1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemcy o tarczy: Tusk myśli proeuropejsko

rozmawiała Róża Romaniec7 lipca 2008

Premier Donald Tusk zdecydował o przesunięciu decyzji odnośnie stacjonowania amerykańskiego systemu rakietowego w Polsce. Zdaniem Corneliusa Ochmanna, politologa Fundacji Bertelsmanna, polski rząd gra na czas.

https://p.dw.com/p/EXtZ
Amerykańska rakieta typu Titan II
Amerykańska rakieta typu Titan IIZdjęcie: Tom Adams

DW: O czym świadczy decyzja o niepodejmowaniu decyzji?

Cornelius Ochmann: Świadczy to przede wszystkim o tym, że rząd polski i premier Tusk gra na czas. Prawdopodobnie dlatego, że zdaje sobie sprawę z tego, iż prezydent Bush jest już w końcowej fazie rządów i z politycznego punktu widzenia nie ma sensu zawieranie jakiejś umowy z obecnym prezydentem, jeżeli nie wiadomo jak będzie wyglądała polityka bezpieczeństwa z przyszłym prezydentem USA.

DW: Ale wiadomo przecież, że prezydent USA może w tym zakresie do ostatniego dnia podejmować w tym zakresie wiążące decyzje, które będą musiały być uwzględnione przez następną administrację.

Cornelius Ochmann jest ekspertem Fundacji Bertelsmanna ds. Polski i Europy Wschodniej
Cornelius Ochmann jest ekspertem Fundacji Bertelsmanna ds. Polski i Europy WschodniejZdjęcie: Bertelsmann Stiftung

C.O.: Owszem, ale cóż z tego, jeżeli obecny prezydent USA podejmie decyzję o rozmieszczeniu systemu antyrakietowego w Polsce i Czechach, podczas gdy Kongres nie dał jeszcze na to środków. Byłaby to wtedy decyzja bardzo niekorzystna, bo Polska zdecydowałaby się na krok, który doprowadziłby do zaostrzenia stosunków z Rosją. Rosja jest nastawiona negatywnie do tego projektu. Polska zaryzykowałaby też konflikt wewnątrz Unii Europejskiej. Bo nie jest to przecież tajemnicą, że UE, a zwłaszcza Niemcy, uważają tarczę za zupełnie niepotrzebną i jako decyzję, która obecnie doprowadziłaby do konfrontacji z Rosją.

DW: Ale czy rzeczywiście tak jest, że Niemcy tak negatywnie postrzegają tarczę? Przecież do tej pory Berlin nie zajął jednoznacznego stanowiska w tej sprawie.

C.O.: Tak, ale ze strony niemieckiej mamy następującą politykę: Tarcza, czy system rakietowy - tak, ale w ramach NATO, a nie tarcza, która absolutnie UE, czy Europie nic nie daje, bo byłby to system amerykański, w którym uczestniczyliby tylko Polacy czy Czesi. Jest to dzielenie Europy na różne systemy bezpieczeństwa. Dlatego nie tylko Niemcy, ale również inne państwa członkowskie UE, są przeciwne takiej współpracy bilateralnej, polsko-czesko-amerykańskiej i taki krok bardzo negatywnie odbiłby się na pozycji Polski w Europie.

Premier Donald Tusk w czasie konferencji prasowej w Warszawie poświęconej amerykańskiej tarczy antyrakietowej (4.07.2008)
Premier Donald Tusk w czasie konferencji prasowej w Warszawie poświęconej amerykańskiej tarczy antyrakietowej (4.07.2008)Zdjęcie: AP

DW: Czyli decyzja Donalda Tuska jest również decyzją proeuropejską?

C.O.: Jednoznacznie tak - uważam tę decyzję za proeuropejską. I tak to jest tutaj interpretowane. Z drugiej strony stoi ona w pewnej relacji do decyzji polskiego prezydenta o nieratyfikowaniu Traktatu Lizbońskiego, która wywołała poważne echo w ostatnich dniach. Nie można rozdzielać tych dwóch decyzji. Sądzę, że jest to pozytywny sygnał proeuropejski, który doprowadza do tego, że obecna pozycja polska nie jest aż tak negatywna.

DW: Ale skoro jest to przesunięcie w czasie, to oznacza to, że pewnego dnia, prawdopodobnie po wyborach w USA, jakaś decyzja musi w Warszawie zapaść.

C.O.: Naturalnie, ale będzie to wtedy decyzja w dużo szerszym kręgu, bo rząd polski stanie wtedy przed decyzją, czy decyduje się na bilateralną współpracę, jak Czechy z USA, czy też decyduje się bardziej na stanowisko proeuropejskie - ja nie wykluczałbym, że przyszła administracja amerykańska, niezależnie od tego, kto wybory wygra, będzie bardziej pragmatyczna w tym kierunku i nie będzie rozszerzać tego bilateralnie, tylko będzie skłonna do włączenia tego obronnego systemu rakietowego w system natowski. Sprawa jest nierozstrzygnięta. Tu nie chodzi tylko o pozycję, czy możliwość weta ze strony rosyjskiej, lecz o to, czy USA w przyszłości będą nadal skłonne do zapewnienia bezpieczeństwa rakietowego, czyli do stworzenia takiego parasola antyrakietowego dla Europy, czy też nie. Oczywiście to nie jest sprawa na jutro, czy pojutrze, lecz sprawa na najbliższe 10 do 15 lat, jak będzie wyglądała przyszłość. I tutaj można powiedzieć, że decyzja będzie należała głównie do Amerykanów, a nie do Polaków czy Czechów.