1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW
MigracjaEuropa

Migranci na Morzu Śródziemnym. Coraz trudniej o ratunek

1 kwietnia 2024

Ubiegły rok był najtragiczniejszy od 2017 r. dla migrantów przeprawiających się przez Morze Śródziemne. O powodach pisze korespondentka DW Clare Roth, która wypłynęła na pokładzie morskiego statku ratunkowego.

https://p.dw.com/p/4eJe6
Migranci z Bangladeszu na pokładzie statku ratunkowego "Life Support" na Morzu Śródziemnym
Migranci z Bangladeszu na pokładzie statku ratunkowego "Life Support" na Morzu ŚródziemnymZdjęcie: Clare Roth/DW

W jasny, słoneczny marcowy dzień statek ratownictwa morskiego „Life Support” wypływa w Morze Śródziemne, w 30-godzinną podróż z sycylijskiego portu Katania do maltańskiej strefy poszukiwań i ratownictwa. Łódź należy do włoskiej organizacji pomocowej Emergency.

Podczas podróży członkowie załogi ćwiczą procedury akcji ratunkowej, na przykład, co zrobić, gdy łódź z migrantami wywróci się i ludzie utoną lub jak ratować ludzi, którzy nie mogą poruszać nogami. Następnie omawiają, co zrobić, jeśli zbliży się do nich libijska straż przybrzeżna. Zalecenia różnią się w zależności od tego, czy członkowie straży przybrzeżnej wyciągnęliby broń palną, czy też ich łódź po prostu krążyłaby w pobliżu, aby zastraszyć załogę statku ratunkowego.

Ratunek magnesem dla migrantów?

Zaledwie kilka godzin później ten scenariusz staje się rzeczywistością w innej części Morza Śródziemnego: funkcjonariusze libijskiej straży przybrzeżnej siłą wchodzą na pokład morskiego statku ratowniczego „Geo Barents” należącego do organizacji Lekarze bez Granic (MSF). Statek wypłynął z Włoch krótko przed „Life Support”. Według Lekarzy bez Granic przez dwie godziny straż przybrzeżna agresywnie groziła uratowanym i pracownikom MSF aresztowaniem i przymusowym powrotem do Libii.

Libijska straż przybrzeżna zbliżyła się do „Life Support” około pięciu razy w ciągu zaledwie roku od rozpoczęcia przez niego misji, mówi DW Nicola Selva Bonino. Jest on ratownikiem morskim na statku. Libijskie władze są częściowo finansowane i wyposażane przez Unię Europejską. Od 2017 r. UE przekazała ponad 57 mln euro na pomoc Libii w kontrolowaniu jej granic.

W ciągu ośmiu lat od tzw. kryzysu uchodźczego w 2015 roku państwa UE zakończyły niemal wszystkie operacje w strefach poszukiwawczo-ratunkowych pomiędzy południowym wybrzeżem Europy a wybrzeżem Afryki północnej. Zadanie to przejęły statki, takie jak „Life Support”.

Krytycy takich działań twierdzą, że są one zachętą dla migrantów do nielegalnej podróży do UE. Migranci próbujący przedostać się przez Morze Śródziemne liczyli na to, że zostaną uratowani przez europejskie organizacje pozarządowe. Dotyczyło to szczególnie tych przypadków, gdy łodzie z migrantami wyraźnie nie nadawały się do żeglugi i nie mogły przetrwać przeprawy. Jak dotąd żadne badanie naukowe nie dowiodło, że to twierdzenie jest prawdziwe – ale pozostaje ono kluczowym zarzutem wobec morskich misji ratunkowych w państwach członkowskich UE.

Doba na morzu bez żywności i wody pitnej

We wczesnych godzinach rannych 16 marca „Life Support” dociera do maltańskiej strefy poszukiwań i ratownictwa, a wkrótce potem nadchodzi wiadomość, że w odległości około 35 mil morskich znajduje się łódź z migrantami, którym grozi niebezpieczeństwo. Załoga odnajduje migrantów siedem godzin później: 71 osób w przeciążonej łodzi z włókna szklanego z uszkodzonym silnikiem. Większość z nich to młodzi mężczyźni z Bangladeszu, niektórzy z Erytrei, a także Egipcjanin i młoda kobieta.

Na pokładzie statku uratowani ludzie dostają koce, ciepłe ubrania i żywność
Na pokładzie statku uratowani ludzie dostają koce, ciepłe ubrania i żywnośćZdjęcie: Clare Roth/DW

Wielu z nich spędziło kilka miesięcy przed podróżą w libijskich więzieniach, mówią DW. Strażnicy bili ich, na ich plecach widać siniaki i stłuczenia. – Więzienie było takie ciężkie – mówi Mehretab z Erytrei. – Dostajesz coś do jedzenia tylko raz dziennie. I nie obchodzi ich, czy jesteś żywy, czy martwy. Niektórzy Bengalczycy twierdzą, że przybyli do Libii jako robotnicy, ale nie otrzymali zapłaty, a ich paszporty zostały skradzione.

Po wyruszeniu z libijskiego miasta Tadżura, na wschód od Trypolisu, przebywali na morzu przez 20 godzin bez jedzenia i wody pitnej. Byli pewni, że wszyscy zginą.

Centrum dowodzenia odwołuje poszukiwania

Wkrótce po tym, jak załoga „Life Support” podjęła migrantów, z jednostką kontaktuje się Centrum Koordynacji Ratownictwa Morskiego (MRCC) z Rzymu. Te centra koordynacji ratownictwa, które istnieją na całym świecie, regulują ratowanie rozbitków na wodach poszczególnych krajów. MRCC w Rzymie instruuje teraz „Life Support”, aby odnalazł drugą łódź w niebezpieczeństwie.

