1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW
MigracjaNiemcy

Kontrole na granicach Niemiec. „Niebezpieczny efekt domina”

10 września 2024

Od 16 września Niemcy mają kontrolować wszystkie swoje granice. W prasie nie brakuje krytyki. Plany MSW krytykują też niemieccy przedsiębiorcy.

https://p.dw.com/p/4kT5L
Niemiecki policjant kontroluje samochód na granicy niemiecko-austriackiej
Kontrole na granicy Niemiec z AustriąZdjęcie: IMAGO/Revierfoto

Minister spraw wewnętrznych Niemiec Nancy Faeser zarządziła tymczasowe kontrole na wszystkich niemieckich granicach lądowych. Ma to umożliwić – jak powiedziała – „masowy wzrost liczby odsyłanych” uchodźców. Kontrole na wszystkich niemieckich granicach zaczną obowiązywać od 16 września. Do tej pory przeprowadzano je na granicy z Austrią, Polską, Czechami i Szwajcarią.

Ucierpią łańcuchy dostaw

Plany niemieckiego MSW skrytykowali przedsiębiorcy. Ograniczenia w swobodnym przepływie osób „zawsze oznaczają dla gospodarki, a zwłaszcza dla handlu hurtowego i zagranicznego opóźnienia, a tym samym wzrost kosztów” – powiedział prezes Niemieckiego Stowarzyszenia Handlu Hurtowego i Zagranicznego (BGA) Dirk Jandura w wywiadzie dla dziennika „Handelsblatt”. „Zakłócają one logistykę, a tym samym łańcuchy dostaw” – wskazał.

Dodał, że to zrozumiałe, jeśli polityka migracyjna wymaga restrykcyjnych środków, ale ważne jest „zachowanie proporcji”. Stowarzyszenie chciałoby również, aby informacja o kontrolach została podana wcześniej, aby firmy w regionach przygranicznych mogły się dostosować.

Z kolei stowarzyszenie logistyczne DSLV podkreśliło, że produkcja, handel i procesy logistyczne w Europie „opierają się na swobodnym przepływie towarów między krajami, który musi być nadal chroniony przez prawo UE”. Kontrole drogowe przy wjeździe do Niemiec mogą opóźnić przekraczanie granic przez wiele ciężarówek.

RND: przełom w polityce uchodźczej

Również w niemieckiej prasie nie brakuje krytycznych głosów.

Według sieci redakcji RND zapowiedziane kontrole to „przełom w polityce migracyjnej i uchodźczej”. Zapowiedź szefowej MSW świadczy o „rosnącej desperacji” koalicji SPD, Zielonych i FDP – komentuje Andreas Niesmann. Jeszcze wiele kwestii jest otwartych, ale „jeśli za słowami Faeser pójdą czyny, będzie to spektakularny zwrot”. „Dziewięć lat po tym, jak kanclerz CDU Angela Merkel utrzymywała za wszelką cenę granice Niemiec otwarte, kanclerz z SPD Olaf Scholz częściowo by je zamknął” – czytamy w mediach RND.

Mieszkańcy pogranicza o kontrolach

Biorąc pod uwagę zakres tego procesu, irytujące jest, że socjaldemokratka Faeser nie zwraca się do opinii publicznej z ostatecznym planem, ale chce najpierw omówić go z opozycyjną chadecją CDU/CSU – zauważa autor. Dla lidera CDU Friedricha Merza to do tej pory największy polityczny triumf – to on mógł być tym, który swoim ultimatum rzucił rząd na kolana. Ale i on wie, jak skomplikowana jest sytuacja prawna. „Minister spraw wewnętrznych i kanclerz będą musieli bardzo dokładnie wyjaśnić, dlaczego nagle stało się możliwe to, co wcześniej uważano za prawnie niemożliwe. Sukces AfD w wyborach na wschodzie kraju z pewnością nie przekona Komisji Europejskiej” – uważa autor.

Wskazuje też na reakcje sąsiednich krajów. Austria, gdzie za trzy tygodnie odbędą się wybory, już teraz jest niezadowolona, a zawracanie migrantów na austriacko-niemieckiej granicy to ostatnia rzecz, jaką potrzebują tamtejsze partie środka. „Niezbyt zadowolony będzie też polski premier Donald Tusk. Potrzeba będzie wielu umiejętności dyplomatycznych i politycznego daru przekonywania, aby uspokoić europejskich partnerów i zapobiec rozpadowi strefy Schengen” – czytamy z mediach sieci RND.

„Niebezpieczny efekt domina”

Lewicowy dziennik „Tageszeitung” („TAZ”) wskazuje w swoim komentarzu na „niebezpieczny efekt domina”. „Prawicowa narracja, według której na zewnętrznych granicach Niemiec panuje chaos, jest zasadniczo błędna. Niemniej jednak wpływa na politykę – i to w najgorszym możliwym momencie” – komentuje dziennikarz „TAZ” Christian Jakob.

„W ubiegłym roku Austria przyjęła bez skarg ponad 12 tys. zawróconych uchodźców z Niemiec. Teraz, podczas kampanii wyborczej i po tupocie z Berlina, ma się to skończyć. A potem? Inne kraje prawdopodobnie wezmą z tego przykład. Rezultatem może być kaskada zamykania granic i odsyłania imigrantów, aż do granic zewnętrznych, gdzie rzeczywiście wybuchnie chaos, a niechęć do partnerów UE będzie nadal rosła” – czytamy w „TAZ”.

„Bild”: tylko pod presją

Z kolei bulwarowy „Bild” stwierdza, że obecna koalicja rządowa „reaguje już tylko pod presją”. Fakt, że teraz działania w „kryzysie azylowym” nabrały tempa, to „zwycięstwo większości obywateli Niemiec, którzy już od dawna domagali się zaostrzenia przepisów azylowych”. „Jest to także pierwsze zwycięstwo lidera CDU Merza, który dwa tygodnie temu zmusił rząd do konfrontacji w sprawie azylu” – komentuje Jan Schäfer na łamach „Bilda”.

Rząd Olafa Scholza musi przyznać, że „przez długi czas nieodpowiedzialnie grał na czas w tym kryzysie”, a do ustępstw zmusiła go tylko presja opinii publicznej i groźba utraty władzy. „Teraz rząd musi szybko i w pełni wdrożyć zapowiedziane środki. Włącznie z kompleksowym zawracaniem na granicy”. „I jeśli liczba osób ubiegających się o azyl nie spadnie szybko, koalicja będzie musiała wprowadzić kolejne działania, bo nie może sobie pozwolić na kolejne rozczarowania obywateli” – komentuje „Bild”.

Lubisz nasze artykuły? Zostań naszym fanem na facebooku! >>