Niemcy. Kontrowersyjny projekt rozpoznawania twarzy
28 października 2019Federalny minister spraw wewnętrznych Horst Seehofer (CSU) był zachwycony: "Ten system zaskakująco dobrze zdał egzamin, dzięki czemu będzie można go zastosować na dużą skalę", powiedział w październiku 2018 roku. Po czym dodał: "Wyniki testów dowodzą, że technologia automatycznego rozpoznawania twarzy w znacznym stopniu może usprawnić codzienną służbę naszych policjantek i policjantów". Euforia ministra odpowiedzialnego za bezpieczeństwo wewnętrzne w Niemczech opiera się na wynikach projektu pilotażowego w sprawie automatycznego rozpoznawania twarzy, przeprowadzonego na największym berlińskim dworcu przesiadkowym Suedkreuz.
Ocena wyników eksperymentu w Berlinie
W eksperymencie wzięło udział 300 ochotników, którzy przez prawie rok zgodzili się być obserwowani przez dworcowe kamery w drodze do pracy albo podczas zakupów w jednym z licznych dworcowych sklepików. Ich twarze zostały wcześniej wprowadzone do banku danych testowanego systemu, podobnego do banku danych podejrzanych, którym na co dzień posługuje się policja.
Zachowane w banku zdjęcia ochotników były przez cały czas trwania eksperymentu porównywane na bieżąco z ich zdjęciami wykonywanymi przez kamery wideo zainstalowane we wszystkich zakątkach dworca. Specjalnie opracowane na potrzeby testu oprogramowanie komputerowe za każdym razem zgłaszało pozytywne wyniki takiego porównania. Następowało to wtedy, gdy zdjęcie jednego z uczestników testu pokrywało się z jego zdjęciem znajdującym się w banku danych.
Średni odsetek trafień wyniósł, jak podaje niemieckie MSW, 80 procent. To bardzo dużo. Ale z drugiej strony oznacza to, że co piąta osoba nie została rozpoznana przez dworcowy system monitoringu. O wiele mniejszy był odsetek nietrafionych rozpoznań twarzy. Tylko w przypadku jednego zdjęcia na tysiąc system nie poradził sobie z zadaniem i wskazał niewłaściwą osobę. W praktyce może to mieć jednak nieprzyjemne skutki dla ofiar takiej pomyłki, ponieważ niewinni przechodnie mogą zostać wzięci przez policję za poszukiwanych przez nią przestępców.
Aktualny wyrok sądowy ws. rozpoznawania twarzy
Mimo takiego ryzyka komendant główny policji federalnej Dieter Roman pozytywnie ocenił możliwości, jakie daje system automatycznego rozpoznawania twarzy. Podkreślił, że ta nowa technologia pozwala rozpoznać i ująć sprawców przestępstw bez potrzeby wprowadzania dodatkowych kontroli policyjnych. "Oznacza to wyraźny wzrost poziomu bezpieczeństwa", powiedział.
Na razie jednak zarówno komendant policji jak i minister spraw wewnętrznych muszą się uzbroić w cierpliwość, ponieważ w Niemczech nie ma jeszcze jednoznacznych uregulowań prawnych w sprawie monitoringu wideo.
Jego zwolennicy mogli poczuć się uskrzydleni po wyroku okręgowego sądu administracyjnego w Hamburgu ogłoszonego w środę 23 października. Sąd uznał za sprzeczne z prawem zarządzenie wydane przez hamburskiego pełnomocnika do spraw ochrony danych. Johannes Caspar nakazał usunąć zdjęcia uczestników zamieszek podczas szczytu grupy G20 w Hamburgu w 2017 roku. Policja uzyskała je przy użyciu oprogramowania do automatycznego rozpoznawania twarzy pod nazwą "Videmo 360".
Zdjęcia te pochodziły w większości z mobilnych i zainstalowanych na stałe kamer wideo. Znalazły się wśród nich także fotografie i filmy wideo wykonane przez osoby prywatne, które przyglądały się demonstracjom na ulicach miasta i dokumentowały ich przebieg. Cały ten materiał spoczywa wciąż w pamięci komputerów hamburskiej policji wbrew woli pełnomocnika Caspara. Jego zdaniem, "nie ma żadnych podstaw prawnych, żeby policja przechowywała na wszelki wypadek dane biometryczne niewinnych obywateli miasta po to, żeby porównać je kiedyś z danymi któregoś z podejrzanych".
Obrońcy danych osobowych protestują
Johannes Caspar chce teraz sprawdzić, czy może złożyć odwołanie od niewłaściwego, jego zdaniem, wyroku hamburskiego sądu administracyjnego. Na razie w lepszej sytuacji wydaje się być zwolennik systemu automatycznego rozpoznawania twarzy, minister spraw wewnętrznych Horst Seehofer.
Od połowy czerwca, na dworcu przesiadkowym Suedkreuz w Berlinie trwa drugi projekt, mający bliżej zbadać możliwości systemu. Bardziej szczegółowe informacje na ten temat znalazły się w odpowiedzi na zapytanie poselskie zgłoszone przez Alternatywę dla Niemiec. Z odpowiedzi wynika, że policja federalna spodziewa się "skuteczniejszej ochrony przed zagrożeniami", w związku z czym ćwiczy na berlińskim dworcu pewne typowe sytuacje. Takie jak na przykład pozostawienie przez kogoś walizki, która potem "stoi porzucona przez dłuższy czas w jednym miejscu", albo "rozpoznawanie ruchu osób oraz ich zgromadzeń".
Groźne sytuacje, a wśród nich także takie, które mogą zakończyć się czyjąś śmiercią, nie należą do rzadkości na niemieckich dworcach kolejowych. W połowie lipca na dworcu we Frankfurcie nad Menem zginął 8-letni chłopiec wepchnięty pod pociąg. Minister Seehofer zareagował na to "ofensywą bezpieczeństwa". Do końca 2024 roku niemal wszystkie większe dworce w Niemczech mają zostać wyposażone w nowoczesne systemy monitoringu, w których "ważną rolę" odegrają systemy automatycznego rozpoznawania twarzy.
Skarga konstytucyjna przeciwko kontroli paszportów
Dla swych bardziej dalekosiężnych planów minister spraw wewnętrznych potrzebuje wsparcia ze strony całego rządu federalnego. Czy ją otrzyma, nie jest wcale takie pewne. Na razie trwa proces "wyrabiania sobie opinii w tej sprawie". Wiadomo to z odpowiedzi na wspomniane zapytanie frakcji AfD o wnioski wyciągnięte z pierwszej części eksperymentu przeprowadzonego na dworcu w Berlinie. Partie CSU i CDU oceniły go pozytywnie, ale część członków rządu koalicyjnego z SPD zgłosiła pewne zastrzeżenia.
Sprzeciw wobec coraz szerzej stosowanych systemów automatycznego rozpoznawania twarzy nadszedł także z innej strony. Towarzystwo Praw Obywatelskich (GFF) wniosło w lipcu skargę konstytucyjną przeciwko automatycznej kontroli paszportów zawierających dane biometryczne ich posiadaczy przez policję i służby specjalne. Do roku 2017 było to możliwe tylko w celu ścigania przestępców, ale po nowelizacji przepisów jest to obecnie dopuszczalne także bez konkretnego podejrzenia z ich strony. Adwokat GFF Bijan Moini obawia się, że "w Niemczech powstaje teraz bank danych zawierający dane biometryczne".