Los Ukrainy rozstrzyga się w Mińsku
11 lutego 2015„Proszę się nie martwić o spotkanie w Mińsku“, zapewniał Władimira Putina w miniony weekend Aleksander Łukaszenka na spotkaniu w Soczi. Planowany na środę (11.02.2015) czterostronny szczyt w Mińsku jest jak najlepiej zorganizowany. Oczekiwani są obok prezydentów Rosji i Ukrainy kanclerz Niemiec Angela Merkel i prezydent Francji François Hollande. W rozmowie z Putinem Łukaszenka przypomniał o spotkaniu w Mińsku tzw. grupy kontaktowej, w której skład wchodzą przedstawiciele Ukrainy, Rosji i OBWE. – Zrobiłem wszystko tak, jak Pan sobie tego życzył, nie było żadnych skarg – zapewnił Putina prezydent Białorusi. Brzmiał jak sprawozdawca.
Centrum rokowań
Mińsk stał się ważnym miejscem w dyplomatycznych zabiegach o rozwiązanie kryzysu ukraińskiego. W końcu sierpnia 2014 prezydenci Ukrainy i Rosji, Petro Poroszenko i Władimir Putin po raz pierwszy spotkali się tam na rozmowie w cztery oczy. We wrześniu także w Mińsku wysłannicy rządu w Kijowie i prorosyjskich separatystów ze wschodniej ukrainy uzgodnili rodzaj planu pokojowego. Pośrednio uznani zostali wówczas przywódcy samozwańczych republik Doniecka i Ługańska. Ówczesne porozumienia są już dziś nieaktualne. Separatyści rozpoczęli ofensywę, walki na wschodniej Ukrainie są coraz bardziej zacięte.
Mińsk nie stał się najwyraźniej przypadkowo centrum negocjacji. Od początku kryzysu ukraińskiego przed rokiem Białoruś znajduje się na neutralnej pozycji. Pod koniec lutego 2014, tuż przed rozpoczęciem aneksji Krymu przez Rosję, Łukaszenka wypowiedział się za zachowaniem terytorialnej integralności Ukrainy. Inaczej niż Rosja, natychmiast uznał nowe ukraińskie przywództwo. Łukaszenka, który pod koniec maja z miejsca gratulował zwycięstwa wyborczego prezydentowi Petro Poroszence, został też zaproszony na uroczystość zaprzysiężenia go. Ponownie był w Kijowie w końcu grudnia 2014, by pertraktować z Poroszenką.
Białoruska pozorna neutralność
W rzeczywistości Łukaszenka jest wieloletnim i bliskim sojusznikiem Moskwy. Mało kto pamięta dziś jeszcze, że w 1997 roku Rosja i Białoruś utworzyły wspólne państwo: Państwo Związkowe Rosji i Białorusi. Z czysto formalnego punktu widzenia istnieje ono do dzisiaj. Rosja i Białoruś są też założycielami Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej (EUG), wspólnoty byłych republik radzieckich. Od stycznia 2015 formalnie i praktycznie EUG rozpoczęła działalność. Moskwa i Mińsk wprawdzie regularnie spierają się w kwestiach handlowych – Rosja ograniczyła niedawno import artykułów spożywczych z Białorusi, co nadzwyczaj zirytowało Łukaszenkę. Mimo to jedna i druga strona trwa przy idei wspólnoty.
Obydwa państwa łączy też ścisła współpraca wojskowa. Białoruś jest członkiem zdominowanej przez Rosję Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym. Rosja dysponuje na Białorusi stacją radarową, na Białorusi stacjonują rosyjskie samoloty i helikoptery. Do 2016 roku Rosja zamierza utworzyć w Bobrujsku własną bazę lotniczą – około 250 kilometrów na północ od granicy z Ukrainą.
„Pomoc” a nie „pośrednictwo”
Astrid Sahm, ekspertka ds. Białorusi berlińskiej Fundacji Nauka i Polityka (SWP) jest zdania, że najnowsza „przyjaźń” Białorusi z Ukrainą nie jest niczym nowym. – Mimo, że Łukaszenka potępiał tzw. kolorowe rewolucje, po 2004 roku utrzymywał dobre kontakty z ówczesnym prezydentem Ukrainy Wiktorem Juszczenką – powiedziała w rozmowie z Deutsche Welle. Dlatego także po zmianie władzy w Kijowie ukraińscy politycy prosili go o wsparcie, uważa ekspertka.
Sam Łukaszenka podkreśla jednak, że nie lubi pojęcia „pośrednictwo”. Woli mówić o „pomocy”. – Nie jesteśmy żadnymi mediatorami, nie ubiegaliśmy się o tę rolę – powiedział na konferencji prasowej w końcu stycznia 2015.
„Ostatni dyktator“ Europy zyskuje na kryzysie ukraińskim
Uderzająco przyjazny kurs Łukaszenki wobec nowych władz Ukrainy Rosja kwituje milczeniem. Obserwatorzy przypuszczają, że Kreml chce zostawić sobie w ten sposób możliwość nawiązania bezpośrednich kontaktów z Kijowem. Tylko pojedynczy politycy w Moskwie zarzucają Łukaszence, że stoi po złej stronie.
Dyplomatyczne usługi Łukaszenki w kryzysie ukraińskim, na międzynarodowej arenie przynoszą mu najwyraźniej korzyści. Rządzący autorytarnie prezydent Białorusi na Zachodzie uważany jest za „ostatniego dyktatora Europy”. Unia Europejska obłożyła go i przedstawicieli elity władzy sankcjami. Teraz Łukaszenka może powitać jako gospodarz Merkel i Hollande'a.
Ale nie tylko. Łotwa sprawująca obecnie prezydencję w Radzie UE nie wykluczyła zaproszenia Łukaszenki na unijny szczyt Partnerstwa Wschodniego w Rydze w maju 2015. Dotąd był on na spotkaniach szefów europejskich państw i rządów osobą niepożądaną. W białoruskim społeczeństwie może przynieść to Łukaszence plusy. We wrześniu 2015 odbywają się na Białorusi wybory prezydenckie. Łukaszenka piastujący ten urząd od 1994 roku, nie ma zamiaru rezygnować.
Roman Goncharenko / tł. Elżbieta Stasik