1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Koronakryzys: „W pandemii trzy czwarte to psychologia”

15 sierpnia 2021

„Prosimy, zaszczepcie się“ – apeluje rząd w Berlinie. Akcja szczepień jednak kuleje. Psychologowie widzą błędy w komunikacji politycznej i medialnej. Co mogłoby pójść lepiej?

https://p.dw.com/p/3yzDg
Psychologiczne skutki pandemii
Według psychologów szwankuje komunikacja społeczna podczas akcji szczepieńZdjęcie: Sven Hoppe/picture alliance/dpa

Pielęgniarka w maseczce, czasem nawet w ubraniu ochronnym, pochyla się nad chętnym do otrzymania szczepionki, wstrzykując mu dawkę w odsłonięte ramię. Takie sceny można dziś znaleźć w niemieckich mediach na każdym kroku, zwłaszcza w telewizji. Widać je także na plakatach reklamujących kampanię masowych szczepień ludności i urosły do rangi symbolu.

Odstraszający scenariusz

– Z psychologicznego punktu widzenia taki dramatyczny scenariusz nie jest przekonującym argumentem za zaszczepieniem się – mówi psycholog Stephan Gruenewald w rozmowie z DW. – Dla wielu osób scenariusz ten wydaje się odstraszający i napawa je lękiem. Siła oddziaływania takich i podobnych zdjęć jest tu ważnym czynnikiem – dodaje.

Zdaniem psychologa politycy powinni poświęcić więcej uwagi wewnętrznym oporom ludzi, aby zachęcić jak najwięcej osób do zaszczepienia się. W tej sprawie dużą rolę odgrywają bowiem „liczne, często nieuświadamiane sobie czynniki irracjonalne – podkreśla Stephan Gruenewald.

Także lekarze, na przykład specjalista od medycyny intensywnej i ratunkowej Uwe Janssens, apelują do polityków o poważne potraktowanie obaw ludzi przed zaszczepieniem się i wyjaśnienie im przyczyn ich niepokojów przy współudziale psychologów. – Jeśli w gospodarce mówi się, że połowa występujących w niej zjawisk i procesów to czysta psychologia, to w pandemii udział psychologii wynosi trzy czwarte – twierdzi Uwe Gruenewald.

Psychologiczne skutki pandemii
wiele osób boi się skutków szczepionki - twierdzi psycholog Stephan Gruenewald.Zdjęcie: Maya Claussen

Jak można wzbudzić zaufanie ludzi?

– Większość ludzi boi się zastrzyków, ponieważ kojarzą się im one z wniknięciem obcej substancji w głąb ich organizmu – mówi psycholog Peter Kirsch w rozmowie z DW.

Typowe zdjęcie, przedstawiające podawanie zastrzyku, dodatkowo podsyca te obawy. – W przypadku zastrzyku ze szczepionką przeciwko koronawirusowi do głosu dochodzi dodatkowy, niepokojący czynnik – wyjaśnia Peter Kirsch. Chodzi o to, że większość ludzi nie rozumie, na czym polega działanie szczepionek mRNA i boi się z ich strony jakichś zmian genetycznych. Na wszelki wypadek wolą zatem z nich zrezygnować albo odczekać jakiś czas, aż wyjaśni się sprawa możliwych zagrożeń z ich strony.

Innymi słowy, „decydują się na przyjęcie takiej szczepionki dopiero po osobistej ocenie możliwych zalet i wad takiego rozwiązania” – podkreśla ekspert. Należy przy tym pamiętać, że z badań psychologów wynika, że nad podejmowaniem decyzji przez ludzi ich obawy zawsze przeważają nad korzyściami.

– Właściwe przedstawienie wchodzących w grę zagrożeń ma kluczowe znaczenie przy wzbudzaniu zaufania ludzi – podkreśla Peter Kirsch. Niestety – jak dodaje – politycy zbyt często nie zdają sobie z tego sprawy i popełniają liczne błędy. Przykładem takich błędów są chaotyczna dyskusja o celowości szczepienia na koronawirusa dzieci i młodzieży oraz podobna dyskusja wokół celowości noszenia maseczek ochronnych. Stanowisko polityków w obu sprawach było zmienne, co kosztowało ich sporą utratę wiarygodności i zaufania w społeczeństwie.

