1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

NATO musi zrewidować swoją strategię [KOMENTARZ]

Iwona-Danuta Metzner8 maja 2014

NATO czeka gruntowna przebudowa. Obrona przed agresją Rosji mogłaby się znaleźć w centrum strategii sojuszu. Zatem wracają, zdawałoby się, dawno przezwyciężone konstrukcje myślowe, uważa Bernd Riegert.

https://p.dw.com/p/1BvMl
Bildergalerie Ostukraine 06.05.2014 Kramatorsk
Rosyjscy żołnierze w Kramatorsku 6.05.2014Zdjęcie: Genya Savilov/AFP/Getty Images

Kryzys ukraiński zmusi Sojusz Północnoatlantycki do zrewidowania dotychczasowej strategii. Jak dotąd jego punktem ciężkości była „armia zdolna do szybkiego operowania" w każdych warunkach, w dowolnym regionie poza obszarem sojuszu, na przykład w Afganistanie. Ma to też swoje odbicie w decyzjach dotyczących uzbrojenia i wyposażenia europejskich sił zbrojnych: mniej żołnierzy, mniej ciężkich oddziałów zbrojnych, za to mobilne jednostki, które można szybko przerzucić w odległe obszary.

Bundeswehra, armia niemiecka, zredukowała w ramach restrukturyzacji czołgi i artylerię oraz zniosła obowiązek służby wojskowej, ale za to rozbudowała swoje przewozowe i inne logistyczne zdolności. Czy przedwcześnie?

Nagle w debacie publicznej pojawia się znowu upiór rosyjskiej agresji na wschodnim obrzeżu obszaru NATO; scenariusz, który wiele lat temu został wyparty ze świadomości. Wprawdzie wojskowi NATO zawsze jeszcze mieli na uwadze swoje podstawowe zadanie, jakim jest obrona Sojuszu przeciwko teoretycznie możliwemu atakowi sił lądowych w Europie, ale takiego przypadku przywództwo polityczne tak naprawdę serio nie brało pod uwagę. NATO dążyło w końcu do możliwie partnerskich relacji z Rosją. Dziś wiemy, że to się niestety nie sprawdziło.

Deutsche Welle Bernd Riegert
Bernd Riegert / DW

Doktryna odstraszania znów na czasie

Od zakończenia zimnej wojny rosyjskie przywództwo postrzegało NATO jako sojusz antyrosyjski. I nic się w tym względzie nie zmieniło. Teraz państwa członkowskie Sojuszu będą musiały się znów intensywnie zajmować sprawą odpierania możliwych ataków ze strony Rosji.

(…) Sekretarz generalny Anders Fogh Rasmussen znów mówi o polityce „odstraszania”, jak również zdolności i bezwzględnej woli NATO ochrony swoich wschodnich państw członkowskich, jak kraje bałtyckie, Polska i Rumunia, przed możliwymi atakami.

Po wojnie w Gruzji w 2008 roku, w sztabie planowania NATO rozważano takie scenariusze, ale tego nie kontynuowano. Również najważniejszy partner NATO - USA w znacznej mierze wycofały swoje wojska i broń z Europy, podczas gdy Rosja od 2008 roku w znacznej mierze unowocześniła swoje konwencjonalne a także nuklearne siły zbrojne, wyposażając je na nowo. Armia rosyjska dysponuje na zachodniej granicy Rosji dużymi, szybkimi jednostkami pancernymi (…).

Pamiętać o tym, co niewyobrażalne

NATO nie może się obecnie mierzyć z tą armią. Najpierw trzeba by było brygady bojowe przerzucić z USA i Europy Zachodniej do Polski czy Estonii. Sojusz chce chronić swoich wschodnich członków z pomocą sił szybkiego reagowania, które składają się ze stale zmieniających się jednostek należących do pozostałych państw członkowskich. Bundeswehra dysponuje jedynie 1/10 czołgów, w porównaniu ze stanem sprzed upadku muru 25 lat temu. Taka była wola polityczna. Ufano, że ze strony Rosji nie należy się spodziewać żadnego bezpośredniego zagrożenia. Sytuacja uległa teraz zmianie. Najpóźniej podczas wrześniowego szczytu NATO będzie musiało przedstawić koncepcję wymuszoną sytuacją zagrożenia. Trzeba będzie szybko opracować na nowo plany obronne. Prezydent USA Barack Obama nadał temu kierunek już podczas wizyty w Brukseli w marcu tego roku. Powiedział, że Europejczycy powinni więcej wydawać na cele obronne. W końcu Rosja zwiększyła swoje wydatki na obronę o prawie 1/3. Tymczasem Europejczycy od lat redukują budżety. Mimo że USA też oszczędza po kosztownych wojnach w Iraku i Afganistanie, budżet Ameryki na cele obronne jest dziesięciokrotnie wyższy od rosyjskiego. Europejscy politycy zajmujący się sprawami obronności byli szczęśliwi, że w czasach kryzysu finansowego mogli drastycznie zredukować wydatki na obronę. Teraz wydaje się to niemożliwe. Muszą wiedzieć, że to będzie dużo kosztować i obciążać budżety na następne lata.

A co z bronią nuklearną?

W związku z zaistniałą sytuacją NATO nie będzie mogło ograniczać się do broni konwencjonalnej. Do wiarygodnego odstraszania należy również broń nuklearna. Już samo mówienie o niej przyprawia o dreszcze. Rosja jest potęgą nuklearną, która nadal uważa potęgę nuklearną - USA, za głównego przeciwnika w multipolarnym świecie. Rosja modernizuje swoje rakiety i niektóre z nich rozmieściła nawet w eksklawie Kaliningrad na granicy z Polską i Litwą. Poza tym Rosja na początku tego roku testowała w Europie pociski samosterujące zdolne też do przenoszenia głowic nuklearnych. Byłoby to naruszeniem układu o likwidacji rakiet średniego i mniejszego zasięgu (INF) z 1987 roku.

NATO ze swej strony modernizuje pozostałe jeszcze w Europie głowice nuklearne i pracuje nad programem systemu obrony antyrakietowej w Europie, który zgodnie z planami miał chronić przed atakami Iranu i jemu podobnych państw. Być może ta tarcza, wbrew pierwotnym planom, musi teraz chronić również przed rosyjską bronią. To wszystko trzeba uwzględnić w nowej dyskusji strategicznej i nowej koncepcji NATO. Zmusza do tego podsycany przez Rosję kryzys ukraiński. NATO musi zareagować, żeby zachować wiarygodność.

Bernd Riegert / tł. Iwona D. Metzner

red. odp.: Elżbieta Stasik