1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemcy i Grecja. "Nowe dysonanse"

5 grudnia 2020

Przed grudniowym szczytem UE grecki minister spraw zagranicznych skrytykował politykę Niemiec wobec Turcji. W gazowym sporze z Turcją Grecy czują się opuszczeni przez Radę Unii Europejskiej.

https://p.dw.com/p/3mGd6
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan
Prezydent Turcji Recep Tayyip ErdoganZdjęcie: picture-alliance/dpa/Turkish Presidency

Szef greckiej dyplomacji Nikos Dendias jest człowiekiem do specjalnych poruczeń. W 2004 roku nieoczekiwanie zdobył mandat dla centroprawicowej partii Nowa Demokracja w okręgu wyborczym Korfu, uchodzącym za twierdzę centrolewicowego Ogólnogreckiego Ruchu Socjalistycznego (PASOK). Kilka lat później, jako minister sprawiedliwości, postawił przed sądem neonazistowską partię "Złoty Świt". Od 2019 roku stoi na czele greckiej dyplomacji. Ma jasne i zdecydowane poglądy, ale potrafi je ubrać w stosowne słowa.

Berlin skrytykowany

Tak też wypadła jego najnowsza krytyka pod adresem Berlina. W wywiadzie dla portalu "Politico" z 28 listopada Dendias oświadczył, że nie rozumie, dlaczego Niemcy nie są skłonne wprowadzić w życie embargo na dostawy broni dla Turcji. Postawa rządu w Berlinie w tej sprawie jest dla niego "najeżona sprzecznościami", powiedział.

Szef greckiej dyplomacji Nikos Dendias
Szef greckiej dyplomacji Nikos DendiasZdjęcie: Karen Minasyan/AFP/Getty Images

Jego wypowiedź wiąże się z trwającym od miesięcy sporem Grecji z Turcją o złoża gazu ziemnego we wschodniej części Morza Śródziemnego. Oba państwa mają nadzieję na wsparcie ze strony Berlina. Tureckie statki badawcze pod eskortą okrętów wojennych prowadzą próbne odwierty u wybrzeży greckich wysp i zachodniej części Republiki Cypryjskiej, nieuznawanej przez rząd w Ankarze. W oczach Grecji uchodzi to za prowokację i ewidentne naruszenie obowiązującego prawa.

Przy wsparciu ze strony Francji i Austrii Ateny naciskają na UE, by wprowadziła sankcje przeciwko Turcji. Niemcy są temu raczej przeciwne i starają się pośredniczyć między zwaśninymi stronami, trzymając się na dystans. Pod koniec października Nikos Dendias zażądał listownie od szefa niemieckiej dyplomacji Heiko Maasa wprowadzenia embarga na dostawy niemieckiego uzbrojenia dla Turcji. Na razie bez powodzenia. Zdaniem Dendiasa taka wstrzemięźliwość strony niemieckiej jest "sprzeczna".

Trudna rola pośrednika

Inni greccy politycy nie są tak ostrożni w słowach. Angelos Syrigos  z Nowej Demokracji oświadczył w wywiadzie telewizyjnym, że niemiecka prezydencja w UE zawiodła na całej linii w polityce zagranicznej. Znany analityk Kostas Iordanidis napisał w konserwatywno-liberalnym periodyku "Kathimerini", że Turcja życzyłaby sobie włączenia się do jej sporu z Grecją kanclerz Angeli Merkel jako pośrednika, w nadziei, że jej sprzeczne do tej pory z prawem międzynarodowym postępowanie dałoby Turcji wygodną pozycję w przyszłych rozmowach z Grecją.

Niemiecki minister spraw zagranicznych Heiko Maas
Niemiecki minister spraw zagranicznych Heiko MaasZdjęcie: picture-alliance/dpa/C. Soeder

Przed ustępstwami na rzecz Ankary przestrzega komentator polityczny Jorgos Kapopoulos w lewicującym "Dzienniku redaktorów", a politolog Alexandros Despotopoulos nie ma wątpliwości, że "Niemcy opowiedziały się po stronie Turcji. Mamy w tej chwili do czynienia z niemiecką Europą, a nie europejskimi Niemcami".

Szczególny przypadek Turcji

Konstantinos Filis, dyrektor badawczy w Instytucie Stosunków Międzynarodowych w Atenach, stara się to wszystko jakoś uporządkować: "W ostatnich miesiącach niemieckiej prezydenciji w UE można odnieść wrażenie, że Turcja jest traktowana w sposób szczególny. Niemcy, najsilniejszy kraj europejski, albo wspierają ją w tej roli albo nie są w stanie powstrzymać jej agresywnej polityki i wypracować europejskiego rozwiązania zaistniałego konfliktu".

Dlatego Niemcy zawiodły w roli pośrednika, powiedział Filis w rozmowie z DW. Nic dziwnego, że w tej sytuacji w Grecji coraz głosniej słychać krytyczne tony wobec Niemiec. "Jest teraz trochę jak podczas kryzysu w strefie euro", stwierdził.

Grecja nie jest sama

Szczyt UE w dniach 10 i 11 grudnia może okazać się dyplomatycznym polem minowym, twierdzi Jorgos Tzogopoulos, wykładowca stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Demokryta w Tracji. Także on porównuje obecną sytuację do tej z okresu kryzysu zadłużeniowego Grecji. Różnica, jak powiedział w rozmowie z DW, polega na tym, że "tym razem Grecja nie jest sama i odizolowana w Europie jak w roku 2010. Wiele innych państw, z Francją na czele, także domaga się podjęcia ostrzejszych kroków wobec Turcji".

Tzogopoulos nie spodziewa się jednak, aby na grudniowym szczycie UE jego uczestnicy nałożyli sankcje na Turcję, ale nie wyklucza, że mogą podać, jakie sankcje wchodzą w rachubę. Najważniejsze jest jednak, aby UE podtrzymała dialog z Ankarą, podkreśla.

Turecki statek badawczy "Oruc Reis"
Turecki statek badawczy "Oruc Reis"Zdjęcie: picture-alliance/dpa/IHA

Kompromis nie jest wykluczony

Tzogopoulos zwraca ponadto uwagę na jeszcze jeden aspekt niemieckiej polityki. Ma na myśli wielostronne rozmowy w sprawie sytuacji we wschodniej części Morza Śródziemnego z udziałem Grecji, Cypru, Turcji, Izraela, Egiptu i Libanu, które rząd w Berlinie zdaje się popierać, gdyby do nich miało dojść.

W poniedziałek 30 listopada turecki statek badawczy "Oruc Reis" przerwał swą sporną misję na morzu. Czy to pomyślny znak? Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg powiedział w Brukseli, że powinno to ułatwić rozmowy w sprawie sporu o gaz między Grecją i Turcją. Politolog Konstantinos Filis nie jest o tym przekonany. Jak mówi, "za każdym razem, gdy w Brukseli ma się mówić o Turcji, statek ten powraca do portu, żeby następnego dnia po rozmowach znowu wypłynąć na morze".

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>

Grecja. Co dalej z obozem Moria?