1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

"Moje życie” - premiera filmu o Marcelu Reich-Ranickim w ARD

Rozmawiała Aleksandra Jarecka 16 kwietnia 2009

15 kwietnia 2009 w telewizji niemieckiej ARD emitowana była filmowa wersja autobiografii "Moje życie" Marcela Reich-Ranickiego. Wybitny krytyk literacki polskiego pochodzenia marzy o premierze filmu w Polsce.

https://p.dw.com/p/HXOn
Marcel Reich Ranicki i jego filmowy sobowtór: Matthias Schweighöfer
Marcel Reich-Ranicki i jego filmowy sobowtór Matthias Schweighöfer

Deutsche Welle: Pana biografia „Moje życie“ posłużyła za kanwę do filmu o tym samym tytule. Czy to, że film skoncentrował się na latach pana młodości było pana wyborem czy też zadecydowali o tym twórcy filmu?

Marcel Reich-Ranicki: Ja się do produkcji tego filmu w ogóle nie wtrącałem. Nie brałem udziału w próbach, nagraniach, zdjęciach i tak dalej. Obejrzałem tylko wynik ostateczny. A decyzja o tym, żeby pokazać tylko moje młode, wczesne lata należała do reżysera i producenta tego filmu i to postanowienie wydaje mi się słuszne. Te moje polskie lata zostały dobrze oddane.

DW: Czytając biografię „Moje życie”, miałam wrażenie, że do Polski odnosi się Pan z wielkim zrozumieniem i życzliwością. Czy pana zdaniem również film utrzymany jest w tym tonie?

MRR: Tak, jest w tym tonie utrzymany, nie ma żadnych innych akcentów. Film jest dobry i podoba mi się.

DW: Czy miałoby to dla Pana jakieś znaczenie, gdyby film ten ukazał się również w Polsce?

MRR: Tak. Byłbym bardzo rad, gdyby pokazano go w Polsce, owszem -zależy mi na tym.

Marceli z żoną Teofilą - kadr z filmu "Moje życie"
Marceli z żoną Teofilą - kadr z filmu "Moje życie" (reż. Dror Zahavi)Zdjęcie: Bild: WDR/Thomas Kost

Nikt mnie nie zaprosił

DW: Napisał Pan książkę o sobie, teraz powstał o Panu film. Od lat pięćdziesiątych ubiegłego stulecia żyje Pan w Niemczech, we Frankfurcie nad Menem. Czy nie zamierzał Pan kiedyś odwiedzić stron rodzinnych?

MRR: Nie, nie - nikt mnie nie prosił, wyrzucono mnie z Polski, nikt nie zapraszał mnie, żebym przyjechał, nie było żadnego echa.

DW: A nie miał Pan zwykłej potrzeby, żeby się tam wybrać?

MRR: Nie, na to nie miałem ochoty. Ja dam pani przykład. To jest dość proste. Otrzymałem tutaj na Zachodzie, w Niemczech, ale i w trzech innych krajach, na przykład w Szwecji i w Holandii w sumie 9 doktoratów honorowych. W tym samym czasie w Polsce nie dostałem ani jednego. W Polsce nikt nie interesował się moją działalnością, a jeżeli już to w sposób negatywny, raczej nieprzyjemny. Domagają się ode mnie, żebym pisał o literaturze polskiej. Całe życie zajmuję się literaturą niemiecką i teraz nagle, żebym pisał o polskiej literaturze. Ja kończę za kilka tygodni 89 lat. To jest za późno, żeby rozpoczynać nowy odcinek życia.