te dostawy wynikami gospodarczymi poszczególnych państw, kraje bałtyckie lub Polska.
Wypowiedź Macrona, że nie wyklucza już wysłania wojsk lądowych na zaatakowaną przez Rosję Ukrainę, trafiło na pierwsze strony gazet. Ale nie jest jasne, co z tego konkretnie wynika.
Europa podzielona w opiniach
Równocześnie zmienia się nastawienie opinii publicznej w Europie. Tak przynajmniej można sądzić na podstawie wyników nowego sondażu przeprowadzonego przez think tank ECFR (Europejska Rada ds. Stosunków Zagranicznych). Wynika z nich, że niechęć pewnych państw europejskich do dania Ukrainie wszystkiego, co jest jej potrzebne do zwycięstwa nad Rosją, znajduje także odzwierciedlenie w postawie obywateli.
Według nowego sondażu ECFR więcej osób w UE opowiada się za dążeniem do zawarcia pokoju między Rosją i Ukrainą, niż za odzyskaniem przez Ukrainę terytoriów utraconych na rzecz Rosji. Niemcy, w których za pokojem opowiedziało sie 41, a za odbiciem utraconych terenów 32 procent respondentów, mieszczą się niemal dokładnie w tym przedziale.
Tymczasem według sondażu Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa 91 procent Ukraińców sprzeciwia się oddaniu tych terytorium okupantowi z Rosji.
„Rosja: powoli, ale systematycznie”
– Ludzie mają tendencję do opisywania obecnej sytuacji jako patowej. W rzeczywistości tak nie jest. Na linii frontu wojska rosyjskie mogą posuwać się naprzód bardzo powoli i stopniowo, ale skutecznie” – powiedział András Rácz, pracownik naukowy Niemieckiej Rady Stosunków Zagranicznych (DGAP), na konferencji prasowej w Berlinie pod koniec lutego.
Ukraińskie siły zbrojne mają mniej żołnierzy niż Rosja. Po nieudanej kontrofensywie w 2023 roku zmusza to je do przyjęcia strategii „aktywnej obrony”. Ukraina stara się utrzymać linię frontu, dopóki nie będzie na tyle silna militarnie, aby zaryzykować kolejny atak. – Wymagałoby to jednak dużo większej liczby nowoczesnej broni, dostarczenia której najwięksi dostawcy broni dla Ukrainy odmawiają lub opóźniają – stwierdził analityk DGAP.
Tymczasem z dala od burzliwych debat politycznych w stolicach Europy ukraińscy żołnierze i ich niemieccy instruktorzy kontynuują szkolenie na poligonie w Klietz. – To ważna misja, która się liczy. Choć z pewnością nie rozwiązuje ona wszystkiego, to aktywnie wspiera Ukrainę – powiedział generał dywizji Lueth podczas wizytacji ćwiczeń. – Uważam, że jeśli my wszyscy, łącznie z dziennikarzami i politykami, będziemy stale o tym rozmawiać i zachowywać to w naszej świadomości, wdrożenie tego nie będzi stanowić dla nas żadnego problemu.
Artykuł ukazał się pierwotnie nad stronach Redakcji Angielskiej DW.
Chcesz komentować nasze artykuły? Dołącz do nas na Facebooku! >>