1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Marek Edelman nie zdążył dojechać

21 listopada 2009

Zmarłego jesienią br. Marka Edelmana przybliża niemieckiej publiczności niezwykła instalacja Tiny Schwichtenberg. Do 27.11 wystawa czynna jest w Instytucie Polskim w Berlinie.

https://p.dw.com/p/KcCx
Mehl-Art: słowo mąką pisane
Mehl-Art: słowo mąką pisaneZdjęcie: Rolf Johanning

Prace Tiny Schwichtenberg są nader oszczędne w formie, subtelne a mimo to, a może właśnie dlatego bardzo wyraziste w wymowie. Takie są też instalacje cyklu „Mehl-Art”, co można przetłumaczyć jako „sztuka mąką”. Oparte są na technice wynalezionej przez artystkę: „Zawsze myślałam, że byłoby interesującym skorzystać w sztuce z czegoś, co jest taniutkie. Mąki używają przede wszystkim kobiety, a że jestem kobietą…”

Istotą Mehl-Art jest jednak słowo. Litera po literze artystka układa słowa, zdania, sentencje. Na posadzce, na trotuarze. Posypuje je mąką i ostrożnie usuwa szablony liter. Zostaje esencja.

Mehl-Art w centrum sztuki Wasserspeicher w Berlinie
Mehl-Art w centrum sztuki Wasserspeicher w BerlinieZdjęcie: Rolf Johanning

„To syzyfowa praca, ale efekt jest piorunujący. Ludzie przystają, dopytują się, chcą pomóc przy pracy i czytają. O to chodzi, żeby na chwilę przystanęli, zastanowili się. Przy pomocy najprostszych środków chcę zwrócić uwagę mojego otoczenia, może szerszego grona ludzi na to, co uważam za ważne”.

Najważniejsze jest życie

2 października br. zmarł Marek Edelman, ostatni komendant Powstania Warszawskiego, lekarz kardiolog, człowiek wyjątkowy. Tina Schwichtenberg usłyszała o nim od któregoś ze swoich polskich przyjaciół: „Zafascynował mnie. Przede wszystkim dlatego, że nigdy nie przestał walczyć. Mimo wieku, chorób, mimo tego, co przeszedł. W jakim stanie musiał wyjść z Powstania w Warszawskim Getcie? Nigdy nie przestał walczyć, zawsze motywował młodzież. Właściwie miał powód, żeby być zgorzkniałym, stać się cynikiem, tymczasem patrzył w przyszłość. Wspaniały człowiek”.

Demokracja nie jest dana od Boga ani od ludzi na zawsze i trzeba cały czas o nią walczyć. Dzisiaj różne prądy nacjonalistyczne, szowinistyczne, brutalne powstają znowu i jeżeli demokracja na czas się nie opamięta, będzie źle”.

Z przemówienia Marka Edelmana wygłoszonego w kwietniu 1998 r. przy odbiorze z rąk prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego Orderu Orła Białego.

Marek Edelman z b. kanclerzem Niemiec Helmutem Kohlem, listopad 1989
Marek Edelman z b. kanclerzem Niemiec Helmutem Kohlem, listopad 1989Zdjęcie: picture-alliance/dpa

Wyryte w mące cytaty z tego przemówienia i kilku innych wypowiedzi Marka Edelmana przez tydzień będą utrwalały się w pamięci zwiedzających. „Czasami potrzebujemy pomocy w odkrywaniu tego, co ważne” - mówi Tina Schwichtenberg – „Jesteśmy zalewani słowami, informacjami, uciekają nam zbyt szybko. Podane w niecodziennej formie może zostaną w nas na dłużej”.

Najważniejsze jest samo życie. A jak jest już życie, to najważniejsza jest wolność. A potem oddaje się życie za wolność. I już nie wiadomo, co jest najważniejsze”.

Marek Edelman pytany, co jest najważniejsze w życiu.

Życie dla sztuki

Tina Schwichtenberg skończyła Wyższą Szkołę Sztuk Pięknych w Kilonii. W roku upadku berlińskiego muru przeniosła się do Berlina, dzisiaj żyje z mężem w Kilonii i Berlinie. Zaczęła studiować późno, po czterdziestce, co nie ma znaczenia, może tylko tyle, że decydując się na studia w dojrzałym wieku, dokładnie wiedziała, czego chce. Zawsze chciała zwrócić uwagę innych na to, co ją porusza, tak jak poruszyła ją osobowość Marka Edelmana. Zawsze chciała też komentować rzeczywistość, często z własnego, kobiecego punktu widzenia. „Jako kobiety na pewno odbieramy świat nieco inaczej. Dlaczego ukrywać to w naszej sztuce?”

"To syzyfowa praca, ale efekt jest piorunujący" - mówi Tina Schwichtenberg
"To syzyfowa praca, ale efekt jest piorunujący" - mówi Tina SchwichtenbergZdjęcie: AP

Swoje prace Tina Schwichtenberg wystawia na całym świecie, przed znanym „Post Tower” w Bonn stoi jej „Formacja kobiet”, trzydzieści postaci z powstającego od ponad dwóch dziesięcioleci cyklu stu kobiecych rzeźb. Kilka dni temu skończyła się międzynarodowa wystawa w łódzkiej galerii Kobro, również z pracami Tiny Schwichtenberg. W planie ma już następne projekty związane z Polską: „To przecież nasi sąsiedzi! To oczywiste, że mamy obowiązek dbać o kontakty z sąsiadami – śmieje się - Tak samo zresztą dbam o kontakty z Duńczykami, kiedy jesteśmy z mężem w Kilonii. A poza tym lubię Polaków. Przy całej tej naszej trudnej przeszłości, o której nie wolno zapomnieć, tyle jest w Polakach ciepła, tak pozytywnego nastawienia do życia”.

Wyjątkowym przykładem takiego pozytywnego traktowania życia był Marek Edelman. „Nie można przestać hołdować jego pamięci. Jego duch, idee, rola w społeczeństwie, jego energia. Trzeba brać z niego przykład. Ja próbuję, ale nie codziennie mi się to udaje” – uśmiecha się Tina Schwichtenberg.

W chwili planowania instalacji Marek Edelman chciał przyjechać na jej otwarcie. Niezamierzenie wystawa stała się składanym mu, pośmiertnym hołdem.

Elżbieta Stasik

red. odp. Małgorzata Macke