Media: puste półki w Ikei
8 października 2021Niemiecki telewizyjny kanał informacyjny cytuje wpis z niemieckiego konta Ikei na Facebooku: „Byłoby wspaniale, gdyby można było znów kupić (regał) Billy o głębokości 40 cm. Od wielu tygodni nie jest dostępny. Dlaczego?" – pyta klientka Bianca i otrzymuje następującą odpowiedź: „Miniony rok pandemii postawił przed nami wszystkimi wyzwania, którym wspólnie stawiliśmy czoła z dystansem, rozwagą i wzajemnym wsparciem. Sytuacja ta doprowadziła jednak również do utraty równowagi, jeśli chodzi o globalną podaż towarów, co ma też wpływ na Ikeę. Stosując nadzwyczajne środki, zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby zapewnić dostępność Twoich ulubionych produktów w dotychczasowych niskich cenach – online i w naszych sklepach Ikea”.
NTV, ustami szefa działu logistyki Ikei w Danii wyjaśnia, co firma rozumie przez „nadzwyczajne środki”: „Staraliśmy się stworzyć połączenie kolejowe z Azji do Europy, abyśmy mogli korzystać z pociągów w transporcie" – mówi stacji Euronews Peter Langskov. „Próbowaliśmy też wziąć kontenerowce w leasing i kupowaliśmy puste statki. Ale trzeba je również sprowadzić z powrotem, a to jest problem".
Jak zauważa NTV, w Ikei brakuje nie tylko konkretnych regałów Billy. Popularny materiałowy rekin również nie jest dostępny, zauważa na Facebooku klientka Katja - która obawia się, że produkt całkowicie zniknie z oferty. Ale zespół Ikei ją uspokaja: „Ze względu na obecną trudną sytuację w sektorze transportu, chociażby w Wielkiej Brytanii , wystąpiły niedobory w dostawach popularnego pluszowego zwierzaka Blahaj. Jak tylko sytuacja ulegnie poprawie, produkt wróci do regularnej oferty”.
Opóźnienia w załadunku i rozładunku kontenerowców
Mówiąc o sytuacja w sektorze transportu Ikea odnosi się przede wszystkim do wysyłki towarów, które są transportowane z Azji do Europy. NTV podkreśla, że jeszcze przed pandemią transport statkami przechodził kryzys i podaje za przykład ceny: za kontener z Azji do Ameryki Południowej płacono niekiedy tylko od 50 do 200 dolarów. Teraz za transport kontenera płaci się tysiące dolarów, zauważa stacja. „Tak silne wahania są dla biznesu niekorzystne. Nikomu nie są potrzebne" – wyjaśnia dla NTV szef przedsiębiorstwa logistycznego Hapag-Lloyd, Rolf Habben Jansen. Firma odnotowała ostatnio znaczne zyski, czego powodem jest znaczny wzrost popytu w czasie pandemii koronawirusa i jednocześnie niewielkie możliwości transportowe.
Stawki w górę
O ile do obsługi połączenia liniowego z Dalekiego Wschodu do USA potrzeba zwykle sześciu statków, to obecnie jest ich osiem do dziewięciu - czytamy w portalu NTV. „Stawki idą w górę, taki jest rynek" - mówi Jansen. Szef przedsiębiorstwa żeglugowego wyraził także szczególne zaniepokojenie opóźnieniami w załadunku i rozładunku kontenerowców w terminalach. Nieuniknione jest, jak zaznaczył, pominięcie jednego lub drugiego portu lub nawet odwołanie całego rejsu.
Jak informuje NTV, Niemiecki Związek Armatorów (VDR) zna ten problem i cytuje Ralfa Nagla, członka zarządu VDR, który podkreśla, że przedsiębiorstwa żeglugi liniowej robią wszystko, co w ich mocy. „Ale kiedy porty są zakorkowane, a kontenery są dla klientów znacznie dłużej w drodze, pojawia się bezsilność". NTV przypomina, że zaledwie kilka tygodni temu u wybrzeży Los Angeles miał miejsce zator związany z ogromnymi statkami. Około 70 kontenerowców musiało czekać na odprawę.
Szef firmy żeglugowej Habben Jansen wyraził jednak nadzieję, że sytuacja uspokoi się po Chińskim Nowym Roku 1 lutego 2022 roku. Do tego czasu również klienci Ikei będą musieli pogodzić się z faktem, że ich upragnione produkty nie są jeszcze dostępne.