1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW
Prawo i wymiar sprawiedliwościNiemcy

Mord Stasi na Polaku. Walka o sprawiedliwość

7 października 2024

12 lat więzienia żąda prokurator dla byłego funkcjonariusza Stasi, który w 1974 roku miał zastrzelić na przejściu granicznym Polaka. Oskarżyciele posiłkowi uważają, że to za surowa kara.

https://p.dw.com/p/4lUsn
Oskarżony o mord na Polaku Manfred N., były funkcjonariusz Stasi
Oskarżony o mord na Polaku Manfred N., były funkcjonariusz Stasi Zdjęcie: DW

Trwający od marca br. proces przeciwko Manfredowi N., obecnie 80-letniemu byłemu funkcjonariuszowi enerdowskiej służby bezpieczeństwa, dobiega końca. W poniedziałek, 7 października, w Sądzie Karnym w Berlinie odczytano mowy oskarżycielskie i obronne. Prokurator zarzuca Manfredowi N., że 29 marca 1974 r., w sposób podstępny, strzelił Czesławowi Kukuczce z odległości 2-3 metrów w plecy. W wyniku odniesionych ran, jeszcze tego samego dnia, Polak zmarł w szpitalu na stole operacyjnym. Wszystko rozegrało się na przejściu granicznym Friedrichstraße w Berlinie. Kukuczka próbował wcześniej wymóc w ambasadzie PRL zezwolenie na wyjazd na Zachód, twierdząc, że w razie odmowy zdetonuje bombę, którą rzekomo ma w teczce. 

Według prokurator Henrike Hillmann archiwalne dokumenty Stasi jasno dowodzą, że to Manfred N. był tym, który pociągnął za spust i że zrobił to umyślnie. Chodzi przede wszystkim o wniosek o odznaczenie funkcjonariusza za udaną akcję „unieszkodliwienia terrorysty” na wspomnianym przejściu granicznym. Jest w nim mowa, że Manfred N. użył do tego celu broni palnej.

Morderstwo się nie przedawnia

Zdaniem prokurator spełniona jest także przesłanka o podstępności czynu, gdyż ubrany po cywilnemu funkcjonariusz Stasi działał z ukrycia, strzelając w plecy Polakowi w chwili, gdy ten przeszedł już przez wszystkie punkty kontrolne i mógł spodziewać się, że już nic mu nie grozi. Dzięki temu czyn ten można zakwalifikowac jako morderstwo, które się nie przedawnia. Niemieckie prawo rozróżnia bowiem morderstwo od zabójstwa – to ostatnie ulega przedawnieniu po 20 latach. Dodatkowo, Kukuczka, u którego nie znaleziono później bomby, był bezbronny – argumentowała prokurator. Jej zdaniem można było też zastosować inne, „łagodniejsze” środki „unieszkodliwienia” Polaka, takie jak obezwładnienie czy aresztowanie.

Zdjęcie Czesława Kukuczki wśród ofiar muru berlińskiego
Zdjęcie Czesława Kukuczki (w środku) na tablicy upamiętniającej ofiary muru berlińskiego w BerlinieZdjęcie: Monika Stefanek/DW

Prokurator, której zdaniem akcja „unieszkodliwienia” Kukuczki została zaplanowana przez Stasi, przyznała, że nie wszystko poszło zgodnie z planem. Świadkami zdarzenia były trzy uczennice z Niemiec Zachodnich. To dzięki ich ówczesnej relacji i powiadomieniu przez nauczyciela zachodnioniemieckiej prasy, sprawa ujrzała światło dzienne. Kobiety, po 50 latach, zeznawały przed sądem w Berlinie.

Oskarżyciele posiłkowi dowodzili, że „unieszkodliwienie” w języku enerdowskiej bezpieki oznaczało zabicie, szczególnie w połączeniu z użyciem broni palnej. – Jego likwidacja była mordem, nie zabójstwem – mówił przed sądem Hans-Jürgen Förster, który reprezentuje córkę Czesława Kukuczki. Dodakowo groźba wysadzenia ambasady przez Polaka nie mogła być przez Stasi traktowana na poważnie – w przeciwnym razie bezpieka nie dopuściłaby, aby „terrorysta” znalazł się w tłumie ludzi na przejściu granicznym.

Oskarżyciele posiłkowi chcą niższej kary

Prokurator zażądała dla Manfreda N. 12 lat pozbawienia wolności. Zdaniem drugiego z oskarżycieli posiłkowych, Rajmuna Niwinskiego, reprezentującego pozostałych członków rodziny, to zbyt wysoka kara dla 80-letniego dziś mężczyzny.

– Jestem przekonany, że uzasadnienie prokuratury nie jest prawidłową podstawą żądania aż takiej kary – mówi Niwinski DW.  – Myślę, że prokuratura bezpodstawnie pewne kwestie uwzględniła na niekorzyść oskarżonego, a z drugiej strony pewnych kwestii nie uwzględniła na jego korzyść, np.: jego podeszłego wieku oraz okoliczności, że jednak próbowano ratować życie Czesława Kukuczki, przewożąc go do szpitala i operując.

Obrońcy posiłkowi nie podali natomiast, jaka kara byłaby według nich adekwatna dla Manfreda N.  Rajmund Niwinski podkreślił, że rodzinie zmarłego przed 50. laty mężczyzny nie zależy ani na zemście, ani na wyroku skazującym. – Rodzina jest wdzięczna sądowi i prokuraturze za ten proces i chce tylko wyroku – mówi.

Ograniczone zaufanie 

Obrończyni oskarżonego, Andrea Liebscher, nie tylko nie zgadza się z postawionymi zarzutami, ale chce jego uniewinnienia. W mowie obronnej dowodziła, że nie można bezgranicznie ufać dokumentom Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego (Stasi) i przestrzegała przed tym sąd. Argumentowała też, że za akcję na przejściu granicznym Friedrichstraße odznaczono łącznie dwunastu funkcjonariuszy (choć mowa o użyciu broni palnej jest we wniosku dotyczącym Manfreda N. – red.). Odpowiedzialność nie spoczywa zatem na jednej osobie, jednak pozostali uczestnicy akcji już nie żyją. Dodakowo oskarżony miał działać na polecenie służbowe, a nie z pobudek własnych. 

Obrończyni zakwestionowała, czy Manfred N. był w ogóle tą osobą, która pociągnęła za spust. Jej zdaniem nie zostało to wystarczająco udowodnione. Podważyła również argument podstępności, który jest decydujący o tym, aby czyn kwalifikować jako morderstwo. Jej zdaniem ofiara nie była bezbronna i nawet po przejściu wszystkich trzech punktów kontrolnych nie mogła myśleć, że jest bezpieczna i nie musi spodziewać się już dalszych kontroli.

"Dobrze blefował"

– Czesław Kukuczka nie był jednym z tych zmarłych na granicy, którzy utonęli, schowali się w walizce, czy sfałszowali dokumenty. On wybrał inne środki – mówiła Andrea Liebscher, odnosząc się do wcześniejszych gróźb mężczyzny o posiadaniu bomby. – Blefował, ale musiał dobrze blefować (…) W przeciwnym razie uchodziłby za szaleńca, a nie za terrorystę.

Manfred N., który przez cały proces milczał, pytany dziś w sądzie o możliwość zabrania ostatniego słowa powiedział: - Nie chcę wypowiadać się na ten temat.

Ogłoszenie wyroku zapowiedziano na 14 października.

 

Sprawiedliwość po 50 latach?

Monika Stefanek
Monika Stefanek Dziennikarka Polskiej Redakcji Deutsche Welle w Berlinie.