1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Lech Wałęsa w "Die Welt" o Chinach

8 grudnia 2010

Wręczenia Pokojowej Nagrody Nobla odbędzie się w piątek 10.12. bez laureata, chińskiego dysydenta Liu Xiaobo. Dziennik "Die Welt" rozmawia na ten temat z Lechem Wałęsłą, który w 1983 roku był w podobnej sytuacji.

https://p.dw.com/p/QTDr

Wałęsa obawiał się, że jeśli osobiście odbierze w Oslo nagrodę, nie zostanie już wpuszczony do kraju. "Dlatego wysłałem żonę" - mówi na łamach "Die Welt". Dodaje, że małżonka, matka kilkorga dzieci, była jego bronią. Uważał, że już choćby z tego tytułu pozwolono by jej wrócić do kraju.

Wałęsa chciał na spotkaniu laureatów Pokojowej Nagrody Nobla w Japonii zaproponować, by nagrodę dla Xiaobo odebrali Gorbaczow, de Klerk i on. "Ale jak na złość zachorowałem i Gorbaczow również.(...) "Nie mogliśmy jechać do Japonii i pomysł upadł" - mówi były prezydent.

Wysłuchał przez radio

Ceremonię wręczenia pokojowego Nobla w 1983 roku, Lech Wałęsa przeżył u księdza Jankowskiego w kościele św. Brygidy w Gdańsku. Obaj wysłuchali transmisji z uroczystości "oczywiście przez radio, bo polska telewizja ani myślała się tym zajmować" - powiedział Die Welt.

Flash-Galerie Friedensnobelpreisträger 1983 Lech Walesa
Lech Wałęsa (z l.) słucha transmisji radiowej z uroczystości wręczenia Nagrody Nobla (Gdańsk, 1983 rok), z pr. Danuta Wałęsa z synem odbierają nagrodę w OsloZdjęcie: AP

Nagroda świeżym podmuchem wiatru

Dziś wiadomo, że polska służba bezpieczeństwa próbowała zdyskredytować Wałęsę przy pomocy fałszywych dokumentów, przekazanych Komitetowi Nagrody Nobla i że po części jej się to też udało.

Według Wałęsy nagroda była "niczym świeży podmuch wiatru w naszych żaglach; uznaniem dla naszej dotychczasowej walki i zachętą do jej kontynuacji". "Bez tej nagrody" - mówi dalej - "nie wiem jak by się potoczyły losy zarówno Polski jak i moje własne. Mnie osobiście ta nagroda uczyniła nieśmiertelnym: elektryków jest wielu, ale tylko jeden otrzymał tę nagrodę. Elektryk i laureat Nagrody Nobla - to brzmi już trochę inaczej. Po dziś dzień niekiedy ułatwia mi to życie" - wyznaje Lech Wałęsa na łamach "Die Welt".

Pomoc idealnie dozowana

Na pytanie "Die Welt" jakie zagraniczne związki zawodowe najbardziej pomogły Solidarności w latach 80. Wałęsa wymienił w kolejności: francuskie, włoskie, amerykańskie i niemieckie. Dodał, że Niemcy byli ostrożni. "Nie pomogli ani za dużo ani za mało. W końcu byli pod obserwacją Sowietów. Kto wie jak by Sowieci zareagowali, gdyby (związki DGB przyp red. ) udzieliły większej pomocy. Innymi słowy, pomoc Niemców była idealnie dozowana".

Dwa rodzaje walki

China Freiheit für Dissident Liu Xiaobo in Peking Brief
Laureat Pokojowej Nagrody Nobla 2010, chiński dysydent Liu XiabaoZdjęcie: AP

Wałęsa nie uważa, że w 1983 roku był w lepszej sytuacji niż Liu Xiaobo, bo był na wolności. "Gdy się jest w więzieniu, wszystko z człowieka spada. Walka ogranicza się tylko do tego, że się siedzi. Jeśli się jest na wolności, ale ma się ograniczone możliwości, jest trudniej. Cały świat przygląda się i czeka, że się podejmie jakieś działania, ale z drugiej strony ma się związane ręce".

Mercedes i TIR

W wywiadzie Lech Wałęsa wypowiada się na temat przyszłości chińskiego systemu.

"Ten system nie może działać" - stwierdził polski noblista. "Komunizm jako system w żadnym kraju się nie sprawdził, w Chinach też nie. Komunizm składa się z dwóch elementów: z gospodarczego i politycznego. Gospodarkę (w Chinach przyp. red,) co nieco zliberalizowano". Żeby unaocznić, że to nie wszystko, Wałęsa porównuje Polskę i Chiny do pojazdów mechanicznych: "Polska jest mała jak mercedes i dlatego potrafi poruszać się z dużą prędkością, z 200 kmh. Natomiast Chiny przypominają TIR z trzema przyczepami, który tego nie potrafi".

Gest Brandta

Willy Brandt kniet in Warschau
Gest Willy Brandta - prośba o przebaczenie za zbrodnie Hitlera (Warszawa, 7.12.1970)Zdjęcie: AP

Nawiązując do przyklęknięcia przed 40 laty Willy'ego Brandta Lech Wałęsa stwierdził, że wydarzenie to przyspieszyło proces normalizacji: zaczęto nawiązywać kontakty, rozmawiać ze sobą i współpracować. "Oczywiście, że przyklęknięcie i to wszystko odegrało określoną rolę. Wtedy byliśmy śmiertelnymi wrogami, ale wizyta Brandta zainicjowała pewną liberalizację. Potem byliśmy do siebie mniej wrogo nastawieni" - ocenia w "Die Welt" były prezydent.

Tacy brudni jak na filmie nie byliśmy

O filmie Schlöndorffa "Strajk" Lech Wałęsa, mówi że reżyser ograniczył się do sytuacji ekononicznej. "Krótko mówiąc, do tego, co typowe: brudni robotnicy, którzy nie wiedzą, o co walczą". Były szef legendarnej "Solidarności" dodaje, że "w rzeczywistości nie byliśmy aż tak brudni i usmoleni. Zgadza się, że poziom był wtedy niski, ale nie aż tak niski jak w filmie. Poza tym byliśmy intelektualnie silniejsi".

Die Welt / Iwona Metzner

Red. odp.: Bartosz Dudek