1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Mołdawia. Drażliwe reformy sądownictwa i rosyjski szantaż

2 grudnia 2021

Proeuropejski, nastawiony na reformy rząd Mołdawii w rekordowym czasie zreformował sądownictwo i musi teraz stawić czoła polityce gazowej Moskwy.

https://p.dw.com/p/43iNF
BDTD Wahlen in Moldau EU Anhänger Abwanderung Protest
Protest w stolicy Mołdawii Kiszyniowie w lutym 2019 r. Wielka korupcja przyczynia się do emigracjiZdjęcie: picture-alliance/dpa/V. Ghirda

Przez trzy dekady Republika Mołdawii była państwem rozdartym między wielokrotnie łamanymi obietnicami reform a szalejącą korupcją polityczną. Przykładem tego był chociażby „skok stulecia” w listopadzie 2014 roku. Wówczas pod oficjalnie proeuropejskim rządem reform siatka polityków i biznesmenów z pomocą skorumpowanych sędziów, ukradła miliard dolarów z trzech mołdawskich banków. Pieniędzy tych do dziś w dużej mierze nie odnaleziono, a główni sprawcy nie zostali dotąd skazani.

Teraz Republika Mołdawii, która była kiedyś okupowana przez Sowietów i odzyskała niepodległość w sierpniu 1991 r., ma po raz pierwszy od roku prawdziwie reformatorską prezydent w osobie Mai Sandu i po raz pierwszy od trzech miesięcy prawdziwy rząd reform, kierowany przez premier Natalię Gavrilitę. Nowi przywódcy nie tylko obiecali gruntowne reformy, ale zaczęli je wdrażać.

W Europie Zachodniej wiele osób może mieć trudności z geograficzną lokalizacją Republiki Mołdawii. Ale projekt reform w tym trzymilionowym kraju, położonym między Rumunią a Ukrainą, ma ogromne znaczenie dla polityki europejskiej. Bowiem Mołdawia, leżąca na zewnętrznej granicy UE jest od trzech dekad areną trwałego konfliktu z separatystycznym regionem Naddniestrza, gdzie do dziś stacjonują rosyjskie wojska i znajduje się ogromny arsenał dawnej broni radzieckiej. Rosja nieustannie demonstruje swoją politykę agresji wobec Mołdawii. Kraj ten jest również centrum prania rosyjskich miliardów. I mało które państwo europejskie cierpi tak bardzo z powodu masowej emigracji swoich obywateli.

Zwycięstwo partii proeuropejskiej

Czy w tych warunkach projekt gruntownej reformy może odnieść sukces? To pytanie było tematem konferencji Towarzystwa Europy Południowo-Wschodniej (SOG), która odbyła się w zeszłym tygodniu w Berlinie. Wzięli w nim udział przedstawiciele mołdawskiego rządu, pracownicy organizacji pozarządowych, prawnicy i eksperci ekonomiczni. DW rozmawiała z niektórymi z nich na temat pierwszych trzech miesięcy polityki reform w tym kraju.

Maia Sandu
Prezydent Mołdawii Maia SanduZdjęcie: Vladislav Culiomza/REUTERS

Na początku sierpnia rząd w Mołdawii objęła premier Natalia Gavrilita, z wykształcenia ekonomistka i specjalistka od administracji. Poprzedziło je w poprzednim miesiącu zwycięstwo wyborcze Partii Akcji i Solidarności (PAS), założonej w 2015 roku przez obecną głowę państwa, Maię Sandu. Po raz pierwszy od 1991 roku bezwzględną większość w wyborach parlamentarnych udało się zdobyć partii proeuropejskiej nastawionej na reformy.

Bardzo małe zaufanie do sądownictwa

Rząd premier Gavrility wraz z frakcją PAS w parlamencie nadały rekordowe tempo, zwłaszcza w przypadku reform sądownictwa. Na początku września weszła w życie ustawa, która pozwala na niezależną ocenę pracy prokuratora generalnego i jego usunięcie w przypadku „niedostatecznego wykonywania obowiązków”.

Wkrótce potem parlament uchwalił reformę w zakresie mianowania sędziów zwykłych, jak również w zakresie mianowania sędziów Sądu Najwyższego (CSJ) oraz Najwyższej Rady Sądownictwa (CSM). Celem było ograniczenie wpływu politycznego na sędziów. Ponadto niedawno wprowadzono nowe regulacje mające na celu ograniczenie prania brudnych pieniędzy.

Natalia Gavrilita
Szefowa rządu Mołdawii Natalia GavrilitaZdjęcie: gov.md

Sekretarz stanu w ministerstwie sprawiedliwości Iulian Rusu jest zadowolony z dotychczasowego stanu reform sądownictwa, ale − jak powiedział w rozmowie z DW − najważniejsza część jest jeszcze w toku. Chodzi o systematyczny przegląd majątku i warunków życia około 8000 sędziów i prokuratorów oraz ich rodzin. W przypadku rozbieżności między oficjalnymi dochodami a faktycznym majątkiem osoby takie muszą opuścić system sądowniczy.− Zaufanie do sądownictwa jest w naszym kraju bardzo niskie − mówi Rusu. − Przyczynia się to do emigracji obywateli, zniechęca inwestorów i w ostateczności zagraża istnieniu naszego państwa.

