Merkel o uprawnieniach do emisji CO2. "Trzeba coś z tym zrobić"
5 maja 2013– Założenia, które leżały u podstaw uzgodnień dotyczących handlu uprawnieniami do emisji CO2, zdezaktualizowały się – powiedziała kanclerz na Ewangelickich Dniach Kościoła w Hamburgu. Oczekiwania dotyczące wzrostu gospodarczego UE były zbyt optymistyczne, przyznała Angela Merkel. Od razu jednak zastrzegła, że reforma handlu uprawnieniami do emisji CO2 musi zostać przeprowadzona w pakiecie, czyli razem z reformą ustawy o energiach odnawialnych (EEG) w Niemczech.
Handel uprawnieniami zakładał, że ich ceny będą rosły, co skłoni przemysł do inwestowania w technologie niskoemisyjne a koncerny energetyczne w odnawialne źródła energii. Tymczasem wywołany kryzysem spadek produkcji spowodował, że przemysł miał mniejsze zapotrzebowanie na prąd i wykorzystał mniej praw do emisji, niż przewidywano. W efekcie rynek jest zasypany uprawnieniami do emisji CO2 a ich ceny raptownie spadły.
Merkel popiera Altmaiera
Komisja Europejska zaproponowała wycofanie z rynku 900 mln uprawnień (backloading). W kwietniu propozycja przepadła jednak w Parlamencie Europejskim. Backloading poparł minister ochrony środowiska Peter Altmaier, przeciwny był mu minister gospodarki Philipp Rösler. Kanclerz Merkel milczała. W Hamburgu po raz pierwszy publicznie zajęła stanowisko w tej sprawie.
Pomysł backloadingu wrócił do komisji środowiska UE. - Będzie bardzo trudno osiągnąć porozumienie w sprawie całego pakietu jeszcze przed wrześniowymi wyborami powszechnymi – przyznała kanclerz. Tuż po wyborach nowelizacja EEG musi być priorytetowa, dodała „i także w kwestii backloadingu koniecznie trzeba coś zrobić”. W przeciwnym wypadku całe przedsięwzięcie rozwija się w złym kierunku, uważa kanclerz.
Uprawnienia do emisji dwutlenku węgla kosztowały ostatnio poniżej 3 euro za tonę emitowanego CO2. Po wypowiedzi kanclerz Niemiec ceny na giełdach skoczyły o 10 proc. Liczono się jednak z cenami w granicach 15 euro. Prawa do emisji CO2 są sprzedawane lub przekazywane nieodpłatnie przez rządy przedsiębiorstwom, które nabierają w ten sposób prawa do emisji CO2. Kto produkuje przyjaźnie dla środowiska, czyli emituje mniej dwutlenku węgla, może prawa te sprzedać. Handel uprawnieniami do emisji CO2 uchodzi za ważny instrument w ochronie klimatu.
Angela Merkel ostrzegła przed załamaniem się cen uprawnień. Przy tak niskich cenach zyskują nie koncerny energetyczne stawiające na gaz, tylko na węgiel brunatny, emitujący najwięcej CO2. – Nie jest to właściwie, dlatego musimy przywrócić porządek – stwierdziła kanclerz.
Chiny muszą się zobowiązać do ochrony klimatu
Mówiąc o ochronie klimatu w kontekście międzynarodowym Angela Merkel domaga się wiążących zobowiązań także od krajów szybko rozwijających się. – Chiny, Indie i inne państwa muszą poprzeć wiążące zobowiązania – powiedziała polityk CDU. Zarazem przyznała, że kraje wysoko uprzemysłowione, w tym Niemcy, ponoszą szczególną odpowiedzialność, ponieważ latami emitowały we wzmożonym stopniu gazy cieplarniane.
W poniedziałek (6.05) spotykają się w Berlinie w ramach tzw. Petersberskiego Dialogu Klimatycznego państwa z najwyższą emisją CO2. Jest to zarazem spotkanie przygotowawcze do odbywającego się na przełomie listopada i grudnia w Polsce szczytu klimatycznego ONZ.
Dwie tony na głowę
Angela Merkel podziela zdanie Indii, które domagają się przyjęcia górnej granicy emisji gazów cieplarnianych w przeliczeniu na każdego człowieka. Jeżeli chcemy się trzymać przyjętego celu, jakim jest ograniczenie ocieplenia naszej planety do dwóch stopni: „Na głowę nie może przypadać więcej, niż emisja dwóch ton gazów cieplarnianych rocznie”, stwierdziła kanclerz. W Niemczech tymczasem jest to 10 ton na mieszkańca, w Chinach 4 do 5 ton, Indie leżą jeszcze poniżej tych wielkości. – Na długą metę byłoby to sprawiedliwe rozwiązanie, ale jest jeszcze daleko do tego, bym miała w świecie dla tej tezy poparcie większości - przyznała Angela Merkel.
Reuters / Elżbieta Stasik
red. odp.: Iwona D. Metzner