Rozbitkowie na pokładzie „Life Support” przypuszczają, że może być to łódź, która opuściła Tadżurę piętnaście minut przed nimi. Byli w niej ich przyjaciele z kobietami i dziećmi, z których większość pochodziła z krajów afrykańskich. Mehretab mówi, że są tam również Erytrejczycy, z którymi mieszkał w Libii przez ostatnie dwa miesiące.

Na pokladzie statku ratunkowego podjętym z morza rozbitkom udzielana jest pierwsza pomoc medyczna
Na pokladzie statku ratunkowego podjętym z morza rozbitkom udzielana jest pierwsza pomoc medycznaZdjęcie: Clare Roth/DW

Łódź ma znajdować się w odległości zaledwie pięciu mil morskich lub 30 minut rejsu. Jednak po wielu godzinach poszukiwań MRCC odwołuje misję około czwartej nad ranem. „Life Support” został poinstruowany, aby udać się do portu Rawenna na północnym wybrzeżu Adriatyku we Włoszech. Rejs trwa cztery dni.

Załoga „Life Support” pyta, czy może kontynuować poszukiwania do świtu, aby upewnić się, że niczego nie przeoczy. Noc jest bezchmurna, ale bez światła księżyca jest bardzo ciemno. – Naprawdę łatwo jest minąć łódź, nie zauważając jej – mówi Anabel Montes Mier, kierowniczka działu poszukiwań i ratownictwa w Emergency. MRCC odrzuciło prośbę bez wyjaśnienia. Zapytanie DW o powody tej decyzji pozostaje bez odpowiedzi.

Statki ratunkowe w areszcie

„Life Support” musi stosować się do instrukcji MRCC. Gdyby tego nie zrobiono, prawdopodobnie statek zostałby zatrzymany po przybyciu do włoskiego portu. Podczas misji „Life Support” kilka innych cywilnych statków ratownictwa morskiego zostało wziętych w areszt administracyjny: „Sea-Watch 5”, „Sea-Eye 4” i „Humanity 1”. Także „Geo Barents” został zatrzymany 20 marca. Według Lekarzy bez Granic nie pozwolono mu wypłynąć przez 20 dni, ponieważ rzekomo nie zastosował się do instrukcji libijskiej straży przybrzeżnej.

Cztery dni po uratowaniu migranci nadal nie wiedzą, co stało się z drugą łodzią, a załoga „Life Support” nie otrzymuje żadnych informacji. Jest możliwe, ale mało prawdopodobne, że pasażerowie dotarli na Lampedusę. Wyspa ta jest najbliższym Libii terytorium UE, a zatem miejscem docelowym dla większości migrantów próbujących przedostać się przez Morze Śródziemne. Możliwe jest również, że libijska straż przybrzeżna przechwyciła łódź – albo że zatonął.

Dekret z Rzymu

Misje ratunkowe na Morzu Śródziemnym nie zawsze były tak trudne. Zdarzało się, że statki wypływały z Sycylii i cumowały tam ponownie. To około dzień drogi od strefy poszukiwań i ratownictwa. Jednostki wracały dopiero wtedy, gdy podjęły jak najwięcej pasażerów z zagrożonych łodzi.

Jednak na początku 2023 r. rząd Włoch wydał dekret stanowiący, że statki muszą wrócić do wyznaczonego portu natychmiast po pojedynczej akcji ratunkowej, która często trwa kilka dni. Ta operacja „Life Support” mogła rozpocząć się w piątek po południu i zakończyć w poniedziałek rano, gdyby statek był przypisany do sycylijskiego portu. Zamiast tego zajęła ona prawie cały tydzień.

Po zejściu z pokładu "Life Support" w Rawennie migranci przewożeni są do ośrodków Czerwonego Krzyża
Po zejściu z pokładu "Life Support" w Rawennie migranci przewożeni są do ośrodków Czerwonego KrzyżaZdjęcie: Clare Roth/DW

Trzy dni po wejściu w życie dekretu, 18 organizacji ratownictwa morskiego działających na Morzu Śródziemnym opublikowało wspólne oświadczenie. Ostrzegły w nim, że „na Morzu Śródziemnych będzie tonąć więcej ludzi”. Dekret „ograniczy możliwości ratowania na morzu, a tym samym sprawi, że środkowa część Morza Śródziemnego, jedna z najbardziej śmiercionośnych dróg ucieczki na świecie, stanie się jeszcze bardziej niebezpieczna”, napisano w oświadczeniu. „Dekret pozornie dotyczy organizacji ratownictwa morskiego, ale prawdziwą cenę zapłacą ludzie, którzy muszą uciekać przez środkową część Morza Śródziemnego i znajdą się w niebezpieczeństwie na morzu” – podkreślono.

Ubiegły rok był jak dotąd najtragiczniejszy dla migrantów podróżujących do Europy drogą morską od 2017 r. W ciągu niecałych 24 godzin, kiedy „Life Support” znajdował się w strefie poszukiwań i ratownictwa, odebrał sześć wezwań pomocy od łodzi w niebezpieczeństwie, mówi DW Anabel Montes Mier. Jednak ze względu na nowe ograniczenia statek był w stanie uratować tylko jedną łódź i jej pasażerów.

Po tym, jak „Life Support” opuścił strefę, ani jeden statek nie patrolował obszaru między Libią a Włochami w dwa pogodne i słoneczne dni.

Podczas podróży do Rawenny „Life Support” uratował 71 migrantów – mniej niż połowę swoich możliwości. Ci ludzie przeżyli. Ale żaden z nich nie ma żadnej wiadomości od przyjaciół z drugiej łodzi.

Artykuł ukazał się pierwotnie na stronie Redakcji Angielskiej DW.

Migracja. Kryzys na Lampedusie