Zasady wyłącznie na lepsze czasy

Nic dziwnego, że reforma sądownictwa nie spotyka się z aprobatą poprzedniej ekipy rządzącej, w tym prorosyjskich socjalistów, którzy rządzili do lipca. Ale krytyki nie szczędzą również niezależni eksperci. – Na początku wymagałoby to lepszego przygotowania i lepszych konsultacji ze społeczeństwem obywatelskim – ostrożnie stwierdza Iulian Groza, dyrektor wykonawczy Instytutu Spraw Międzynarodowych IPRI.

Politolog Dionis Cenusa, który pracuje m.in. dla mołdawskiego think tanku Expert Group, ujmuje to bardziej jednoznacznie. Krytykuje on fakt, że nowe ustawy o sądownictwie nie czekały na ekspertyzę Komisji Weneckiej Rady Europy, która nadałaby procesowi reform większą legitymizację. – Można czasem odnieść wrażenie, że nowi przywódcy postępują zgodnie z dewizą, iż zasady to coś na lepsze czasy – mówi Cenusa DW.

Ekspert przytacza również przykład prokuratora generalnego Aleksandra Stoianoglo, który został aresztowany na początku października. Od dawna był on podejrzewany o utrudnianie dochodzeń w sprawie korupcji. Jego rola jest podejrzana, „ale sposób, w jaki został on błyskawicznie zdymisjonowany i postawiony w stan oskarżenia, rodzi wiele pytań” – mówi Cenusa. Politolog apeluje do nowej władzy o ścisłe przestrzeganie zasad państwa prawa.

Zakręcony kurek z gazem

W samym środku działań reformatorskich Mołdawia znalazła się kilka tygodni temu w poważnym kryzysie gazowym. Koncern Gazprom ogłosił, że po wygaśnięciu kontraktu na dostawy gazu pod koniec września będzie dostarczać gaz do Mołdawii wyłącznie po cenie obowiązującej na rynkach światowych, a także zażądał spłaty starych długów. Do końca września Mołdawia płaciła około 150 dolarów za tysiąc metrów sześciennych, potem miała płacić około 800 dolarów. To cena, której ten całkowicie zubożały kraj nie był w stanie zapłacić.

Rosja już wielokrotnie zakręcała kurek z gazem, gdy sprawy w Mołdawii nie układały się po myśli Kremla. Również tym razem obserwatorzy są zgodni, że za kryzysem gazowym stoją motywy czysto polityczne. Ponieważ Republika Mołdawii w ostatnich miesiącach znacznie zintensyfikowała swoje raczej chłodne relacje z Unią Europejską i nie pozostawia wątpliwości co do zamiaru włączenia się w integrację europejską, Moskwie najwyraźniej się to nie podoba. Otwarcie skrytykowała prezydent Sandu za potępienie aneksji Krymu.

Brak frontu w polityce zagranicznej

Rząd mołdawski w pośpiechu wynegocjował pod koniec października nowy pięcioletni kontrakt z Gazpromem i będzie teraz płacił około 400 dolarów za tysiąc metrów sześciennych gazu. Co znamienne, porozumieniu towarzyszy wyraźne złagodzenie dotychczas bardzo pewnego siebie tonu mołdawskiej prezydent i rządu wobec Kremla. Nikt już nie mówi o tym, że stosunki mołdawsko-rosyjskie muszą być „zrównoważone”, a gesty członków mołdawskiego rządu w Moskwie zdają się oscylować między przyzwoleniem a uległością.

Igor Munteanu
Były ambasador Mołdawii w USA Igor MuntenauZdjęcie: Angela Gradinaru

Eksperci mołdawscy krytykują, że kryzys gazowy w kraju jest częściowo wynikiem działań własnych, ponieważ prezydent i rząd nie zadbali na czas o renegocjacje z Gazpromem przed wygaśnięciem kontraktu na dostawy. − Można to nazwać nieprofesjonalnym, ignoranckim, a nawet głupim − mówi Igor Munteanu, były ambasador Mołdawii w USA, a obecnie wykładowca w Mołdawskiej Akademii Studiów Ekonomicznych.

Munteanu wyraża jednak zrozumienie dla obecnej ostrożności wobec Moskwy. Ze względu na trudny program reform wewnętrznych rząd prawdopodobnie nie chce otwierać kolejnego frontu w polityce zagranicznej.

Tak to wygląda, gdy zapytać szefową mołdawskiego rządu Natalię Gavrilitę o kryzys gazowy. W ubiegłym tygodniu Gazprom po raz kolejny postawił ultimatum: Mołdawia powinna uregulować swoje należności za dostawy gazu w październiku i listopadzie, w przeciwnym razie wstrzymane zostaną dostawy. Rząd natychmiast zebrał pieniądze na zapłatę. Na pytanie DW, czy był to kolejny manewr szantażowy, premier Gavrilita odpowiedziała: − Oceny pozostawiam ekspertom, my jako rząd nie powinniśmy mówić o szantażu. Powinniśmy wykazać się pragmatyzmem i kontynuować naszą pragmatyczną politykę w stosunkach z Rosją.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>