Niemcy. Producentów aut czekają wielkie zmiany
3 stycznia 2025Z początkiem 2025 roku niemiecka gospodarka jest w trudnej sytuacji. W ostatnim czasie szczególnie mocno ucierpiał przemysł motoryzacyjny, jeden z najważniejszych jej sektorów. Największy niemiecki producent samochodów, Volkswagen, planował zamknąć fabryki w Niemczech, co nigdy wcześniej nie miało miejsca w kilkudziesięcioletniej historii firmy.
Na krótko przed świętami osiągnięto porozumienie ze związkami zawodowymi. Kompromis ten, okrzyknięty „cudem bożonarodzeniowym”, przewiduje redukcję ponad 35 000 miejsc pracy i zmniejszenie produkcji o prawie jedną czwartą, ale bez natychmiastowych zwolnień czy zamykania zakładów. Jednak masowe zwolnienia w innych firmach motoryzacyjnych i u wielu dostawców są nadal w planach.
Niemiecki „polikryzys"
Diagnoza jest niepodważalna, ale obserwatorzy rynku i konkurenci nadal różnią się co do definiowania przyczyn kryzysu. Ekspert ds. motoryzacji Stefan Bratzel z Centrum Zarządzania Motoryzacją (CAM) wskazuje na „połączenie trudności, niemiecki polikryzys”.
W tej sytuacji „najpierw trzeba nauczyć się nowych umiejętności w zakresie transformacji branży: w kierunku e-mobilności, pojazdów programowanych komputerowo, autonomicznej jazdy” – podkreśla Bratzel w wywiadzie dla DW. Ponadto pojawi się również „nowe konkurencyjne środowisko, i nie chodzi tu tylko o Teslę czy Chińczyków”.
Z kolei rzeczniczka Niemieckiego Stowarzyszenia Przemysłu Motoryzacyjnego (VDA) winą za sytuację w branży motoryzacyjnej obarcza polityków. – Wygaśnięcie dotacji na samochody elektryczne w grudniu 2023 r. i niewystarczająca infrastruktura ładowania osłabiają obecne wyniki sprzedaży i obecną sytuację – powiedziała w rozmowie z DW. Ferdinand Dudenhöffer z renomowanego Car-Institut zajął podobne stanowisko w wywiadzie dla Deutsche Welle i skrytykował typ „polityka, który najpierw chce produkcji samochodów elektrycznych, a następnie chwali silniki spalinowe i sprawia, że ludzie czują się niepewnie”.
Decydenci w głębokim śnie
Od lat wydaje się przesądzone, że przyszłość prywatnego transportu nie leży w rozwoju silników spalinowych. Nie ma znaczenia, czy są one napędzane paliwami kopalnymi, czy syntetycznymi: Trend wyraźnie zmierza w kierunku e-mobilności.
Ekspert samochodowy Frank Schwope, wykładowca zarządzania w branży motoryzacyjnej w Wyższej Szkole Nauk Stosowanych dla Małych i Średnich Przedsiębiorstw, uważa, że w tej dziedzinie niektórzy producenci popełnili „poważne błędy w zarządzaniu”. Szefowie prawdopodobnie schowali głowy w piasek i „mieli nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze”.
Ale sprawy nie idą dobrze, zauważa Stefan Bratzel. Jego zdaniem Niemcy jako lokalizacja biznesowa wyraźnie pozostają w tyle za międzynarodową konkurencją. Powodem są „wysokie koszty pracy, w tym wysokie koszty choroby i wiele dni urlopu. Jak długo byłeś lepszy, bardziej innowacyjny niż inni, jakoś to jeszcze szło”.
Wiele poszło nie tak
Ekspert CAM wkłada palec w ranę. Jeśli chodzi o konwencjonalne samochody, które są napędzane paliwami kopalnymi, niemieccy producenci samochodów są światowymi liderami: Niemcy potrafią robić zawory i gaźniki – ale co z komponentami elektronicznymi? Ferdinand Dudenhöffer potwierdza, że niemieccy producenci samochodów „bardzo dobrze rozumieją dzisiejsze samochody, ale w samochodach jutra wiodącą rolę odgrywają firmy technologiczne”.
Stefan Bratzel zgodziłby się z tym. Można powiedzieć, że to wstyd dla starzejących się liderów motoryzacji. – Ta erozja starych paradygmatów, starej wiedzy, jest tragiczna – podkreśla.
Dirk Dohse z Instytutu Gospodarki Światowej w Kilonii (IfW) również widzi w tym sedno problemu. To prawda, że „niemieccy programiści i inżynierowie wciąż należą do światowej czołówki”. Jednak „brakuje elastyczności, zwłaszcza w zarządzaniu, aby przyciągnąć nowe grupy klientów, takie jak młodzi ludzie w Azji, którzy są entuzjastycznie nastawieni do technologii” – zaznaczył.