Jak zachęcić ludzi do zaszczepienia się?

W kwestii „zaszczepić się czy nie” wchodzi w grę dodatkowy czynnik dotyczący zaufania. Peter Kirsch brał udział w badaniach na temat związków między zaufaniem ludzi do instytucji państwowych, polityków, nauki i mediów a ich gotowością do przyjęcia szczepionki. Jak można było przypuszczać, okazało się, że im wyższe było przekonanie badanych osób, że te instytucje funkcjonują należycie, tym większa była ich gotowość do zaszczepienia się na koronawirusa i odwrotnie.

W przypadku sceptyków i przeciwników szczepionek do głosu często dochodzi także ich podatność na najrozmaitsze teorie spiskowe.

– Ci ludzie mają skłonność do dostrzegania w tle wydarzeń jakiejś tajnej siły, kierującej się swoimi celami i mającej duże możliwości wpływania na bieg wydarzeń, co sprawia, że ludzie o takich przekonaniach nie czują się zobowiązani do przestrzegania reguł i norm postępowania obowiązujących w społeczeństwie, którego są częścią – wyjaśnia Peter Kirsch.

Psychologiczne skutki pandemii
Akcję szczepień często utrudniają teorie spiskowe - uważa psycholog Peter Kirsch.Zdjęcie: Tobias Schwerdt

– Temu zjawisku trudno jest przeciwdziałać, ponieważ zwolennicy teorii spiskowej nie są podatni na racjonalne argumenty i odrzucają z założenia prezentowane im dowody na niesłuszność ich opinii w danej sprawie – dodaje psycholog.

Można jednak skutecznie zachęcać ludzi do szczepienia się, oferując im jakąś nagrodę za podjęcie takiej decyzji, w postaci na przykład darmowej kiełbaski na gorąco albo burgera po wyjściu z centrum szczepień. W gminach, które zdecydowały się na taką akcję, odnotowano pozytywne efekty. – Inna rzecz, że w przypadku osób będących zdecydowanymi przeciwnikami szczepień zachęta do poddania się im powinna być o wiele bardziej atrakcyjna – podkreśla Peter Kirsch.

A jeśli taka marchewka okaże się niewystarczająca, zawsze można użyć kija. Od połowy października osoby niezaszczepione będą musiały zapłacić z własnej kieszeni za test na koronawirusa, jeśli, przykładowo, zechcą udać się do kina. Peter Kirsch uważa, że należałoby pójść w tej sprawie o krok dalej: „Należy jasno powiedzieć ludziom, że kto się nie zaszczepi, ten będzie musiał zrezygnować z określonych rzeczy”.

A może wprowadzić obowiązek szczepień?

O takiej opcji, opatrzonej skrótem „2G” od słów „Genesene” (ozdrowieńcy) i „Geimpfte” (zaszczepieni) dotyczącej praw dla tych dwóch grup osób, dyskutuje się w Niemczech już od pewnego czasu. Chodzi tu o zwiększenie nacisku na niezdecydowanych, którzy w razie niepoddania się szczepieniu byliby pozbawieni pewnych uprawnień przysługujących ozdrowieńcom i osobom w pełni zaszczepionym.

Peter Kirsch przypuszcza jednak, że w przypadku zdecydowanych przeciwników szczepień takie rozwiązanie nie ma większych szans powodzenia. Być może należałoby zatem sięgnąć po środek ostateczny i wprowadzić w Niemczech obowiązek szczepień? Peter Kirsch nie uważa takiego rozwiązania za słuszne. Przypomina, że „od półtora roku rząd zapewnia, że nie będzie obowiązkowych szczepień i zmiana jego stanowiska w tej sprawie wzmocniłaby tylko dodatkowo zwolenników teorii spiskowych, negacjonistów i innych przeciwników polityki rządu, wytykających politykom ich błędy i zaniedbania”.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>

Belgowie odmawiają szczepień przeciwko COVID-19