Nie chodzi tylko o Chiny
W rzeczywistości przyszłość transportu samochodowego leży w napędach elektrycznych, a Chiny są wyraźnie w czołówce. Ekonomista IfW, Dohse, również to dostrzega. – Chiński rynek samochodów elektrycznych jest największym rynkiem na świecie i tym, który rozwija się najbardziej dynamicznie. Przemawia to za tym, że Chiny będą nadal zwiększać dystans – mówi.
Nie są to dobre perspektywy dla VW, BMW, Mercedesa i Porsche. W końcu sam rozmiar chińskiego rynku zapewnia ogromną siłę rynkową. Co gorsza, nie chodzi tu tylko o Chiny, mówi Stefan Bratzel. – W perspektywie średnioterminowej silniejsi gracze pojawią się również w Indiach, w oparciu o model chiński. Początkowo wielu graczy z Chin i Korei przeniesie się do Indii, być może w formie joint venture – prognozuje ekspert.
Frank Schwope widzi jednak pewien promyk nadziei w rozwoju baterii, który wciąż jest w powijakach. – Baterie dla elektromobilności są dalekie od pełnego rozwoju. Wciąż możliwe są tu wielkie skoki. Ponadto pod koniec dekady prawdopodobnie nastąpi skok w kierunku baterii półprzewodnikowych, co może oznaczać nowe rozdanie – mówi.
Likwidacja tysięcy miejsc pracy
W nadchodzącym roku niemiecki przemysł motoryzacyjny będzie musiał nadrobić zaległości, a jak twierdzi ekspert CAM Bratzel, nie chodzi tylko o poprawę warunków ramowych, ale także o odwagę i wyobraźnię. Konieczne jest „bycie co najmniej o tyle bardziej innowacyjnym w Niemczech, o ile jest się droższym”.
Aby zilustrować, co mogłoby się stać w przeciwnym razie, rzeczniczka Stowarzyszenia Przemysłu Motoryzacyjnego cytuje niedawne badanie instytutu Prognos zlecone przez VDA. Pokazuje ono, że „przejście na elektromobilność doprowadzi do utraty miejsc pracy”. Jeśli obecny trend się utrzyma, w 2035 r. zatrudnienie w przemyśle motoryzacyjnym w Niemczech będzie o 186 000 osób niższe niż w 2019 r. – W latach 2019-2023 zlikwidowano już 46 000 miejsc pracy, a do 2035 r. spodziewana jest utrata około 140 000 kolejnych – mówi rzeczniczka VDA.
Wzywa zatem polityków do szybkiego działania: „Potrzebujemy mniej biurokracji, więcej umów handlowych, konkurencyjnego systemu podatkowego i celnego oraz prostszych i szybszych procedur wydawania zezwoleń”.
Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>
Czasy stają się trudne
Ale nawet jeśli politycy stworzą niezbędne warunki, a Niemcy znów staną się konkurencyjnym miejscem do prowadzenia działalności gospodarczej, nie od razu wszystko będzie dobrze. Stefan Bratzel: „Następne dwa lub trzy lata będą dużym wyzwaniem, z wieloma problemami strukturalnymi, które muszą być rozwiązywane jednocześnie.” Pocieszające jest jednak to, że „politycy również dostrzegli niemiecki polikryzys”.
Ekspert IfW, Dirk Dohse, również przewiduje, że sytuacja ulegnie pogorszeniu, zanim ponownie się poprawi: „Myślę, że będzie to bardzo trudny rok dla niemieckiego przemysłu motoryzacyjnego. Ale będzie to również rok, w którym należy obrać właściwy kurs na przyszłość.”
Ekspert samochodowy Ferdinand Dudenhöffer wskazuje drogę naprzód: Z jednej strony z nadzieją na wschód, a z drugiej z niepokojem w kierunku Ameryki: „Dlatego bardzo, bardzo ważne jest, abyśmy udali się tam, gdzie pojawia się ta nowa fala. Częściowo są to Chiny, częściowo może to być Ameryka. I zobaczymy, czy pod rządami Donalda Trumpa nie będzie powrotu do lat 80. i silników spalinowych”.
Dla wykładowcy uniwersyteckiego Franka Schwope, który zidentyfikował przynajmniej niewielki promyk nadziei na horyzoncie dla niemieckich producentów samochodów, nowy rok to „mieszanka sceptycyzmu i nadziei”. – Zakładam, że elektromobilność w Europie znacznie wzrośnie w 2025, a najpóźniej w 2026 roku – mówi.